piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 3

Zdezorientowana patrzyła na mężczyznę. Jego czekoladowe, obojętne oczy patrzyły na nią. Szybko wydobyła się z jego pewnego i mocnego chwytu. Poprawiła kosmyk włosów i delikatnie się uśmiechnęła.
- Dziękuje bardzo.
- Nie ma za co. Pani jest nową prawniczką naszej firmy?- spytał patrząc na nią obojętnie. Kiwnęła głową na tak.- Konan panią wołała.
- Dobrze… zaraz przyjdę.- mężczyzna ruszył w swoją stronę a Akari tylko pokazała na palcach do siostry, którą dopiero zauważyła żeby poczekała na nią tu pięć minut, po czym udała się do firmy. Odnalazła ją niejaka Konan, która od razu podała jej wszystko co miała dostać. Bez słowa niebieskowłosa odeszła a po niej Urokiri. Usiadła na tylnym siedzeniu i przywitała się z Uchihą oraz z siostrą. Michi zamiast odpalić samochód i ruszyć, odwróciła się w stronę niebieskookiej.
- Nie mówiłaś mi, że masz faceta. To był ten szef?
- Co… Nie! Michi czy ty czasem nie uderzyłaś się w głowę? Obcas mi się złamał i bym upadła, ale ten pan mnie złapał. I to nie jest mój szef.- zakończyła gromiąc w nią spojrzeniem.
- Twój?....O kurwa! Dostałaś tę prace!
- Gratulacje.- usłyszała męski głos. Przyjrzała mu się dokładniej i uśmiechnęła sztucznie.
- Ty zapewne jesteś Uchiha Itachi, prawda?
- Tak mam na imię. A ty jesteś jej siostrą?
- Owszem.- Michi zmroziła ich wzrokiem i ruszyła odwieź siostrę do domu. Przez całą drogę modliła się aby Uchiha się nie odezwał….
                 ~*~
Do gabinetu czerwonowłosego wszedł pewien mężczyzna. Jego czarne oczy, nie pokazywały nic. Zajął miejsce przed nim i podał mu kopertę. Sięgnął po nią i zaczął przeglądać, jednocześnie obserwując czarnowłosego. Nigdy nic nie wiadomo, trzeba zawsze być na baczności.
- Co się  stało, że tu przyszedłeś Obito? I po co mi to?- rzucił mu teczkę na biurko. Ten tylko uśmiechnął się niepewnie i rozpoczęła się rozmowa….
                   ~*~
Godzina osiemnasta. Na komendzie policji każdy zajmował się swoimi zadaniami. Pewna blondynka siedziała zza biurkiem i oglądała zdjęcia z miejsca zbrodni. Chciało jej się spać, lecz wytrwale patrzyła na zdjęcia. Szukała. Czego? Czegokolwiek. Załamana położyła głowę na biurku. Usłyszała pukanie do drzwi. Podniosła wzrok i ujrzała Uchihę.
- Przyniosłem ci kawę.- powiedział nim zdążyła się go o cokolwiek zapytać.
- Nie musiałeś.- wyprostowała się, ten wszedł głębiej pomieszczenia, zamknął za sobą drzwi i podał jej kubek. Zajął miejsce obok niej. Sięgnął po teczkę i przyglądał się. Zakryła usta dłonią, ziewając. Podał jej kubek, który wzięła.- Dzięki.
- Proszę. Czego tu szukasz? Niczego tu nie widać.
- Czegoś co nam pomoże, w znalezieniu sprawcy.
- Ja tu niczego nie widzę.- jego ton był bez emocji.
- Znam twoją kartotekę Uchiha. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym, jedynymi bliskimi osobami jest twój brat  Sasuke oraz kuzynka Megan. Wiem też iż kiedyś brałeś narkotyki oraz miałeś kontakty w drugim świecie.
- Kto…- przyłożyła mu palce do ust.
- Nie znasz tej osoby.
