niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 13

Czas mijał strasznie szybko dla wiecznie zapracowanych sióstr. Michi siedziała na komisariacie i wysłuchiwała biadolenia jakieś różowowłosej dziewczyny, o tym jak to została skradziona jej kosmetyczka! No na serio już nie ma gorszych rzeczy, które trzeba zgłaszać policji. Czy oni myślą, że oni to tylko jedzą pączki popijając kawą i układają domki z kart? Otóż nie! A przynajmniej nie ona. Zapisała po raz kolejny w notesie zeznania dziewczyny i jeszcze grzecznie ją wyprawiła z gabinetu. No na prawdę! Kiedyś to zatłucze tego Uchihe! Żeby coś takiego robić, jak brać sobie urlop kiedy to ona cierpi! Niedopuszczalne! Ale na szczęście niebawem i ona będzie mieć urlop a co z tym idzie, wypad do gorących źródeł z siostrą i to na cały tydzień! Już nie mogła się doczekać, tej ciepłej, kojącej wody, albo tych wszystkich słodyczy jakich spróbuje na Kioto... Aż jej ślinka cieknie! Dobrze, że przyjaciółka siostry na jej ślub je zaprosiła, ach teraz będzie jeszcze mogła ponabijać się z siostry, która to nie przepada za sukienkami! Jej to jako tako nie przeszkadzało. Poczuła wibracje na biurku a po chwili było słychać "Imagine Dragons - Demons" obecna ulubiona piosenka blondynki. Spojrzała na wyświetlacz, a widząc uśmiechniętą siostrę odebrała.
- No co tam?
- Michi, za ile kończysz?
- No już, a czo?- spytała sięgając po kawałek sernika. Wtem usłyszała grzmot i błysk. No tak.- Dobba gde jete?- połknęła to co miała i zaczęła się zbierać.
- Jeszcze w pracy. Ale muszę tylko coś zanieść sekretarce szefa i będę wolna.
-
 No ok. To będę za dziesięć minut.- nim coś zdąży ci powiedzieć, rozłączasz się. Chwytasz za płaszcz oraz torebkę. Wychodzisz z pokoju, który zamykasz na klucz i udajesz się do recepcji. Jak dobrze, że jutro masz wolne, kupisz sobie sukienkę na ślub. Żegnasz się ze wszystkimi i biegiem ruszasz do samochodu. Zastanawia cię, co w tej chwili robi Itachi. Zapewne spał. Ale chwila, co cię on obchodzi? Nim się obejrzałaś byłaś przed wieżowcem , z którego wybiegała szatynka. Uśmiech mimo wolne  pojawia się na twej twarzy. Trzask drzwiami, kichnięcie i cmoknięcie w policzek na dzień dobry. Odpalasz silnik i ruszasz do domu. Po drodze wpadacie jeszcze do sklepu, naszła cię chęć na ciasteczka siostry. Będąc w domu pierwsze co robi Akari to rusza do łazienki i odkręca wodę w wanie.
- Może zawołać twojego kochasia do kąpieli?- pytasz złośliwie. Akari pokazuje ci język. No, ale jak sama dajesz zaproszenie do gry słownej to jakże można ci odmówić.
- Nie dzięki. Ale może pojedziesz pobawić się w pielęgniarkę i pacjenta ze swym partnerem co?- teraz to ciebie zatkało.- Wygrałam. Nie wiedziałam iż ty na serio i to z nim. Zamknij buzie, bo ci muchy wlecą.- powiedziała idąc do łazienki. Miałaś ochotę w coś uderzyć, a najlepiej w twarz niejakiego Itachiego Uchihy....
