piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 5

Kolejny dzień. Jakie szczęście , że to była sobota. Ale i nieszczęście bo niebawem święta. Michi przez całą noc nie zmrużyła oka. Zerknęła na zegarek. Dochodziła dwunasta. Bardzo się zdziwiła, bo Akari dalej śpi. Z kubkiem swojej kawy oraz pistoletem udała się do jej pokoju. A co jeśli ktoś włamał się do ich domu i coś zrobił dziewczynie? Upiła porządny łyk, odłożyła kubek na stoliku i kopniakiem rozwaliła drzwi. W pomieszczeniu było ciemno, a podłoga nieprzyjemnie skrzypiała pod każdym krokiem blondynki. Znalazła się przy jej łóżku, z wymierzonym pistoletem. Chwyciła zza skrawek firanki, którą pociągnęła w dół, zdejmując ją i jednocześnie uderzając budzącą się szatynkę w nos.
- Kurwa! Michi ogarnij się!- szarooka złapała się za bolące miejsce.
- No sorry, ale nie wiem czy ty śpisz czy może ktoś cię zgwałcił i zabił.
- Ale to nie powód żeby mierzyć do mnie z pistoletu!- wyrwała go jej i odłożyła na szafkę nocną.
- Tylko się na mnie za to nie obrażaj.- powiedziała drapiąc się po głowie. Szarooka jedynie ją olała i wyszła spod cieplutkiej kołderki. Wyszła z pokoju a Michi zabrała swojego kochanka. Szatynka chwyciła kubek z kawą blondynki i popijając napój szła do kuchni. Żołądek domagał się papu a z dalszego leniuchowania nici. Sięgnęła po miskę oraz swoje ulubione płatki czekoladowe. Usiadła przy dokumentach Michi i coś przykuło jej uwagę.
- Cy tamiad było kitno?- powiedziała z pełnymi ustami.
- Akari, nie mówi się z pełnymi ustami.- skarciła siostrę palcem. Ta jej pokazała środkowy palec oraz uśmiech, gdy połknęła zawartość w ustach.
- Tak samo nie przykłada się ludziom a tym bardziej rodzinie spluwy do twarzy. Pytałam się, czy zauważyłaś ten kwiat.
- Jaki kwiat?- podeszła do siostry. Ta pokazała jej palcem na roślinę.- Nie, pierwszy raz go widzę.
- Pokaż no tamto miejsce zbrodni.- poprosiła a blondynka go jej pokazała.- Popacz. Tu i tu, w tych samych miejscach i do tego taki sam kolor i gatunek.
- Skąd wiesz, że to ten sam gatunek co?- uniosła pytająco brwi.
- Stąd, że się uczyłam tego na biologii w liceum. Tobie też bym radziła sobie po przypomnieć, a nie do ludzi mierzyć i to śpiących z pistoletu.
- A ty dalej będziesz to zdarzenie wydzierać?
- Tak, bo minęły od niego nie całe dziesięć minut!
- Oj tam, oj tam.
- Żadne oj tam Michi. Powinnaś się uspokoić.
- Aha jasne. To ty w takim razie zalicz swojego szefa.- uśmiechnęła się złośliwie.
- Cco?! Pojebało cię czy co?!
- Żadne pojebało cię. Powinnaś się uspokoić.
- Przysięgam iż coś ci kiedyś zrobię.- blondynka jedynie posłała jej całusa śmiejąc się. Tamta jedynie upadła twarzą na stół załamując się siostrą….
                                             *~*
Kolejny telefon. Kolejny raz ktoś został zamordowany. Michi była pierwsza na miejscu zbrodni a z nią... Nie, nie. To nie był Itachi, chodź ta osoba też gra jej często na nerwach, ale to rodzinne. Akari miała na dłoniach rękawiczki i trzymała się Michi, bo teraz ona była pod jej opieką i do tego nielegalnie na miejscu zbrodni, do czego od razu przyczepił się jej partner.
- Michi twoja siostra nie może być na miejscu zbrodni.- Uchiha spojrzał na szatynkę, która najwidoczniej czegoś szukała.
- Zamknij się. Jakbyś nie zapomniał to TY jesteś MOIM partenrem w tej sprawie a nie na odwrót. Więc łaskawie stul twarz.
- Nie rozumiesz, że cywilą nie można przebywać na mejscu zbrodni?!- zapytał lekko podniesionym głosem. Kiedy Urokiri miała mu przywalić, powstrzymało ją krzyknięcie siostry.
- Znalazłam Michi!- oboje udali się w jej stronę.- Tak jak mówiłam. To ten sam kwiat co na fotografiach. Masz słonko dowód.
- Ej ty!- zawołała do jednego z analityków. Jakiś młokos szybko się przy niej znalazł.- Zabierz ze sobą ten kwiat. To nasz dowód.
- Kwiat?- o mało co się nie zaśmiał. Zapewne to nowe mięso w policji. Więc tym razem Michi nie dała mu po twarzy tylko trzepnęła w tył głowy.
- Wszystko tu, nawet martwa mucha jest dowodem. Jasne?- spojrzała na niego groźnie. Ten szybko pokiwał głową i zabrał sie do swojej pracy.
- Kim jest ofiara?- spytała z ciekawością Akari.
- Córką burmisztrza...
                                                *~*