- Ja też znam twoją kartotekę Urokiri. Siostra Akari, porzucone przez rodziców w wieku dwunastu lat, widać że was nie kochali i nie dziwię im się…- dostał pięścią w twarz.
- Zamknij się. I wyjdź.- podniosła się z krzesełka, on uczynił to samo i wyszedł. Spojrzała na kubek oraz na jego zawartość. Wzięła wszystkie papiery dotyczące tej sprawy, spakowała do papierowej teczki i wsadziła ją do torby. Chwyciła za kubek i wyszła. Zamknęła gabinet na klucz, położyła rzecz Uchihy na biurku recepcjonisty i wyszła. Jedyne o czym teraz marzyła była ciepła kąpiel z pianą….
      ~*~

Ranek. Wydawał się dla innych tak wczesny, lecz nie dla niej. Ona obudziła się z uśmiechem. Sięgnęła po wcześniej naszykowane ubrania i ruszyła w kierunku łazienki. Stojąc pod prysznicem układała jak będzie wyglądać jej dzień. Wreszcie ma pracę i chce ją solidnie wykonywać. Po kilku minutach odświeżona i mokra wyszła z kabiny. Sięgnęła po ręcznik, którym starannie wytarła każdy skrawek ciała, aż na koniec wysuszyła włosy, które postanowiła zostawić rozpuszczone. Przejechała delikatnie tuszem do rzęs oraz błyszczykiem. Posprzątała po sobie nim wyszła z pomieszczenia. Zerknęła na zegarek, który pokazywał piątą rano. Zrobiła śniadanie siostrze, które schowała do mikrofalówki, naczepiając na nią karteczkę z informacją. Poszła do pokoju zabrać teczkę, torebkę oraz marynarkę. Przechodząc obok pokoju siostry, otworzyła jej drzwi. Ujrzała śpiącą na podłodze blondynkę. Delikatny uśmiech wkradł się na jej usta.
- Miłych snów.- wyszeptała opuszczając pokój. W przedpokoju naszykowała jej klucze jednocześnie zabierając swoje od samochodu. Rozejrzała się po przedpokoju, starając sprawdzić czy wszystko ma i zrobiła. Po upewnieniu się wyszła, zamykając drzwi na kluch. W uszach znajdowały się słuchawki, z których wydobywała się piosenka. Dalej na ustach miała uśmiech, schodząc i kierując się na parking. Odnalazła swoje auto, zajęła miejsce zza kierownicą i ruszyła. Przyglądała się krajobrazowi. „ Zima chyba będzie w tym roku mocna.” Zaparkowała samochód, zerknęła na zegarek. Była szósta czterdzieści. Wyjęła swoje rzeczy i ruszyła w stronę wejścia. Chciała otworzyć drzwi, lecz ktoś ją uprzedził. Zerknęła w stronę tego osobnika i ujrzała swojego szefa, a zza nim jego asystentkę.
- Dzień dobry.- powiedziała szybko wyjmując słuchawki.
- Konan.- kobieta szybko weszła do budynku, zostawiając ich samych. Czuła jego spojrzenie na sobie, więc podniosła wzrok.- Zapraszam do swojego gabinetu.- przepuścił ją w drzwiach i ruszyli do jego gabinetu. Przytrzymał jej drzwi, wpuszczając do nieznanego jej pomieszczenia.
- To jest twój gabinet. Zostaw rzeczy i chodź.- położyła torby na biurku i ruszyła za nim. Powoli firma budziła się do życia. Weszli do gabinetu, mężczyzna włączył wiadomości, zajmując swoje miejsce. Usiadła przed nim i usłyszała znajomy głos.
-„ Nic nie jest wiadome co do morderstwa, ale to nie moment na zadawanie pytań. Proszę tylko się uspokoić i pozwolić nam pracować. Dziękuje”
- Michi?
- Mówiła coś pani?
- Nie nic.
- Pewna firma chce nam wytoczyć proces, w którym jesteśmy oskarżeni o kopiowanie ich produkty.