~~~~
Czas minął szybko do dnia wyjazdu. Obie siostry były gotowe, teraz tylko trzeba było zrobić prowiant na drogę i można ruszać. Akari kroiła pomidory, ogórki, szynkę i ser, które następnie kładła na połówkę bułki posmarowanej masłem i przykrywała drugą połówką. A Michi rozmawiała przez telefon z szefem. No kurde debil chciał aby przełożyła urlop ponieważ tymczasowy partner Uchihy jeszcze nie wrócił, z wakacji. Oczywiście nie zgadzała się i rozłączyła w dość chamski sposób. Kiedy już kanapki wraz z piciem były schowane, ruszyłyście do drzwi. Wcześniej jeszcze sprawdziłyście czy wszystko jest wyłączone, oraz czy macie ważne dokumenty przy sobie. Wyszły, zamykając dom i z uśmiechem zeszły na duł.... Droga minęła im spokojnie. A na miejscu już było sporo osób, toteż czuły się komfortowo. Kiedy już się rozpakowały, trzeba było spotkać się z panną młodą. Szarooka szła z wielkim uśmiechem do ogrodu, a jej siostra tuż za nią. W ogrodzie na ławce przy oczku wodnym siedziała brązowowłosa  dziewczyna, miała zamknięte oczy a jej włosy tańczyły na wietrze. Była piękna, co nawet kobiety mogą łatwo powiedzieć. Ak weszła na boso na trawę, uwielbiała to uczucie, które łaskotało jej stopy, natomiast Michi jak na normalną osobę przystało założyła japonki.
- Jak się czuje przyszła żona?- pytasz tuż przy jej uchu. Dziewczyna otwiera swoje brązowe oczy i uśmiechając się w twoją stronę odpowiada.
- Dobrze. Ciesze się, że przyjechałaś Ak.
- To ja się cieszę za zaproszenie Nanami.
- Moje gratulacje.
- Dziękuję. Cieszę się, że też jesteś Michi. Bez was to nie byłoby to samo.



****
No dobra, przyznaje się bez bicia, iż nie mam na ten rozdział pomysłu..... Przepraszam za lekkie opóźnienie oraz za długość. No to chyba tyle ode mnie.
Data: Prawdopodobnie na początku września, jednakże może ulec to zmianie, dlatego nie podaje konkretnej daty :)
Autor: Zbuntowana

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 12

 - Kobieto, czy ty kompletnie oszalałaś?! - wściekła, aczkolwiek zatroskana Michi, krzyczy na cały komisariat, a pod jej wzrokiem kulili się dosłownie wszyscy.
Oczywiście najgorzej miała osoba do której te słowa zostały skierowane; Akari z miną niewiniątka spoglądała na siostrę mając nadzieje, że choć trochę się jej upiecze. Po chwili, jak gdyby nigdy nic, blondynka przytuliła z całych swoich sił siostrę. Przysunęła swoje usta do jej ucha tak, aby tylko do niej trafiły słowa zielonookiej.
 - Ostatnio dzieje się wiele złych rzeczy w mieście, które zapewne mają pewien związek z naszą przeszłością. Ak, proszę... Informuj mnie o wszystkim, bo ja... nie chciałabym cię stracić. Nie poradzę sobie ze wszystkim bez ciebie, siostrzyczko. - otarła jedną samotną łzę, następnie puściła siostrę, kierując się w stronę pokoju, gdzie przesłuchiwali podejrzanych. Jednakże sprawcę, który śmiał zaatakować Akari, zostawiła Itachiemu. Natomiast sama postanowiła zając się Uchihą... Sasuke. W końcu Uzumaki Karin nie zginęła tak dawno temu, sprawa wciąż jest w toku. To był jeden z tematów o jakim dyskutowała z łasicą, zanim do domu wparowała brunetka ze swoim szefem. Michi jakoś nie chciało się wierzyć, że akurat przypadkiem znalazł się na miejscu zbrodni, jednakże to nie jej przyszło go przesłuchać. Ostatnio dzieje się zbyt wiele...
   Pociągnęła klamkę, następnie weszła do środka. Siada na przeciwko młodego Uchihy, przyglądając mu się uważnie. Jak na złość był bardzo podobny do brata, aczkolwiek łatwo da się znaleźć sporo różnic pomiędzy tym dwojgiem. Kobieta otwiera zwykły notes na pustej kartce, następnie włącza długopis. Spogląda głęboko w oczy chłopakowi, jakby chciała poznać wszystkie jego tajemnice. Sasuke kuli się bardziej na krześle, co blondynce póki co na razie starcza. Och, jak ona kocha dokuczać Uchihom!
