piątek, 1 maja 2015

Rozdział 15



Od wydarzeń z ślubem minęły już dwa miesiące. Prawniczka siedziała w swoim gabinecie i patrzyła się pustym spojrzeniem w papiery. Siostra poprosiła ją o pomoc, ale ta nie wiedziała jakiej ona tej pomocy potrzebuje. Podrapała się po głowie i chwytając za automatyczny ołówek zaczęła coś mazać na papierach. Musiała się teraz skupić na swojej pracy. Kolejny proces zbliżał się wielkimi krokami a szef ostatnio jej o niczym nie informował. Nagle poczuła wibracje w kieszeni spodni, więc wyciągnęła telefon i spojrzała na wyświetlacz. Dzwoniła Nanami. Odebrała, odkładając na biurko dokumenty.
- Halo.
- Akari? Dzięki bogu! Myślałam iż coś ci się stało.
- Niby czemu tak myślałaś?- spytała zaciekawiona a zarazem zdenerwowana.
- Bo przecież umówiłaś się z moimi rodzicami na spotkanie i to dzisiaj. I nie wiedziałam kiedy będziesz i i.....
- Nanami! Uspokój się i powiedz o co chodzi.- powiedziała spokojnie, miała nadzieje iż jej ton głosu uspokoi przyjaciółkę. Słyszała jak kobieta bierze kilka uspokajających wdechów po czym się odezwała.
- Była kradzież w dojo moich rodziców a ty nie powiedziałaś kiedy będziesz...
- Czy komuś coś się stało?
- Na szczęście nic, ale nigdy nic nie wiadomo. Właśnie jadę do rodziców i...
- Spotkamy się na miejscu. Pa.- powiedziała rozłączając się. Pozbyła się marynarki,włosy związała w kucyka, buty na obcasie zamieniła na tenisówki a spodnie od garnituru na legginsy. Wybiegła z biura, wcześniej je zamykając i pobiegła do recepcji. Poinformowała o swoim wyjściu i wybiegła z budynku. Do domu rodziców przyjaciółki dzieliły ją dwie dzielnice. Postanowiła więc pobiec na skróty i wbiegła w pierwszą ciemną uliczkę. Widziała wszędzie porozrzucane śmieci, zapewne było to sprawką bezdomnych oraz dzikich zwierząt. Zacisnęła dłonie w pięście, wydłużając swoje kroki i przyśpieszając. Gdy była przy skręcie do drugiej uliczki, musiała przytrzymać się muru aby się nie wywalić. Biegła ile sił w nogach aby zdążyć. Kiedy była już w połowie drugiej dzielnicy ujrzała trzech zamaskowanych mężczyzn dzierżących dwie skórzane teczki. Przystanęła i ukryła się w małej cieśninie pomiędzy dwoma budynkami. Kobieta nie miała stu procentowej pewności, ale te teczki wydawały jej się znajome. Kiedy mężczyźni ją mijali przyjrzała się teczką i już znała swoją odpowiedź. Te teczki są identyczne do teczek jej zmarłych rodziców. Prawniczka wyszła z ukrycia i po cichu skradała się zza mężczyznami. Ten z teczkami szedł na samym końcu, więc, kiedy pozostała dwójka znikała zza zakrętem, ta chwyciła za leżącą w pobliżu metalową rurę i ogłuszyła mężczyznę, starając nie wykonać jak najgłośniejszego hałasu. Szybko schyliła się po teczki i uciekła, wcześniej wycierając swoje odciski palców. Biegła ile sił w nogach, nawet się za siebie nie oglądając. Dopiero gdy wybiegła na ulicę główną obejrzała się za siebie. Na szczęście nikt jej nie gonił a ta udała już spokojnym chodem do dojo ojca przyjaciółki. Na miejscu była już policja a wśród policjantów znajdowała się Michi. Gdy tylko ujrzała siostrę podbiegła do niej z pytaniem wypisanym na twarzy. Szatynka jedynie się uśmiechnęła ciężko dysząc.
- Nie powinnam tak szaleńczo biec.- wydyszała, wycierając dłonią twarz. Po chwili ktoś uderzył ją delikatnie butelką z wodą po głowie. Tym kimś okazał się być Itachi, który najwyraźniej wrócił do pracy. Skinęła mu głową na przywitanie a ten jej odpowiedział.
- Onee-chan, co ty tu robisz?- spytała odbierając od niej wodę.
- Pomyślałam iż się przewietrzę a do tego Nanami zadzwoniła więc tu wpadłam.
- A co to za teczki?- spytał Uchiha przyglądając się przedmiotom trzymanych w lewej ręce.
- A te! To z pracy. Tak jakoś przypadkiem je wzięłam a gdy już się zorientowałam iż je mam to pomyślałam iż popracuje na zewnątrz.- uśmiechnęła się lekko speszona, tak że nawet Michi jej uwierzyła.
- Rozumiem, ale powinna pani już lepiej wrócić do swojej pracy, tu jest niebezpiecznie. Jeśli chcesz możemy panią odwieźć.- zaproponował Uchiha, lecz Urokiri zaprzeczyła z uśmiechem.
- Nie trzeba. Mogę pojechać taksówką. W takim razie do zobaczenia w domu Michi... A bo zapomnę. Panie Uchiha jest pan dziś do nas zaproszony na kolację i nie słyszę odmowy. Do wieczora.- i już znikła. Blondynka uderzyła się dłonią o czoło, załamana zachowaniem siostry i z zażenowaniem oraz z przepraszającym wyrazem twarzy spojrzała na partnera.
- Bardzo za nią przepraszam.
- Nic się nie stało. To co? Mam do was wpaść?- spytał przyglądając ci się uważnie. Ty jedynie wzruszasz ramionami, dając mu wolną rękę.- W takim razie będę o dwudziestej. To na razie.
- Ej! Czekaj a co z raportem?!- krzyczysz, ale jego już niema. Przeklinasz pod nosem i wyładowujesz swój gniew na jakimś początkującym, który ze strachu zaczął się jąkać. Zastanawiała się nad zachowaniem swojej siostry. Dlaczego akurat tu przybiegła? Przecież miała tyle możliwości, ale czemu wybrała tę? I dlaczego akurat biegła skrótem?  Te jak i inne pytania pojawiały się w twojej głowie, jednak postanowiłaś ją o to zapytać jak już będziecie w domu.....