- A jaka to firma?
- Koristumi….

~~~~
Przepraszam za jakość notki, ale ostatnio nie miałam pomysłów.
Data: 03.01.2014r
Autor: Zbuntowana

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 2

OneRepublic - Counting Stars


Legenda:
kursywą - tekst napisany przez Akari :D

~~~~


Dochodzi późny wieczór, Akari taksuję wzrokiem gazetę z ogłoszeniami o prace.  Kręci głową, zakreśla jakieś oferty, marszczy brwi oraz przewraca strony.  Siedzi już nad tym dość długo, niestety za wiele nie znalazła. Jest skupiona i zdeterminowana. Wierzy, że w końcu coś znajdzie i przestanie obciążać Michi. Rachunki ostatnimi czasy bardzo  podniosły się w cenach. Dzisiejszego dnia obiecała sobie, że w końcu znajdzie pracę i na pewno tak się stanie.
- Akari... Odłóż tę gazetę i zrób coś do jedzenia. Proszę.- poprosiła blondynka, która klęczała nad zdjęciami miejsca zbrodni. Brunetka odłożyła gazetę z długopisem, udała się do kuchni. Ukucnęła, otwierając lodówkę.
- Masz ochotę na kanapki? - spytała, wychylając głowę. Pokręciła przecząco głową. - W takim razie za kilka minut wracam. - wzięła płaszcz, telefon oraz portfel. Ubrała się i wyszła na klatkę. Do jej nozdrzy dotarł zapach papierosów oraz alkoholu. Przywykła do niego. Schodząc ze schodów patrzyła pod nogi. Wyszła, wdychając zimne, jesienne powietrze. Wsadziła drobne, dłonie do kieszeni płaszcza i ruszyła przed siebie. Po kilku minutach dotarła do restauracji. Zza blatem ujrzała Ayume. Akari uśmiechnęła się w jej stronę.
- Na wynos?
- Tak, jakbyś zgadła.
- Jestem jasnowidzem. Zostawiłaś u mnie siwi, i pewien mężczyzna zostawił dla ciebie wizytówkę. - podała Urokiri. Ta usiadła przy niej, sięgnęła po wizytówkę i teczkę. Wyciągnęła telefon zerkając na zegarek. Była dopiero osiemnasta. Postanowiła zaryzykować i zaczęła pisać numer firmy. Patrzyła ze skupieniem na wizytówkę, aż nie odebrano telefonu.
- Halo?- usłyszała po drugiej stronie kobiecy głos.
- Dobry wieczór. Czy dodzwoniłam się do firmy Akatsuki?- spytała stukając delikatnie, palcami w blat. W jej głosie było słychać doświadczenie.
- Tak. W czym mogę służyć?
- Dostałam wizytówkę z państwa numerem telefonu....
- Rozumiem. - przerwała jej. - Już panią łączę z szefem.
- Słucham? - usłyszała głęboki, męski głos.
- Dobry wieczór. Jestem Akari Urokiri. Przyjaciółka dała mi pańską wizytówkę...
- Ach tak. Czyli jest pani zainteresowana pracą w mojej firmie jako jej prawnik?- przeszedł od razu do konkretów.
- Tak.
- W takim razie zapraszam jutro do firmy na jedenastą.
- Oczywiście. W takim razie do widzenia i życzę udanego wieczoru. - lekko się uśmiechnęła.
- Do widzenia. - i rozłączył się. Schowała telefon do płaszcza.
- Co to za uśmiech? Chłopak dzwonił?
- Lepiej. Mam jutro rozmowę o pracę.
- A więc dziś na koszt firmy.
 - Ale...
 - Żadnego " Ale". Idź, bo Michi ci zaraz z głodu umrze.- zaśmiała się. Akari cmoknęła ją w policzek, wzięła jedzenie, teczkę oraz wizytówkę i wyszła. Przez całą drogę myślała nad jutrzejszym dniem. Musiała się przygotować. Weszła do domu. Pozbyła się zbędnych warstw ubrań i weszła do salonu.