 - Znowu się spotykamy, Sasuke. Co prawda mam nadzieje, że tym razem nie masz mokrych spodni. - powiedziała z niewinnym uśmieszkiem, patrząc, jak jego policzki zalewają się czerwienią. - No, ale przejdźmy do konkretów mój drogi! Kim była dla ciebie Uzumaki Karin?
 - Wie pani.
 - Może tak, może nie. Chciałabym usłyszeć to od ciebie osobiście. - mówiąc to, uśmiechnęła się zadziornie
 - Karin... była mi bliska. Nawet jeżeli mnie denerwowała czy była wredna... to mi się w niej tak bardzo podobało. Jednakże w przeddzień jej śmierci... przyłapałem ją na zdradzie. Ta suka zdradzała mnie od prawie 6 miesięcy! - krzyknął, uderzając pięścią w stół.
 - Tak, tak, a męska duma została urażona. Poza tym cukiereczku, czy ty wiesz, że dałeś mi właśnie dowód, że to ty mogłeś ją zabić? Zemsta to bardzo niebezpieczna rzecz.
 - Nie zabiłem jej! Na dodatek jestem pewien, że... - zaczął, lecz wtargnięcie do pokoju Itachiego, skutecznie mu to przerwało.
 - Michi, pośpiesz się. Za chwile mamy patrol dzielnicy znajdującej się we wschodniej części miasta. - odparł, cały czas przyglądając się Sasuke.
Zapewne zżerała go ciekawość o czym rozmawiali i czy jego malutki braciszek w krótkim czasie nie skończy za kratkami.
 - Cholera, już idę. - mówiąc to wstała, lecz nim wyszła spojrzała jeszcze na Sasuke, mówiąc - Dokończymy tą rozmowę. - powiedziała słodko, posyłając mu całusa.
   Zanim wyszła z budynku, musiała wstąpić jeszcze do toalety, następnie do swojego gabinetu po parę pierdół, a na koniec wstąpiła jeszcze do bufetu po 2 kawy i ciastka. No... zeszło się jej trochę. W końcu wychodząc na zewnątrz, mocniej opatuliła się płaszczem. Było chłodno, a do tego wiał silny wiatr. Zaczęła przeszukiwać wzrokiem parking, szukając miejsca w którym został zaparkowany jej samochód, którym mieli dzisiaj "podróżować". Jak się okazało był prawie na wprost niej, jedynie trochę bardziej na zachód. Oczywiście czujne oko policjantki musiało wyłapać coś więcej niż samochód. W ostatnim rzędzie samochodów, tuż pod bramą był samochód młodego Uchihy, który był w środku. I nie był sam. Obściskiwał się z jakąś blondynką.
 - Sukinsyn. Szybko znalazł pocieszenie. - mruknęła, następnie spoglądając w niebo, dodała - Czy wszyscy faceci muszą być takim świniami? Jaki idiota dał im to w DNA?
Zaraz... a jeżeli to nie ona go zdradzała, a on ją? Jeżeli...
 - Michi, idziemy? - spytał Itachi, przyglądając się jej z troską, tym samym przerywając jej BARDZO ważne rozmyślania.
Jednakże nie miała już siły ani humoru, aby na niego nawrzeszczeć. Uchiha pojedynczo wysysali z niej dużo energii, co dopiero takich dwóch! Kiwnęła jedynie głową, jak jakaś anemiczka z depresją. W pewnym momencie poczuła, jak facet chwyta ją za rękę, następnie ciągnie po schodach. Biegnie za nim, no bo, co ma innego zrobić w takiej sytuacji?
 - Chrzanić patrol, zabiorę cię w pewne miejsce. - powiedział, lecz ona nie słyszała jego słów.
Uwagę Michi pochłonęły ich złączone dłonie, które dopiero w samochodzie znowu poszły w swoja stronę...