***
Nastał już wieczór. Do domu sióstr Urokiri szedł właśnie pewien czarnowłosy mężczyzna. W jego ręce znajdowały się kwiaty oraz mały prezent. Gdy był pod drzwiami, zapukał i po chwili drzwi otworzyła mu zielonooka kobieta. Oparła się o framugę drzwi i zmierzyła go od stóp do głów. Stali tak w ciszy, do puki współlokatorka tego nie przerwała.
- O! Michi, czemu nie wpuściłaś naszego gościa do środka? Proszę.- powiedziała ciągnąc siostrę do środka oraz robiąc miejsce w drzwiach. Mężczyzna wszedł i pierwsze co zrobił to wręczył szatynce kwiaty oraz pakunek, którym jak się okazało były babeczki. Kobieta podziękowała i udała się do kuchni a dwójka policjantów do salonu. Mężczyzna rozejrzał się. Nic się tu nie zmieniło od jego pierwszej wizyty w domu partnerki. Usiedli na kanapie i nastała niezręczna cisza, którą po chwili przerwało pojawienie się łakoci oraz kawy.
- Michi mi mówiła iż tak jak ona pijesz do słodkich rzeczy lekko słodzoną kawę.- powiedziała z uśmiechem, siadając w fotelu i przyglądając się wam. Miała niecny plan i chciała go zrealizować. Na szczęście Michi nic nie podejrzewała więc nie musiała się o nic martwić. Co do Itachiego nie była pewna, lecz wyglądało iż też nic nie podejrzewa. Patrzyłaś się na nich przez pięć minut a oni nawet się nie odezwali. Wzdychasz w duchu i postanawiasz wziąć sprawy w swoje ręce. 
- Powiedz Itachi. Czy to prawda iż niebawem wyjeżdżacie na Hokkaido na całe dwa miesiące w celu wymiany pracowników?
- Tak. Dokładnie to wyjeżdżamy za tydzień.
- O. Michi nie wiem czemu nie chciałaś mi powiedzieć?- spojrzałaś na siostrę, która przyglądała się swojemu koledze.
- Ponieważ dobrze cię znam i od razu kazałabyś mi się pakować oraz jak najprędzej wygoniła z domu, aby tylko móc zając się pracą.- ty drapiesz się ze śmiechem po głowie a oni w tym samym momencie sięgają po kawałek sernika i popijają go kawą.
- A wiecie już gdzie będziecie mieszkać przez czas waszego pobytu?
- Tak. Akurat na czas naszego pobytu na Hokkaido będziemy mieszkać w domu pewnego małżeństwa, z którym się zamieniamy. A oni będą mieszkali przez ten czas u Uchihy.- powiadomiła Michi.
- Ale czy to nie będzie dla nich problem? Z tego co wiem to od nas jest bliżej do waszej pracy.
- Może. Ale im to nie przeszkadza więc i mi.- powiedział czarnooki. Później wasza rozmowa przeszła na to co będziecie tam robić do puki nie zadzwonił telefon prawniczki. Kobieta ich opuściła i weszła do swojego pokoju. Odebrała.
- Słucham?
-" Dobry wieczór. Mam nadzieje iż pani w niczym nie przeszkadzam."- usłyszała głos swojego szefa.
- Ależ nie. W czym mogę pomóc?
- "Czy ma pani plany na wieczór?"
- Nie. A o co chodzi?
- " W takim razie czy nie zechciałaby pani mi towarzyszyć na przyjęciu biznesowym? Miała być moja sekretarka, ale niestety coś jej wyskoczyło."
- Rozumiem. Za ile i gdzie mam być?- pytasz podchodząc do szafy. Otworzyłaś ją i podrapałaś się po głowie.
- " Za godzinę pod biurem."
- Rozumiem. W takim razie do zobaczenia.- powiedziałaś i się rozłączyłaś. Szybko udałaś się do łazienki by wziąć szybki prysznic a gdy już byłaś po nim znów pojawiłaś się przed swoją szafą. Szybko sięgnęła po czarną sukienkę bez ramiączek. Sięgała jej do kolan, stanik bez ramiączek zakończony koronką. Usiadła przy swojej toaletce i zabrała się za robienie makijażu. Przejechała tuszem do rzęs oraz delikatnie różowym błyszczykiem. Włosy upięła w luźnego koka. Spojrzała na siebie i gdy stwierdziła iż czegoś jej brakuje sięgnęła do szkatułki. Z niej wyciągnęła złoty zegarek oraz srebrny naszyjnik z różą. Zapięła go na szyi i gdy stwierdziła iż już wszystko ok wyszła z pokoju. Udała się najpierw do salonu.
- Bardzo was przepraszam, ale coś mi wyskoczyło. Tak więc życzę wam udanego wieczoru.- i skierowała się do drzwi wyjściowych. Założyła czarne szpilki oraz czarny płaszcz i wyszła. Michi oraz Itachi spojrzeli na siebie by po chwili spojrzeć na zamknięte drzwi. Po chwili powrócili na kanapę i sięgnęli po ciastka i nic nie mówiąc włączyli telewizor. Akurat leciał jakiś kabaret więc postanowili go obejrzeć. Taka odskocznia od niedawnych wydarzeń....