W ciemnym pomieszczeniu, do którego wpadały przez zasłonione rolety malutkie promyki już zachodzącego słońca siedziały jedenaście postaci. Każdy czół na sobie przenikliwy wzrok lidera. Jego fioletowe oczy nie wyrażały nic. Orochimaru przyglądał się z uwagą i fascynacją młodemu policjantowi, który nie okazywał niczego po sobie. Czekali aż on się pierwszy odezwie.
- Chciałeś nam o czymś powiedzieć Itachi?- nagle ciszę niczym ostrze przerwał głos czerwonowłosego.
- Tak. Trzeba bardziej uważać.
- Jak to?- spytał jak zawsze niecierpliwy stalowo-włosy.
- Zetsu zostawia ślady. Ten.- wyjął z papierowej teczki zdjęcie , które podał Peinowi. Ten przyjrzał im się z uwagą.
- Mówiłeś, że twoja partnerka ich nie zauważy.- stwierdził kładąc brodę na splecionych dłoniach.
- I dobrze mówiłem. Ona tego nie zauważyła. To była jej siostra.
- Czyli co? Przestajemy im płacić i mamy ich z Hidanem zabić?- spytał od razu Kakuzu.
- Spokojnie. To jeszcze nie dowód iż go znajdą i tym samym powiązania z nami….
- Jak nie jak znajdą.- przerwał mu Orochimaru.
- Zamknij się.- powiedział spokojnie. Lecz jego groźne, pełne pogardy do niego spojrzenie przyprowadziło czarnowłosego o dreszcze i umilkł.
- Nagato musimy wziąć pod uwagę taką opcję.
- Dawno ją wziąłem. I dlatego wybrałem nam ją.- położył na biurku teczkę z swi ich prawniczki.
- To ta lalunia, która nie chciała mojego numeru w barze.- zauważył Hidan, kiedy dostał jej zdjęcie.
- Ale co ona ma z tym wszystkim wspólnego?- spytał leniwym głosem Akasuna. Pein nacisnął na pilocie pewien guzik i na telewizorze plazmowym ukazała się pierwsza rozprawa adwokatki.
- Rozumiem. Czyli jeśli dowiedzą się o tym iż mamy z nimi powiązania…
- To ona będzie nas bronić , a my jej powiemy iż byliśmy przez niego szantażowani a że nie chcieliśmy rozgłosu mu płaciliśmy.
- Tylko jest jedno ale. Jeśli obie Urokiri wejdą w tą sprawę to co zrobimy?- spytała Konan.
- To co zawsze. Zlikwidujemy przeszkodę….
                                          *~*
- Michi! Michi!
- Co?- spytała z kanapką w buzi.
- Ty się pytasz jeszcze co?! Dlaczego umyłaś moją szczoteczką do zębów kibel?!- blondynka się zaktusiła.
- Myślałam, że jej nie używasz.- i ugryzła kolejny kęs kanapki. Akari załamana oparła się o framugę drzwi i po nich zjechała.
- Dobijasz mnie, normalnie mnie dobijasz.
- Też cię kocham. Chcesz gryza?- ukucnęła przy niej i pokazując kanapkę. Szatynka ugryzła gryz.
- Tak, tak. Ja też cię kocham. Powinnaś dodać trochę więcej musztardy. W ogóle jej nie czuć.
- Serio? Ja tam czuje. Zrobić ci?
- Jasne. Tylko jak wrócę.
- A to gdzie się wybierasz? Na dziki seks z szefem? Czy tamtym „obcasowym ratownikiem”?- zaśmiała się widząc minę siostry.
- Nie idiotko. Po szczoteczkę do zębów. No chyba, że dasz mi swoją.
- Nie! Nie oddam ci mojego Rysia!
- Kogo?
- Ale ty jesteś nie kumata. To moja szczoteczka do zębów.
- Załamujesz mnie czasami.
- Tak, tak.- machnęła ręką znikając w kuchni. Akari założyła buty do biegania oraz grubą bluzę. No powiedzcie mi, kto normalny w zimie biega? Lecz jak już stwierdzili lekarze ona jak i Michi są jedyne w swoim rodzaju czy jakoś tak. Portfel i telefon wzięte i wypad z domu. Biegła i przyglądała się  ludziom. A zwłaszcza rodzicom z ich pociechami. Jakaś część jej serca tęskniła za ciepłem rodzicielskiej miłości. Dlatego starała się aby przynajmniej Michi to uczucie miała. Będąc w sklepie nie zauważyła kogoś i na niego wpadła.
- Bardzo przepraszam.- powiedziała, przyglądając się poszkodowanemu.
- Nic się nie stało.- powiedział mężczyzna o czarnych włosach jak i oczach…

****
Witam i bardzo przepraszam. Notka powinna być wczoraj jendak nim nie musiałam iść siłą spać zostało mi mało do dokończenia. Oczywiście wiem, że wszystko jest w cały świat, lecz koniec semestru i staranie o dobre oceny.
Autor: Michi
Data: 31 stycznia

1 komentarz:

  1. Uduszę, no uduszę. Dlaczego? Czemu Itaś jest szpiegiem, ja tego nie zniosę! :(
    Jak tak można ;(;( Spokojnie, spokojnie... będzie dobrze, dobra, już mi lepiej.
    Tak z pistoletu do siostry. No ja rozumiem, że wyobraźnia, ale... chyba jednak nie rozumiem. :>
    Szczoteczką od zębów myś kibel? Nie pojmuje jak tak można.
    ,,Nie oddam ci mojego Rysia!'' haha Ja nie mogę co za pomysł
    ,,Autor: Michi'' ? Ymm... jest nowa autorka na blogu?
    Mam nadzieję, że next pojawi sie szybciej.
    Weny życzę
    Pozdro <3

    OdpowiedzUsuń