piątek, 6 maja 2016

Rozdział 17

 "Kiedy uświadamiasz sobie swoje błędy i porażki, jedyne co cię od tego uwalnia to krzyk.
Krzyk rozpaczy i bólu, w którym chcesz przekazać wszystkie swe uczucia."- Akari Urokiri

      
        Od zdarzenia z listem i od nagłego wyznania Itachiego minęły trzy dni. Michi wzięła sobie wolne, ponieważ nie wiedziała jak ma się zachowywać. Musiała sobie wszystko przemyśleć. Natomiast Akari nie mogła tego zrobić. Musiała od razu wrócić do pracy, jednak jak się okazało to jej pracodawcy nie było w firmie. Tak więc i ona mogła trochę pomyśleć. Lecz jej myśli nie kręciły się wokół tej nocy, tylko tego ostrzeżenia. Chciała wiedzieć o czym rozmawiali, lecz blondynka nie chciała o tym rozmawiać. Usiadła w swoim fotelu, rozpoczynając stukać paznokciami.
- Kurwa co myśmy się wpakowały?- spytała sama siebie. Nagle podniosła się ze swojego siedzenia i chciała wyjść, lecz ktoś zadzwonił do niej do biura. Podniosła słuchawkę. Jak się okazało była wezwana do szefa. Szybko opuściła pomieszczenie i żwawym krokiem udała się do wzywanego miejsca. Lecz gdy była przed jego drzwiami cała determinacja ją opuściła. Czuła się jak mała dziewczynka, która pomazała ścianę szminką mamy. Te nagle się otworzyły a kobieta została wciągnięta do środka. Była zszokowana. Nigdy by się tego po nim nie spodziewała. Lecz co ona mogła o nim wiedzieć? Ledwie co go znała. Był jej szefem i wiedziała o nim tyle co inni pracownicy, albo i mniej. Jednak chciała wiedzieć więcej... Tylko czy byłaby bezpieczna? Spojrzała w jego oczy i widziała iż chce odkryć jego tajemnice.... „ Dość kobieto! Nie jesteś małym dzieckiem! Przyszłaś się tu dowiedzieć co będzie dalej a nie rozmyślać nad romansem!” Potrząsnęłaś głową i znów na niego spojrzałaś.
- Mogę w czymś pomóc?- pytasz obytym z emocji głosem. Musisz być odpowiedzialna.
- Tak, musimy porozmawiać.- powiedział obojętnie i skierował się w stronę sofy. Poprawiłaś kosmyk włosów zza ucho i udałaś się za nim. Wzięłaś szybko wdech, usiadłaś obok niego i powiedziałaś.
- Bardzo przepraszam, za swoje okropne zachowanie po tamtej imprezie. Dobrze wiedziałam iż powinnam od razu pana za to wszystko przeprosić i od razu zrezygnowa....- przerwał ci podając szklankę z wodą.
- Proszę się nie obwiniać. Wina leży po obu stronach. Najlepiej będzie jeśli spróbujemy zapomnieć o tym zdarzeniu. Jest pani dobrym pracownikiem i naprawdę nie chciałbym aby pani zrezygnowana.- powiedział spokojnie, obojętnie. Szybko przetrawiłaś te informacje. „ Nie zwalnia mnie, ale każe mi o tym zapomnieć? Ale... Nieważne. Bierz to co dają.” Upiłaś porządny łyk nim na niego nie spojrzałaś. Odłożyłaś szklankę na stolik, podniosłaś się z kanapy.
- Bardzo panu dziękuje za te wyrozumiałość. Postaram się aby nigdy nie doszło do podobnej sytuacji. Jeśli to wszystko, to już sobie pójdę.- odpowiedziałaś z wdzięcznością oraz powagą w głosie. Ten nic nie odpowiedział, więc szybko opuściłaś gabinet i ruszyłaś z powrotem do siebie. Teraz twoją głowę zaprzątywały miliony pytań, na które nie miałaś odpowiedzi, co doprowadzało cię do wielkiego szaleństwa! Gdybyś była w domu, prawdopodobnie kopałabyś worek treningowy siostry, starając się odnaleźć chodź jedną setną odpowiedzi na dręczące cię pytania! Lecz teraz znajdowała się w biurze i musiała zachowywać się spokojnie, tak aby nikt nie wiedział co tak naprawdę się z nią dzieje. W tym była bardzo dobra, ukrywanie swoich emocji oraz odczuć, przybieranie postawy, zachowania, emocji jakich oczekiwali po tobie ludzie i otoczenie, miałaś wyćwiczone do perfekcji. Znalazłaś się w swoim gabinecie, zamykając drzwi i sięgając po swój telefon. Odblokowała go, rozpoczynając poszukiwanie jednego numeru. Gdy go odnalazła, wybrała go, przykładając do ucha aparaturę i czekając na to aż ktoś po tej drugiej stronie odbierze. I na szczęście nie czekała długo. Po chwili usłyszała tak dobrze znany jej głos.
- Witaj Akari..
-
Dobry Drabrovsky. Jesteś wolny dziś wieczorem?- pyta i od razu uzyskuje cieszącą ją odpowiedź...