 - Smacznego.
 - Dzięki.

Blondynka leżała na kanapie ze słuchawkami w uszach czytając jakąś mangę, ale teraz rzuciła się po jedzenie. Czy ona naprawdę jest policjantem? Czasami zachowywała się całkiem na odwrót. Oczywiście Akari patrzyła się bezczelnie na siostrę co musiało wzbudzać jakiekolwiek podejrzenia ze strony zielonookiej, że coś jest nie tak.
 - Co? - spytała Michi z pełną buzią.
 - Nic, nic. - powiedziała niebieskooka z uśmiechem do twarzy. - A w sumie jest.
Blondynka doskonale znając swoją siostrę, przestała jeść, patrząc uważnie na brunetkę. Jej szósty zmysł mówił jej, że to zapewne ważne.
 - Mam spotkanie o pracę i myślę, że tym razem coś z tego będzie. - uśmiechnęła się lekko, następnie zaczęła pałaszować swoją porcje ramenu.
 - Kto wie jeżeli szefem będzie facet masz szanse, ale jeśli kobieta... - zielonooka nie zdążyła dokończyć, ponieważ Akari rzuciła w nią poduszką.
 - Jesteś wredna. - powiedziała niebieskooka z naburmuszoną miną.
 - Wiem. - odparła Michi pokazując język.
Mówiąc to blondynka poszła do kuchni, by wyrzucić pudełko po ramen. Następnie spogląda na grafik przyczepiony do lodówki. Z jej ust wydobyło się ciche westchnięcie, po chwili z miną męczennika patrzy na siostrę.
 - Mam jutro patrol o 12 z Itachim, więc mogę cię podwieźć na to spotkanie. - powiedziała zielonooka.
 - Michi!!! - krzyknęła Akari, wpakowując się do ramion blondynce. - Nareszcie znalazłaś faceta! - mówiąc to brunetka uśmiecha się, jak głupia.
Słysząc to blondynka automatycznie ją puszcza, a na jej twarzy można zauważyć delikatne rumieńce.
 - Uchiha to pusty, zimny, arogancki dupek, który uważa się za wielką królewnę, a ma... - nie zdążyła dokończyć, ponieważ niebieskooka zakryła jej usta.
 - Lubicie się. - mówiąc to Akari uśmiecha się szeroko.
Michi nie wytrzymuje i zaczyna biegać za uciekającą siostrą. Brunetka się przewraca, przez co obie lądują na kanapie, gdzie zielonooka może wykonać swój iście szatański plan. Niebieskooka ma gilgotki, co będzie odpowiednią karą. Około północy chyba zawarły rozejm.

 ***

Zaćpanym wzrokiem Michi patrzyła na swoją siostrę krzątającą się po mieszkaniu. Nie da się ukryć, że brunetka była dzisiaj szczególnie podekscytowana. Co się dziwić w końcu po raz pierwszy to ktoś ją poprosił, a by pracowała w ich firmie. Niestety, przez swoją euforię obudziła zielonooką, która jeszcze nie dawno spała.
 - Akari, ja przez ciebie zasnę przed kierownicą. A, jak wpadnę przez to do jakiegoś rowu? – mruknęła zaspana blondynka, biorąc porządny łyk kawy.
 - Itachi poprowadzi samochód. – odparła z uśmiechem, robiąc sobie koka na głowię.
 - Nie!!! Wystarczy mi, ze musi w nim przebywać. – odparła wzdrygając się na sama myśl o nim. – Czekaj to facet? Jeżeli twój seksapil zadziała twoim szefem będzie mężczyzna?
 - Chyba tak. Wiesz mogła to być kobieta z głosem mężczyzny. Pieprzone obojnaki. – odparła, malując usta.