***
Taksówka dojechała na miejsce. Z niej wysiadła para. Mężczyzna w idealnie dopasowanym granatowym garniturze oraz kobieta w czarnej sukni. Szli pod rękę w kierunku znanego tokijskiego hotelu, w którym to miało odbyć się przyjęcie biznesowe. Gdy weszli do holu dali swoje płaszcze do szatni a później udali się za obsługą hotelową do jednej z sal bankietowych. W kobietę od razu uderzył widok takiego przepychu. Jasne bywała w hotelach i to nie jeden raz, ale jeszcze nigdy nie w takim. Mężczyzna zauważył jej lekki szok na co się uśmiechnął. Szliście przez tłum, co chwila z kimś się witając. Mężczyzna uważnie przyglądał się gościom, jakby kogoś szukał. Jego wzrok zatrzymał się na zielonowłosej kobiecie, ubraną w ten sam kolor co jej włosy suknię. Pociągnął ich w jej stronę, omijając i witając innych gości. Gdy zatrzymali się tuz przed nią, kobieta najpierw przyjrzała się mężczyźnie a później, z uwaga przyjrzała się prawniczce, jakby oceniała ich różnice. Szatynka poprawiła delikatnie spadający na jej twarz kosmyk włosów, czując się nieswojo. Nie przywykła do takich miejsc i imprez, o ile nie było to konieczne to na nie nie chodziła. Uśmiechnęła się jednak delikatnie do zielonowłosej, co miało oznaczać " Dobry wieczór". Ta odpowiedziała jej skinięciem głowy i przeszła do jawnego flirtu z jej szefem.....