***
        Michi siedziała skołowana w swoim pokoju, w którym czuła się bezpiecznie. W głowie miała mętlik w głowie. Dalej nie mogła się pozbierać po tym co usłyszała od łasicy oraz o treści listu. Nie wiedziała co ma robić, czuła się tak jak podczas śledztwa w sprawie śmierci jej rodziców. Informacje były błędne, nikt nie chciał nic mówić a po zakończeniu przez policję dalszych działań partner ojca odszedł z pracy i wyprowadził się na Hokkaido. Ten najprawdopodobniej próbował rozpocząć wszystko od nowa. Ona i jej siostra pomimo prób nie mogły. Nie mogły bo ta chora przeszłość ciągnęła się za nimi, nie pozwalając o sobie zapomnieć. Policjantka nie potrafiła się na niczym skupić, lecz wiedziała iż w takim stanie nie może być za długo. Musiała zająć się nie tylko sobą, ale i siostrą. Tak, musiała zająć się Akari, dlatego dała sobie szybkiego liścia, który postawił ją na nogi. By jeszcze lepiej się poczuć, wstała i zaczęła wyżywać się na worku treningowym. Nie obchodziło ją to iż była w bieliźnie i męskiej koszuli, po prostu musiała się wyżyć i uspokoić. I pomogło. Ale dopiero po trzech godzinach bezsensownego napierdalania w wypchany worek, mogła stwierdzić iż jest już na tyle spokojna by to wszystko ogarnąć. Szybko pognała do łazienki, by naszykować sobie wannę, która wypełniała się cieplusią wodą a wraz z nią unosił się zapach szałwii wymieszany z lawendą. Nagle usłyszała pukanie oraz dzwonienie do drzwi. Zakręciła wadę, rozpuściła włosy i pognała w stronę wkurzającego ją odgłosu. Spojrzała przez wizjer i zaśmiała się ironicznie. Otworzyła je zamaszyście, ukazując osobie stojącą przed nią swoje wkurzone oblicze. Gdyby nie to jakie emocje przesyłała swojemu „gościowi” to mógłby z zachwytem podziwiać jej zgrabne nogi oraz podkreślone przez czarny stanik piersi. Lecz teraz Urokiri Michi pragnęła zabić pewnego osobnika a nazywał się.
- Uchiha Itachi. Można wiedzieć co taka gnida jak ty dalej ma czelność pokazywać mi się na oczy?
- Schowaj swoje uczucia względem mojej osoby do kieszenie. Ostrzegałem a wy nie posłuchałyście i teraz twoja siostra została porwana.
- CO?!- spoglądała na niego z przerażeniem. Chwyciła go za kurtkę, wciągając do domu i zamykając drzwi an klucz.- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi. Bo już się pogubiłam. Raz mówisz iż nie jesteś tym za kogo się podajesz, to kim kurwa jesteś? I skąd mogę mieć pewność iż to co teraz mówisz jest prawdą a nie kolejnym twoim kłamstwem co?
- Czy ty odbierasz swoje telefony? Bo nie można było się do ciebie dodzwonić i faceci z komendy musieli do mnie dzwonić.- powiedział bez emocyjnym głosem. Zielonooka szybko pognała do salonu gdzie pochwyciła telefon. Nie kłamał. Ten jeden raz wiedziała iż nie kłamie i przeklinała cały wszechświat iż mówił tym razem prawdę! Miała trzy nieodebrane połączenia od Akari i dwa od kumpli z pracy.