 - Tiaaa… - mruknęła Michi, następnie udała się do łazienki, by wykonać poranne czynności. Około 20 minut później wyszła i o mało nie została stratowana przez brunetkę wbiegającą do WC. Zielonooka zaśmiała się tylko, następnie spojrzała na zegarek znajdujący się w korytarzu.
 - Ak, spóźnimy się!
Chwilę później pojawiła się przed nią siostra z bananem na twarzy. Następnie obie wyszły z mieszkania.


Akari siedziała obok siostry. Co chwila zerka na zegarek.
- Uspokój się, lepiej weź to.
- Po co mi szminka? I to mocno czerwona?!
- Kochana...musisz jakoś wyglądać.
- Lepiej ją sobie zostaw na Itachiego. To tu.- zatrzymała się, brązowowłosa cmoknęła ją w policzek i wyszła z pojazdu. Michi od razu odjechała, uśmiechając się do niej. Wzięła wdech i weszła. Dostrzegła siedzących sześciu mężczyzn. Zapewne i oni są w tym samym celu co ona. Każde miejsce było zajęte, ale jej to nie przeszkadzało. Czekała, starała się zachować neutralny wyraz twarzy i po prostu wyczekiwać swojej chwili. Patrzyła, jak po kolei znikają w windzie i jadą na dwudzieste piętro. Po dwóch godzinach czekania przyszła po nią niebieskowłosa kobieta. Ruszyła za nią bez słowa. Kilka kosmyków wydostało się z jej koka, więc schowała je za ucho. Gdy winda się zatrzymała, ruszyły dalej. Po chwili dotarły przed wielkie, czarne, masywne drzwi. Lekko jej je uchyliła.
- Zapraszam.- usłyszała ten sam głos co w telefonie. Weszła, a złotooka zamknęła zza nią drzwi. Jedynym dźwiękiem jaki było słychać był odgłos obcasów uderzających o płytki. Wskazał jej gestem dłoni, aby zajęła miejsce przed nim. Przyjrzała się mężczyźnie. Jego czerwone włosy sięgały mu do ramion, a fioletowe oczy nie wyrażały żadnych emocji.

Akari sięgnęła do torby chcąc wyciągnąć swoje siwi, ale mężczyzna ją powstrzymał.
 - Już je widziałem. Szczerze mówiąc przesłuchałem już 4/5 kandydatów na to stanowisko, ale jednak... myśle, że ty będziesz nadawała się na te posadę najlepiej. - powiedział obojętnie, chociaż kąciki jego ust, jakby lekko uniosły się do góry.
Brunetke całkiem zszokowała jego wypowiedź, że przez chwilę zamykała i otwierała usta nie wiedząc co powiedzieć.
 - To co, widzimy się jutro? - powiedział wstając.
Jak widząc chciał się jej szybko pozbyć i wrócić do papierkowej roboty.
 - Ja... dziękuję. - odparła, następnie wzięła swoje rzeczy, po czym wyszła z gabinetu.
 - Aha, bym zapomniał! Moja sekretarka przedstawi ci cały plan pracy i inne ważne rzeczy. - powiedział, następnie odebrał telefon.
Trochę dziwny z niego facet...


 - Boże, jak ja potrzebuję kofeiny! I ciasta! – jęczała Michi, następnie z chytrym uśmieszkiem na twarzy, spojrzała na bruneta. – Itachi… kupiłbyś mi? – spytała, robiąc maślane oczka.
 - Nie.  – odpowiedział.
Żyła na czole zielonookiej zapulsowała niebezpiecznie. Z mordem w oczach spojrzała na Uchihę.
 - Chcesz może stracić swoje klejnoty?
Dwa razy powtarzać mu nie musiała…
Jechali przez miasto jej ślicznym autkiem. Nagle przerażona zobaczyła na zegarku Itackiego, że dochodzi godzina odebrania Akari. Swoją drogę ciekawe czy udało się jej w końcu z tą pracą. Blondynka skręciła w lewo czym kompletnie zbiła z tropu czarnookiego.
 - Powinniśmy jechać w drugą stronę. – powiedział, marszcząc brwi.
