piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 4

     Tego było za wiele. Ten pieprzony Uchiha doskonale wiedział, że miał go odwiedzić dzisiaj brat z przyjaciółmi, ale oczywiście znowu gdzieś go wcięło. Dlatego pewnie Michi będzie musiała robić za niańkę i kit z tym, że są od niej młodsi tylko o 4 lata. Każdą osobą, która nie posiada 21 lat, traktuję, jak pieprzonego gówniarza, którego trzeba mieć wiecznie na oku. Na dodatek jest ich troję: jakiś brunet z czarnymi oczami, (zapewne brat Itachiego) oraz blondyn o lazurowych ślepiach z granatowowłosą dziewczyną o mlecznych oczętach. Od razu widać, że tych oboje jest parą, więc dochodzi jej jeszcze rola przyzwoitki. Teraz oczywiście, jak przystało na dobrą gospodynie (Na posterunku policji xd dop. Zbuntowanej) zaparza wszystkim kawy, herbaty itd. oraz pakuję na talerz tysiące ciast, ciastek i innych smakołyków. Zaczęła je układać, ale cały czas psuła się jej konstrukcja, więc sfrustrowana rzuciła wszystko byle jak, następnie chciała uderzyć nogą w szafkę, ale jej stopa zamiast trafić na twarde drewno, kopnęła coś miękkiego o stanie stałym. Te tajemnicze coś, jęknęło z bólu. Przerażona sięgnęła po broń, następnie powoli zajrzała pod stół. To... był Itachi! No kurde lepszej kryjówki na spanie to on nie mógł sobie znaleźć. Patrzył się na blondynkę z uśmiechem na twarzy... zaraz co?! On się nigdy do niej nie uśmiecha... patrzył się na biust, który był lepiej widoczny, ponieważ gdy się pochylała, koszulka odstawała trochę od ciała. Wściekła złapała go za ucho, następnie wywlekła z kuchni. Pojękiwał cicho jednocześnie przepraszając, jak i grożąc, ale się tym zbytnio nie przejęła. Z uśmiechem weszła do pomieszczania w którym zostawiła trojkę gówniarzy, następnie popchnęła do przodu łasice.
 - No i widzicie? Zguba się znalazła, niestety chyba za bardzo chrapiesz, ponieważ twój brat woli odsypiać tutaj pod stołem.  - mówiąc to, patrzyła na młodego Uchihe, który chyba miał na imię Sasuke. Nie wie dlaczego, ale, jak pierwszy raz na niego spojrzała to zaczęła go nie lubić jeszcze bardziej od Itachieg.
Widocznie u Uchiha to rodzinę, mają talent do tego, aby każdy ich znienawidził. W każdym razie, gdy Michi miała zamiar czmychnąć nie zauważona z pokoju, zatrzymał ją głos granatowowłosej.
 - Mogę ci pomóc? - spytała, patrząc się wprost na blondynkę.
Sparaliżowana zielonooka wciąż stała do niej tyłem. Została przyłapana! Kuso, czy Urokiri mówiła może, jak nie cierpi dzieci? Ale w sumie przydałaby jej się drobna pomoc, w końcu te głupie ciastka nie chcą się ułożyć...Blondynka kiwnęła głową na tak, następnie ruszyła do kuchni. Tak, jak się spodziewała dziewczyna poszła za nią. I Michi musi przyznać, ze mlecznooka jest dość kulturalną osóbką, ponieważ widząc ten pałętający się bałagan w pomieszczeniu, (jakby nie dawno było w nim tornado), nie skomentowała go ani słowem.
 - A wiec... - spojrzała policjantka na nią, w końcu nie miała zielonego pojęcia, jak się nazywa.
 - Hyuga Hinata. - powiedziała ze szczerym, uśmiechem na twarzy.
 - No, a więc Hinata, jak widzisz nie jestem tak dobra w gotowaniu i innego tego typu pierdołami. Mogłabyś ułożyć, jakoś fajnie te ciastka? Ja bym w tym czasie pozanosiła pice. - spytała, przegryzając wargę.
19-latka nie odzywając się nawet słowem, zabrała się za układanie, więc Michi zabrała tacę z gotową herbatą, kawą itp. Ledwo wyszła z kuchni, przechodząc do miejsca gdzie są ci wszyscy kretyni, a ten blondynek co ma tak fajnie odstające włosy, wstał nagle z kanapy i z bananem na twarzy podbiegł do niej.
 - Ja chce ten kubek z tym grubym Mikołajem! - krzyknął, następnie wziął energicznie kubek i oczywiście potknął się o dywan. A, ze nie daleko stał brat Itachiego to... gorąca ciecz z kubka wylądowała na jego spodniach. Aż śmieć się chciało, gdy tarzał się na podłodze i piszczał, jak dziewczyna.
 - Chce ktoś... - zaczęła Hinata, ale widząc Sasuke zamilkła, by po chwili przykrywając ręką usta, śmiać się do bólu brzucha.
 - To wcale kurwa nie jest śmieszne! Itachi powiedz im coś?! - powiedział młodszy Uchiha cały czerwony na twarzy.
Łasica, by pewnie coś powiedziała, gdyby tylko mogła przestać się śmiać. Wkurzony i zraniony Sasuke wyszedł z pomieszczenia...