***
   Brunetka, jak grzeczna dziewczynka po burze od siostry, wróciła prosto do ich przytulnego domku. Szczerze mówiąc nawet trochę nie dziwiła się Michi, jeżeli chodzi o jej głupotę. Chociaż z drugiej strony Akari umie się bronić oraz walczyć o wiele lepiej niż niektórzy mężczyźni. To jej naturalnie nie rozgrzesza, no bo i tak mogłoby się jej coś poważnego stać. A co, by się stało z jej siostrą? Z kim, by się wtedy kłóciła w przerwach na lunch czy piekła ciasteczka na święta?
   Nalała wody do czajnika, następnie ustawiła go na kuchence. Usiadła na krześle stojącym pod ścianą, a stołem. Z cichym westchnięciem, wyjęła telefon z kieszeni dżinsów. Po raz kolejny przeczytała wiadomość od Itachiego, którą dostała kilka tygodni temu.
 "Michi znalazła się dzisiaj w złym miejscu o złym czasie. Za chwilę odstawię ją do domu, ale mam prośbę: nie mów jej niczego o naszej rozmowie. Itachi.
Taa... Rozmowa:

   Jest ciemno, ciało domaga się snu, ale mimo to Akari, wciąż uzupełnia te cholerne dokumenty, których ma szczerze mówiąc już po dziurki w nosie. Poza tym rzeczy, których stała się przypadkiem świadkiem, nie pozwalają jej spokojnie spać po nocach. Rozdrażniona kobieta, przeciera zaspane oczy, gdy po chwili rozlega się głośne pukanie do drzwi. Spogląda na zegarek. Jest późno, bardzo późno, więc to nieodpowiednia pora na gości. A jeżeli to Michi znowu zapomniała kluczy? Puk, puk. 
   Akari wkurzona już do granic możliwości tym natarczywym pukaniem, wstaje gwałtownie przez co o mało nie przewróciła krzesła. PUK. PUK.
 - Idę, idę. Pali się czy, co? - krzyczy, następnie bez zastanowienia przekręca klucz w zamku.
 Czeka chwilę aż w końcu Michi otworzy drzwi, jednak nic się takiego nie stało. Prychając pod nosem, ciągnie za klamkę. 
 - Zapomniałaś jak... I-Itachi? - zaskoczona, otwiera szerzej oczy, nie mogąc nawet zrobić kroku.
 - Mogę wejść? - pyta lekko znudzony, machając jej ciastkami przed oczami.
Brunetka otwiera szerzej drzwi, aby mógł przejść, następnie cicho je zamyka. Wymijając go pośpiesznie, prowadzi do kuchni. 
 - Stało się coś? - pyta, udając pozory spokoju.
Sięga po dwa kubki do suszarki, a gdy się odwraca widzi jego czarne, jak węgiel oczy. Itachi opiera dłonie o blat po jej bokach i bez żadnych uczuć pyta:
 - Ty wiesz prawda? Wiesz kim jestem?
Nie odpowiada. Uchiha powoli odsuwa się do tyłu.
 - Powiesz jej? - spytał cicho
Akari aż z wrażenia zachłysnęła się powietrzem. Czy powinna powiedzieć Michi o tej brutalnej prawdzie? Czy jej siostra powinna dowiedzieć się o tym przypadkowym zdarzeniu, w którym odkryła niewielką część prawdy? O tym, że mimo tego iż Itachi ją widział nie odezwał się ani słowem, zamykając jedynie drzwi?
 - Ja... nie. Nie powiem nic Michi. - powiedziała, jednak widząc jego niepewność, dodała - Obiecuję.
Westchnęła cicho, następnie spod zmrużonych powiek, patrząc na Uchihę, zaczęła mówić:
 - Poznałam jeden z Waszych brudów, plus dodatkowo twoją drugą twarz. Ale to może i lepiej. Jako Wasza adwokatka muszę dopilnować, aby nigdy nie wyszły na światło dzienne, a jestem pewna, że jest ich całe mnóstwo. Zobowiązałam się Was bronić i... na pewno nie cofnę danego słowa. - mówiąc to, wyprostowała się dumnie, wiedząc, że właśnie tkwi w tym wielkim bagnie po same uszy.
Łasica pokazując cały rząd białych ząbków, odwrócił się na pięcie, następnie wyszedł z mieszkania.


ZAMIANA POSTACI  - ITACHI

   Otwierając drzwi od klatki schodowej, zrobił ogromny chust, napełniając swoje płuca mroźnym powietrzem. Sięgnął do kieszeni spodni w poszukiwaniu telefonu, słuchając tego okropnego dzwonka. Powinien kiedyś go zmienić. Zaciska usta w wąską kreskę, spoglądając na wyświetlacz komórki: Michi. W końcu klika zieloną słuchawkę, następnie przyłożył telefon do ucha.
 - Tak? - spytał, spoglądając na zegarek na ręce. Dość późno już było... 
 - Itachi, błagam, musisz mi pomóc...
...Szarpanina z kierownicą, dwa wystrzały z pistoletu, pęknięta szyba, przyśpieszony oddech...
 - Michi..? Michi?! Michi, odezwij się do cholery! - krzyczał, biegnąc w stronę samochodu.
 - ...Ktoś chcę mnie zabić. - szepnęła cała drżąc ze strachu, po chwili rozmowa się urwała.
Wkurzony, nacisnął pedał gazu, następnie z piskiem opon ruszył na pomoc blondynce...

ZAMIANA POSTACI - AKARI - CZAS TERAŹNIEJSZY 

   Moment, w którym zdecydowała, ukrywać prawdę przed Michi oraz dalej pomagać firmie Nagato... Czy postąpiła słusznie? Czy, gdyby podjęła inną decyzje, ich przyszłość wyglądała inaczej? 
   Jej skromne rozmyślania, przerwała zagotowana woda w czajniku. Podeszła do kuchenki, następnie zalała sobie herbatę. Chwytając za uchwyt kubka, pomaszerowała do swojego pokoju, pod pretekstem "trzeba wypróbować nową poduszkę". (xd dop. Zbuntowanej) 


***
   Pomimo usilnych prób blondynki, rozmowa nie kleiła się zbytnio. A trzeba wiedzieć, że kobieta ciszy nienawidziła. Itachi przez całą drogę był niezwykle milczący, przez co o mało nie zapadła w śpiączkę. 
 - Jesteśmy. - powiedział, parkując samochód w nic nie mówiącym dla Michi miejscu.
Przeciągnęła się, jak kotka, następnie wyszła z samochodu. Zaskoczona zauważyła, że zrobiło się ciemno. No, ale co zrobić. Wielkimi krokami szła zima, przez co i dzień był krótszy. Spojrzała przed siebie. Na tle ciemnego nieba, wyraźnie rysowała się sylwetka Uchihy, który wyraźnie dawał jej znać, aby szła za nim. Tak też zrobiła. 
   Stanęła. Widok jaki ukazał się przed nią był niezwykły. Byli wysoko, a krajobraz w dole nie pozwalał oderwać od siebie wzroku chociażby na chwilę. Każdy z was wie, jak wygląda wodospad, prawda? W takim razie wyobraźcie sobie go nocą. Widok zachwyca, prawda? 
 - Pomyśl życzenie. - szepnął do ucha blondynki, podając jej lampion.
Podeszła bliżej krawędzi, następnie ze śmiechem puściła przedmiot, przyglądając się jemu lotu. Chwila szczęścia, dzięki której zasmakowała raju... 

~♥~
Ajaj, zaszalałam. Każdy kto mnie trochę zna, wie że nie przepadam za jakimiś (nawet ociupinkę) słodkimi scenami czy opisami, ale... Tak jakoś coś mnie wzięło.Na koniec życzę udanych wakacji i mam nadzieje, że rozdział jako tako wyszedł :)
Data rozdziału: 26 lipca
Autor: Akari
PS. Za błędy przepraszam, ale nie mam siły ich już poprawiać.