- Wiem, ale obiecałam siostrze, że po nią przyjadę.
Nie odezwał się słowem co przyjęła z wielką ulgą. Ten facet był czasami naprawdę męczący. Resztę drogi również przejechali w milczeniu, gdy… Michi z nie wiadomych powodów ostro zahamowała.
 - O kurwa… nic nie mówiła. – odparła cały czas patrząc przed siebie.
Itachi nie mógł ogarnąć całej tej sytuacji, więc podążył w końcu za jej spojrzeniem. Rozszerzył oczy ze zdziwienia. Dobrze znany mu czerwonowłosy mężczyzna trzymał w ramionach jakąś brunetką, za pewne siostrę zielonookiej. Chyba powinien pójść w końcu do okulisty, musiał źle widzieć…


~~~~

Ohayo :*
Tak wiem notka średniej jakości (za szybka akcja, za dużo dialogów itp.)
Dlatego następnym razem obiecuję, że bardziej się postaram ^^
Data następnej notki: 20 grudnia
Autor: Akari
Oczywiście liczę na komentarze ;)

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział I

One Ok Rock <3
Serdecznie zapraszam na pierwszy rozdział
~~~~~
Światło księżyca wpadało do jednego z małych pomieszczeń. Kobieta o niebieskich oczach, siedziała na podłodze, przy łóżku swojej siostry. Spojrzała na nią, uśmiechając się delikatnie. Podniosła się na nogi, kierując się po cichu na balkon. Wyszła na mroźne, listopadowe powietrze. Patrzyła na oświetlony , zamarznięty krajobraz swojej dzielnicy. Szron pięknie, przyozdobił gałęzie drzew. Czuła przeszywający ją chłód. Miała na sobie krótkie spodenki od piżamy i bawełnianą podkoszulkę na ramiączka. Mimo to nie schowała się w ciepłym mieszkaniu, tylko dalej stała na mrozie. Denerwowała się. Czym? Tym, że jej nie przyjmą. Nie chciała aby tylko Michi z nich dwóch pracowała. Oparła się o barierkę balkonu, patrząc w swoje odbicie, w oknie. Przeczesujesz palcami swoje, gęste włosy, uśmiechając się delikatnie. Podchodzisz do drzwi, myśląc, co by tu zrobić Michi na śniadanie oraz o której ją obudzić. Stwierdzasz, że zrobisz gofry i obudzisz ją o siódmej. Przechodząc obok zegarka, zerkasz na niego, niedbale, obojętnie. I z wieścią, że jest szósta trzydzieści, idziesz do kuchni, szykować jedzenie. Sięgasz po fartuch, kiedyś noszony przez waszą matkę, dziś jednak przez was. Zaciskasz usta w wąską kreskę, powstrzymując łzy. Wiążesz, włosy w niezdarnego koka i bierzesz się do roboty. Do blondynki, doszła woń czekolady, która obudziła ją z pięknego snu. Półprzytomnym spojrzeniem, ogarnęła cały pokój. Przetarła dłonią, swe oczęta, wychodząc z ciepłego łóżeczka. Z ziewnięciem, znalazła się w kuchni.
- Co ty…tak wcześnie na nogach siostra?- spytała siadając na krześle przy stole.
- Denerwuje się. A co jeśli mnie znowu nie przyjmą? Nie chce abyś tylko ty na nas pracowała siostra.
- Akari. Opanuj się. I pokaż swoje atuty.
- Nie! Michi chyba naprawdę potrzebny ci jest jakiś dobry partner w pracy.
- Tia…. Dostanę partnera na zastępstwo. Oczywiście komendant nie chciał mi powiedzieć kim jest ten debil, ale to szczegół.- uśmiechnęła się zadziornie do blondynki.- Co się tak szczerzysz Ak?
- A nic, nic. Smacznego.- podała jej talerz z goframi oraz poranną porcję kawy.