- „ Michi? Słuchaj coś się stało, bo nie odebrałaś. Wiem, że ci ciężko, po tym co powiedział ci Itachi, ale jest coś co musisz wiedzieć. Jedynie obwiniać możesz mnie a nie jego, to ja go poprosiłam by ci tego nie mówił. Więc gdy wrócę do domu wszystko ci wyjaśnię, ale teraz idę spotkać się z Drabrovskim i porozmawiać o pewnej sprawie, która nie daje mi spokoju, i ty dobrze wiesz o co mi chodzi. Zadzwonię przed spotkaniem i po nim. Więc proszę cię odbierz jak do ciebie zadzwonię!”
- „ Michi, czemu znowu nie odbierasz? Obraziłaś się na mnie, czy jak? Mniejsza z tym, słuchaj spotykam się z Dymitrem w kawiarni obok biblioteki gdzie spotkali się po raz pierwszy rodzice, wiesz której. I muszę cię powiedzieć iż czuje jakby ktoś mnie śledził. Nie wiem, może mam paranoje, przez to zamieszanie związane z dziennikiem matki oraz tymi seriami zabójstw, które miały miejsce, ale wolę o tym nie mówić. Kończę bo widzę go w kawiarni. Zadzwonię później i tym razem odbierz ten pieprzony telefon!”
- „ Kurwa Michi, czy ty nie możesz odebrać tego przeklętego telefonu!? Mniejsza z tym, słuchaj dowiedziałam się ciekawych rzeczy, na przykład tego kto jest odpowiedzialny za zlecenie zabójstwa naszych rodziców. Chyba pamiętasz pana Toshiyoi? A przedostatnią i ostatnią sprawę mamy i taty? Jeśli tak to już powinnaś połączyć te wątki. Jeszcze dokładnie nie wiem o co dokładnie może chodzić, lecz jestem już tak blisko, rozwiązania tej sprawy, że wreszcie będziemy mogły to zakończyć.... Chwila, wydaje mi się czy kogoś widziałam? Michi, proszę cię, nie baw się ze mną i odbierz do cholery ten jebany telefon, bo jak wrócę do domu to wepchnę ci go do gardła, wcześniej łamiąc na dwie części a drugą część wsadzę ci do tyłka, więc się przygotuj... Cholera, kto tam jest?! … Michi, Michi posłuchaj, wiesz co? Pamiętasz trawiastego króliczka? Jeśli tak, to wiedz iż ślę ci błotniste całuski.... Zostaw mnie, zboczeńcu.. Nie, nie, nie!”-
upadek aparatury i jej rozbicie. Blondynka drżącymi palcami otworzyła pozostałe dwie wiadomości.
-
„Te Urokiri, szef pyta co się stało? Czemu ani ciebie ani Uchihy nie ma w pracy? Pokłóciliście się czy co? W każdym razie zadzwoń do nas bo te trzy dni bez waszych kłótni były istną nudziarnią.”
- „ Michi, słuchaj jakaś starsza pani zgłosiła porwanie, a gdy dotarliśmy na miejscy zobaczyliśmy telefon oraz portfel a w nim dowód twojej siostry. Więc szybko przyjedź na komisariat.”
- gdy tylko tego wysłuchałaś twoje ciało przestało funkcjonować. Upadłaś na kolana a po mieszkaniu rozniósł się twój przeraźliwy krzyk. Krzyk rozpaczy...

***

No witam was po prawie roku nieobecności, która była tylko i wyłącznie moją winą, bo szkoła szkołą, ale brak weny też daje swoje a pisanie na siłę jest po prostu bolesne i nieciekawe, bo samemu wiemy iż mogliśmy napisać to lepiej. Ale żeby już nie przedłużać, to zachęcam was do komentowania i wyczekiwania na notkę Michi :)
Data następnej notki: ??
Autorka: Somnium