***

Gdy dochodziła trzecia nad ranem w mieszkaniu Urokiri oboje spali. Itachi na podłodze a Michi na nim. Jak to się stało? Otóż oboje zrobili sobie zawody w piciu! A jakże! Tak więc na pewno gdy się obudzą będą mieli porządnego kaca. Tymczasem w innej, bardziej eleganckiej części miasta, z sali bankietowej wychodzili ludzie. Przyjęcie się skończyło, więc wypadało wracać do swoich domów. Akari szła lekko podtrzymywana w talii przez Nagato, aby się nie wyjebała na chodniku. Ktoś dał jej za dużo alkoholu do trzech drinków i teraz są tego konsekwencje. Zaczkała, śmiejąc się z samej siebie a następnie spojrzała na mężczyznę. Czekali właśnie na jego firmowe auto oraz kierowcę, który miał ich odebrać. Po chwili przed nimi zatrzymała się czarna limuzyna. Nagato otworzył drzwi i wsiadł do środka ciągnąc za sobą kobietę. Gdy upadła brzuchem na jego kolana po raz kolejny się zaśmiała a fioletooki nic z tego nie zrobił tylko kazał jechać do swojego domu. Kobieta poprawiła się i oparła plecami o wygodny fotel. Nagle chwyciła mężczyznę zza rękę i zaczęła bawić się jego palcami. Spojrzał na nią zdziwiony i chyba lekko zakłopotany, no ale rozumiał. Kobieta upita, a puki co nie robi niczego nieprzyzwoitego. Przez całą drogę do jego posiadłości, dziewczyna jedynie przyglądała się jego dłoni, nucąc coś pod nosem. Gdy zatrzymali się przed wjazdem, czerwonowłosy kazał kierowcy jechać do domu, gdy tylko znikną w jego mieszkaniu. Wykonał polecenie i gdy mężczyzna zamykał drzwi słyszał pisk opon. Zaprowadził kobietę do salonu, gdzie posadził ją na kanapie. Zdjął swoją marynarkę, którą przewiesił na fotelu oraz rozluźnił krawat, podchodząc do niej z wodą. Gdy go ujrzała, uśmiechnęła się do niego przeuroczo a zarazem uwodzicielsko. Kiedy odebrała od niego szklankę, szybko odstawiła ją na stolik i pociągnęła go za krawat do siebie, wpijając się w jego usta.....

****
No wiiitam was! Dawno mnie tu nie było i to jak! Mam nadzieje iż notka wam się spodoba. Jak tam się czujecie, widząc słoneczko za oknem? Jaka jest u was pogoda? Bo w Anglii całkiem ciepło. Miłego wypoczynku na weekendzie majowym!
Autor następnej notki: Somnium
Data: ---