- Dzięki.- i zaczęła pałaszować zrobione, przez siostrę jedzenie. Ta poszła do łazienki, wziąć szybki prysznic. Nakładając szampon na włosy, myślała. Tak samo Michi. Lecz tej przerwał dźwięk telefonu. Poderwała się na równe nogi, sięgając swojego telefonu. Odebrała.
- Halo komisarzu?
- Masz się stawić przy dzielnicy Tobiramy. Masz sprawę do rozwiązania.
- Hai.- i się rozłączyła. Pognała do swojego pokoju, biorąc strój do pracy. Wskoczyła od razu do łazienki w tym samym momencie, gdy Akari z niej wychodziła. Spojrzała przelotnie na zamykające się drzwi, po czym ruszyła do siebie. Wyciągnęła czarną spódnice, białą koszulę oraz czarną marynarkę. Włosy wspięła w koka, pozwalając kilku kosmykom opadać na twarz. Usta przejechała lekko czerwoną szminką. Sięgnęła po torbę z dokumentami i opuściła pokój.
- Podwieziesz mnie Michi?
- Gdzie dokładniej?
- Śpieszysz się?- ta tylko przytaknęła.- To idź już. Pojadę taksówką.- ucałowała siostrę, i wyszła. Zamknęła za Michi drzwi. Założyła buty na niewielkim obcasie i też opuściła mieszkanie, wcześniej sprawdzając czy wszystko jest wyłączone. Zerknęła na zegarek. Miała jeszcze dwie godziny, ale wolała być wcześniej. Wyszła i złapała taksówkę. Podała adres i została po godzinie do niego dowieziona. Wysiadła, wcześniej płacąc. Wzięła kilka oddechów i weszła do budynku. Tymczasem w jednym z magazynów Michi badała miejsce zbrodni, ze skupieniem przyglądała się każdemu kawałku. Widziała tu drugie dno. Nagle się wyprostowała.
- Młody. Gdzie jest mój nowy partner?
- Tam jest, szefowo.- wskazał palcem na idącego w jej kierunku mężczyznę.
- Czemu los musiał mnie okaleczyć właśnie tobą?
- Też się cieszę, że cię widzę Urokiri.
- Wyjaśnię ci kilka zasad Uchiha. Jako MÓJ partner musisz wykonywać MOJE polecenia. Nie możesz niczego przede MNĄ ukrywać. Jasne?
- Jak słońce blondyneczko. Co mamy?- ominął ją.
- Jak mnie nazwałeś durniu?!- podeszła do niego i uderzyła w twarz.- Nie masz prawa tak do mnie mówić.- wycedziła przez zęby. Następnie odwróciła się na pięcie, kierując do worka, ze zwłokami ofiary. Rozsunęła i zamarła. Widziała córkę burmistrza miasta. Przełknęła ślinę, zasuwając pokrowiec. Podniosła się i ruszyła w stronę Uchihy.
- Dowiedz się co robiła wczoraj wieczorem.- przytaknął jej. Z powagą pilnowała, aby został zbadany każdy zakamarek. Itachi przyglądał się jej z uwagą. Musiał pilnować. Ale czego? Lub kogo? Nie wiadomo….
                                   ***
Akari siedziała w restauracji „ Ichiraku”. Załamana patrzyła w blat, pustym i podanym spojrzeniem.
- Co się stało Ak?
- Znów mnie nie przyjęli Ayumi. Co robię nie tak?!- położyła głowę na splecionych dłoniach. Nagle poczuła jak ktoś dotyka ją po głowie.
- Nie przejmuj się tym. Witaj skarbie.- powiedziała do swojej córki, która ją olała.
- Co się stało Amori?- szatynka podniosła głowę.
- Nie wiem. Akari możesz zanieść te zamówienia do stolika 6?
- Jasne.- z uśmiechem, zdjęła marynarkę, założyła fartuch. Wzięła zamówienie i zaniosła do danego stolika. Ktoś zagwizdał. Więc odwróciła się w stronę dźwięku. Ujrzała czterech mężczyzn. Jeden miał blond włosy, drugi stalowe a pozostali dwaj czerwone. Podeszła do nich ze sztucznym uśmiechem.
- Słucham?
- Kotku masz i zadzwoń.- stało-włosy podał jej karteczkę ze swoim numerem telefonu. Ta tylko spojrzała na niego z politowaniem.
- Jeśli myślisz, że takie słowa na mnie zadziałają i wezmę numer abyś mógł się potem ze mną zabawić to się  pan grubo myli.- nagle rozniósł się krzyk. Niebiesko-oka szybko pognała w tamtą stronę.- Co się stało?!
- Moja córeczka…została…zgwałcona…- Ayumi wyszlochała. Akari szybko znalazła się przy Amori.
- Kto ci to zrobił?
- Nikt.- odparła obojętnie, rozglądając się. Powędrowała za jej spojrzeniem. Ujrzała chłopaka o czarnych włosach oraz bladej skórze. Bez zastanowienia ruszyła w jego kierunku, pozbywając się fartucha.  Podchodzi do niego. Amori dogoniła ją, chciała ją od niego odciągnąć, na marne. Chłopak uniósł na nią swoje, bezemocjonalne spojrzenie. Puścił oczko do biało-włosej. Urokiri łapie go za koszulę, podnosząc do góry. Każdy kto się znajdował w restauracji, przyglądał się tej dwójce. Amori uciekła do matki.
- Nie może pani nic mi zrobić! Mój ojciec jest politykiem!
- Ale według ustawy 291 każdy podlega takiemu samemu sądowi. Bez znaczenia na to kto lub z jakiej rodziny pochodzi. A karą za gwałt nieletniej jest dziesięć lat w więzieniu lub w poprawczaku. Lecz ustawa 301 mówi o tym, że pogwałcona ma prawo żądać odszkodowania o dowolnej kwocie a gwałciciel musi jej tę sumę odszkodowania wypłacić oraz spędza w więzieniu pięć lat. No więc? Uważasz, że twój ojciec będzie miał do gadania, przed sądem?- patrzyła na niego, chłodnym spojrzeniem. Po ciele szesnastolatka przeszedł dreszcz. Puściła go, a ten upadł na podłogę.
- W takim razie do zobaczenia w sądzie.- powiedziała pełnym opanowania i chłodu głosem. Wyprostowała się i ruszyła w kierunku baru, gdzie była jej marynarka z torebką. Uśmiechnęła się do Ayumi, zabrała swoje rzeczy i wyszła. Mężczyzna o fioletowych oczach, podszedł do Ayumi.
- Przepraszam, ale kim jest ta kobieta?
- To jest Akari Urokiri. A to jej swi, którego zapomniała.- mężczyzna sięgnął po nie. Ze skupieniem je przestudiował. Po chwili oddał je kobiecie.
- Jeśli by ją pani spotkała, może pani jej przekazać tę wizytówkę?- spytał podając jej kawałek papieru.
- Oczywiście.- uśmiechnęła się w jego stronę promienie. Ten tylko kiwną głową i wyszedł….
~~~~~
I jak? Ktoś dotrwał do końca? 
Data następnej notki: 10 grudnia
Autor: Michi
Serdecznie zapraszam do komentowania

środa, 27 listopada 2013

Prolog

Historia taka jak każda inna. Dwie siostry, jedna policjantka, druga prawniczka. W przeszłości straciły rodziców w bardzo krwawy sposób. To właśnie to zadecydowało o tym co teraz robią. Starają się uśmiechać, lecz czy każdy dzień musi przynosić radość? Nie. Ich dni wciąż są splecione z cierpieniem, bólem i gwałtem przeszłości. Czy uda im się odzyskać równowagę po tylu latach? Czy uda im się wreście pokazać innym prawdziwy uśmiech? Czy prędzej zginą tak jak rodzice? Cóż... Tego nie wie nikt!