Zmęczona brunetka powoli wracała do domu. Po jaką cholerę wybrała się jeszcze na ten spacer po parku? Jej to naprawdę czasem głupie pomysły do głowy wpadną. Ok, fajnie sobie tak pochodzić pospacerować i trochę pomyśleć, ale była zmęczona po pracy. Do tego ta firma... Koristumi. Firma zajmująca się produkowaniem samochodów, a także oskarżająca korporacje w której pracuje o kopiowanie produktów.
 Z rozmyślań wyrwało ją zderzenie z obcym ciałem płci pięknej. Z tego nagłego wpadnięcia na siebie, obie wylądowały na ziemi. 
 - Kurwa mać! - krzyknęła kobieta.
Akari podniosła głowę, do góry, a przed nią znajdowała się śliczna brunetka  o zielonych oczach. Masowała sobie czoło, następnie rozszerzyła oczy z przerażenia, jakby przypomniała sobie coś bardzo ważnego. 
 - Itachi mnie zabije! - mówiąc to, podniosła się z zmieni, złapała jakąś teczkę, następnie pobiegła w przeciwną stronę do której zmierzała Akari.  
Dość... intrygująca osoba. Może ma randkę i... Zaraz, czy ona powiedziała Itachi? Cóż jeżeli tak, to czy powinna wspominać o tym Michi? Oczywiście to nie musiał być akurat ten facet, którego niebieskooka zna, poza tym mogli być rodziną... Co jest mało możliwe, ponieważ nie są za bardzo podobni, no, ale kto wie...

Blondynka ze zmrużonymi oczami, opierając ręce o stół, przyglądała się papierom znajdującym na stole. Ostatnimi czas nie potrafiła się skupić nawet na czytaniu głupiej gazety, co dopiero mówić o ostatnich rozmowach ofiary. Na szczęście zbawił ją dźwięk otwierających się drzwi, a w tym wchodzącej do mieszkania Akari. Cóż... blondynka nie mogła przecież nie skorzystać z okazji i nie zrobić sobie przerwy, prawda? Chociaż... siostra wydawała się jakoś lekko podenerwowana. Zielonooka zaciekawiona uniosła brew do góry. 
 - Michi... Itachi miał może dzisiaj jakiś gości? - spytała, rozglądając się po pokoju. 
 - Tak. Najpierw odwiedził go brat z przyjaciółmi, a potem jeszcze kuzynka przyniosła mu jakieś papiery. A czemu pytasz? - odparła, patrząc na nią uważnie. 
 - Bez powodu... Po prostu wyglądasz na zmęczoną, jakbyś musiała niańczyć jakieś dzieci. - powiedziała, śmiejąc się nerwowo. 
 - Oni mieli 19 lat... poza tym nie jestem zmęczona, a ty coś kręcisz. A więc? 
 - Przecież ja nigdy nie kłamie, prawnikom nie wypada! - mówiła Akari, starając się wykręcić, niestety nic to nie dało, więc starała się zmienić temat. - W ogóle wiedziałaś, że tam na dole otworzyli nowy Empik? Normalnie idzie się zakochać. - powiedziała, starając się wyglądać przekonująco. 
 - Co? Zaraz wracam! - mówiąc to, nałożyła szybko buty, następnie otworzyła drzwi, ale obejrzała się jeszcze przez ramie. - Jak przyjdę to wrócimy do tej rozmowy. 
Brunetka westchnęła cicho, patrząc, jak zamykają się drzwi. Cóż, na jej szczęście Michi spędza zawsze pół dnia w tym sklepie...

Do ciemnego gabinetu wpadały srebrne promienie księżyca oświetlając postać, siedzącą przy biurku. Był to mężczyzna, szef firmy Akatsuki. Prawie nie ruszył się z miejsca po wyjściu Obito. Powinien dobrze rozważyć jego słowa co nie zawsze jest łatwe. Jak powinien postąpić? Jakie decyzje byłby najlepsze? Raczej spytanie jego prawniczki nie wchodzi w rachubę, a może...? Zresztą to nie ważne, w końcu jutro też jest dzień. Czerwonowłosy odstawił szklankę z whisky, następnie zręcznym ruchem przerzucił przez ramie marynarkę. W krótkim czasie owinął się z zamknięciem drzwi do wyjścia z firmy. Gorzej było na parkingu. Zastanawiał się czy prowadzić, ale był już lekko podpity. Cóż... jego życie zbytnio go nie obchodzi, ale nie chciałby narażać innych., dlatego zadzwonił tylko po taryfę, czekając cierpliwie na jej przyjazd. W końcu to była taka piękna noc...

***
Ohayo :*
Cóż... Tym razem bez muzyczki, poza tym nasłuchaliście się pewnie wszystkiego w Sylwestra ^^
Nie powiem, że cieszy mnie iż mogę powitać Was już w nowym roku. 2014, a więc cieszmy się :D (Nw, czemu, ale na ten rok, jakoś szczególnie czekałam xd)
A co do notki, to zdanie na jej temat zostawiam Wam czytelnikom :>
 Następna notka:
Data: 16.01.2014r.
Autor: Akari

3 komentarze:

  1. Myślałam, że pęknę ze śmiechu. A tak w ogóle to spanie pod stołem jest wygodne?
    Nie wiem co powiedzieć, super rozdział.
    A przy okazji zapraszam do siebie na nową nocię na: sakuita-loveme.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Uchihy najwidoczniej tak :D
      Ok, zaraz zajrzę :)

      Usuń
  2. Przypomnij mi by nie jeść nic z cukrem pudrem, gdy czytam twojego bloga. Mój monitor i klawiatura umierają. Ja też, ale ze śmiechu. Boże dawno sie tak nie uśmiałam;D
    Jak sobie wyobraziłam Itachiego, to cóż...trochę boli mnie brzuch od śmiania.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń