czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 16

   Było jeszcze wcześnie rano, kiedy przebudziła się z tego pięknego snu. Przeciągając się, położyła się na lewym boku, śledząc swoimi niebieskimi oczami każdy milimetr twarzy mężczyzny. Jej ręka mimowolnie zmierzała w kierunku jego wściekle czerwonych włosów, jednakże zrezygnowała z tej pieszczoty, nie chcąc przypadkiem obudzić Nagato. W końcu był to jeszcze młody ranek. Ostrożnie zsunęła z siebie kołdrę, następnie zbierając swoje części garderoby porozrzucane w różnych częściach pokoju, zamknęła się w łazience. Po krótkim odświeżeniu, wróciła do sypialni mężczyzny, który podczas snu miał niezwykle łagodny wyraz twarzy. Uśmiechnęła się do siebie, następnie wzięła torbę i po cichu wyszła z jego mieszkania.
   Zdecydowała się na spacer, wiedząc, że ma dużo do przemyślenia. Najbardziej kłopotliwe było wytłumaczenie Michi, dlaczego nie było jej w domu na noc. Chociaż zapewne jej siostra sama się już tego domyśliła. Och, to będzie ciężka rozmowa. Jednakże tym co dręczyło ją najbardziej były wydarzenia minionej nocy. Miedzy nią i Nagato - jej szefem - doszło do dość intymnego spotkania. Nie potrafiła określić co nim kierowało. Była pijana, nie do końca zdawała sobie sprawę z tego co robi, a on jak mężczyzna mógł to po prostu wykorzystać i zabawić się na jedną noc... Nie, nie. To niemożliwe. Uzumaki nie jest takim typem faceta. Z pewnością nie. W końcu z jakiegoś powodu pracuję dla niego.
   Zaskoczona zauważyła, że stoi pod swoją kamienicą. Wolnym krokiem wspinała się po schodach. Czuła się jak dziecko, które narozrabiało i za karę kazano mu udać się do gabinetu dyrektora. Ale przecież... Nie zrobiła nic niegrzecznego, prawda?
   Weszła do mieszkania i już otwierała buzie, ażeby zacząć się tłumaczyć, kiedy zobaczyła stan rzeczy jaki dział się w salonie. Po podłodze walały się puste butelki po alkoholu i różnorakie pudełka po przekąskach, na stoliku natomiast leżały opakowania leków przeciwbólowych oraz różnej maści napoje. Na kanapie natomiast leżała Michi z Itachim, których twarze były wykrzywione jak po przełknięciu kwaśnej cytryny.
 - Widzę, że mieliście ciekawą noc. - powiedziała Akari, kładąc torbę na fotelu.
 - Och, błagam. Ciszej. Ja tu umieram. - odparła blondynka, następnie kopiąc Itachiego w tyłek, zeszła z kanapy i podeszła do brunetki.
 - Ty. Ja. Migiem do kuchni. Chcę znać najpikantniejsze szczegóły. - powiedziała, uśmiechając się przy tym łobuzersko.
Skierowała swoje kroki do wspomnianego wcześniej pomieszczenia, ażeby zaparzyć kawy.
Brunetka pokręciła z niedowierzaniem głową, następnie kątem oka zerknęła na biednego Uchihę, który przyciskał twarz do poduszki i mruczał coś pod nosem. Istny dom wariatów.
   Usiadła na swoimi ulubionym krześle przy stoliku w kuchni, który znajdował się pod oknem, dzięki czemu mogła zaobserwować, co działo się na osiedlu, jak to robiły wszystkie stare babcie. Po chwili pojawił się przed nią różowy kubek w białe kropki z zieloną herbatą. Upiła trochę, następnie uniosła głowę napotykają stalowe spojrzenie Michi. Blondynka siedziała odchylona na krześle z rękoma na piersi, uważnie przyglądając się siostrze.
 - No więc? Dowiem się w końcu, gdzie zniknęłaś na całą noc? Nie wiem czy wiesz, ale nawet gdy jestem schlana w trzy dupy to wiąż interesuję mnie czy z tobą wszystko w porządku.
 - Przepraszam, powinnam zadzwonić. - powiedziała i już miała zamiar się wywinąć z tego tematu, ale wiedziała, że policjantka jej tak łatwo nie odpuści. - Wczoraj mój szef poprosił mnie o zastępstwo za jego sekretarkę na przyjęciu biznesowym. I zgodziłam się, bo czemu, nie? - zamilkła na chwilę, następnie, kontynuowała - Przesadziłam z alkoholem, więc Nagato zabrał mnie do swojego domu. I nim się spostrzegłam, my... No wiesz. - odparła, a jej policzki przybrały odcień purpury.
Michi miała jedną nogę podwiniętą pod brodę, a jej mina wskazywała jakby się nad czymś mocno zastanawiała, chociaż kto ją tam wie.
 - Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że... Nagato w końcu dobrał ci się do majtek?! - ryknęła kobieta, zrywając się z krzesła czego od razu pożałowała, ponieważ ból głowy dał o sobie znać.
Obie kobiety odwróciły głowy w kierunku salonu w którym Itachi zapewne zaczął pluć wodą na każdą stronę po niestosownym krzyku blondynki. Jednakże szybko tracąc nim zainteresowanie wróciły do tej jakże ważnej rozmowy.
 - Co masz na myśli mówiąc "W końcu"? - spytała Akari, sięgając po jabłko, leżące w koszyku na stole.
 - No, błagam. To było nieuniknione. - odparła młodsza siostra, jakby to była najoczywistsza rzez na świecie.
 - Cóż... Ja to się dziwie, że Itachi wciąż nie dorwał się do twoich pantalonów. - odparła prawniczka, odgryzając kolejny kawałek jabłka.
Michi myślała, że zapadnie się pod ziemie, szczególnie, że nie słyszała żadnych oznak życia od łasicy. Zapewne uciekł gdzie pieprz rośnie, kiedy nie zwracały na niego uwagi.
 - Pantalonów? Ja nawet nie wiem co to jest. - prychnęła kobieta, następnie wstała z krzesła, kiedy napotkał opór.
Zaskoczona odsunęła się o dwa kroki do tyłu i oczywiście tym na co wpadła, a raczej na kogo, był Itachi.
 - Cóż, jeżeli masz ochotę, chętnie pomogę ci z zakupieniem odpowiedniej bielizny. - powiedział, nachylając się nad kobietą.
 - Och, odczepcie się ode mnie. - fuknęła, następnie wkurzona wyszła z kuchni.
Dlaczego to zawsze ona wychodzi poszkodowana z tych potyczek słownych?

   Piętnaście minut później Itachi z fascynacją przygląda się Akari malującej paznokcie na miętowy kolor. Michi zaszyła się w swoim pokoju z którego dochodziły niepokojące odgłosy. Prawniczka z nudów zaczęła malować paznokcie u prawej ręki łasicy, który nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Jego uwagę zwróciła Michi, która w końcu wyszła z pokoju. Usiadła na łóżku, a nogi położyła na stole.
 - Kiedy wczoraj tak szybko wymiękłeś przy piciu, odkryłam coś w notesie mamy.
 - Wymiękłem? Ja? Żartujesz sobie teraz ze mnie? - spytał oburzony chłopak, zabierając rękę od Akari przez co przejechała mu lakierem po środkowym palcu.
 - Och, błagam. Bądźmy szczerze, ty nie umiesz pić. - prychnęła, następnie kontynuowała wcześniej podjęty przez nią wątek. kładąc notes na stół. - W pamiętniku został umieszczony list od naszej matki.
 - To niemożliwe. Przeglądałam zapiski matki wiele razy. Nie było tam żadnego listu.
 - Cóż, odkryłam go przypadkiem. Niewiele zabrakło a również mogłam go przeoczyć. - odparła blondynka z koślawym uśmiechem.
 - Co jest napisane w liście? - spytała Akari, ale Michi zacisnęła jedynie usta w wąską kreskę nie odzywając się ani słowem.
Brunetka powoli przesunęła wzrok na notes leżący na stole. Wystawała z niego lekko pożółkła kartka. Wyjęła papier z pomiędzy kartek, następnie ostrożnie ją wyprostowała. Zaskoczona rozdziawiła szeroko usta, mając ochotę wybuchnąć histerycznym śmiechem. Tak zwany "list" składał się z zaledwie jednego zdania które nie miało najmniejszego sensu:

Akari, Michi...
Czasami ludzie, których najbardziej kochamy okazują się tymi, którzy zadają nam najwięcej bólu. 
Mama.

 - Co to kurwa jest? - wrzasnął Itachi, zrywając się do góry. 
Zaskoczona Akari odwróciła głowę stronę łasicy, widząc jak przerażony spogląda na swoje miętowe paznokcie. Blondynka wybuchnęła śmiechem, obiecując przerażonemu policjantowi że zaraz mu wszystko zmyję. Prawniczka przygryzła dolną wargą patrząc ze zmartwieniem na ich dwojga. Och, Michi, gdybyś tylko wiedziała...

 - Zastanawia mnie jedno. Co nasza matka chciała nam za pomocą tej notatki przekazać? - powiedziała blondynka, stawiając świeżo zaparzoną kawę na stoliku w salonie.
Akari już miała zamiar wdać się w dyskusję z Michi, jednakże niepokoił ją widok bruneta, który drżącymi rękami, bez śladu wcześniejszego miętowego lakieru na paznokciach, ściskał w dłoniach notatkę od ich matki. Oddychał ciężko, nie odzywając się ani słowem, jedynie co parę sekund przeczesywał nerwowym ruchem swoje włosy.
 - Wszystko w porządku? - spytała Michi, kucając na przeciwko łasicy.
Więc również to zauważyła. Jego zachowanie było dziwaczne.
 - Ja... - zaczął, po czym wypuszczając przez usta duży chust powietrza, powiedział - Myślę, że powinniśmy porozmawiać. - Ledwo skończył mówić, a już poderwał się po swoją kurtkę i blondynki, następnie ciągnąc ją za rękę wywlekł z mieszkania.
Zszokowana Akari, patrzyła na zamknięte drzwi od mieszkania za którymi ledwo chwilę temu zniknęli.
 - Niemożliwe. On chyba... Nie zamierza jej powiedzieć, prawda?
Chwiejąc się na nogach, uderzyła tyłkiem o podłogę, patrząc się z przerażeniem w oczach na nadal zamknięte drzwi. Ile czasu zajmie, zanim Michi tu wbiegnie?

   Nie wiedząc dokładnie co robi, wyciągnął Michi z mieszkania. Dopiero kiedy wyszli na zewnątrz ocucił go powiew zimnego powietrza. Odwrócił się twarzą do blondynki, widząc jak wkurzona zaczyna zakładać kurtkę, szczekając zębami.
 - Czy cię do reszty powaliło? - spytała, zasuwając zamek błyskawiczny pod samą brodę, oraz wkładając ręce do kieszeni.
 - Przepraszam, ale nie wiem czy będę w stanie później ci o tym powiedzieć. - mruknął, przejeżdżając ręką po swoich włosach.
 - Oho, a jednak istnieje coś czego Itachi Uchiha nie potrafiłby zrobić? - powiedziała Michi z przekąsem, ale widząc jego minę od razu tego pożałowała.
 - Ja... Nie należę do osób, które powinnaś znać. Ba, nie jestem nawet tym za kogo mnie uważasz...
***
Cóż, mamy środek wakacji. Szczerze mówiąc nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio coś tu publikowałam. (Sprawdziłam. We wrześniu w 2014 roku, no nieźle.) Bądźmy szczerzy ten rozdział nie jest udany, a długością też nie powala, jednakże nie mam siły na coś lepszego. Cóż, życzę wszystkim zarówno miłego dnia jak i reszty wakacji (już prawie połowa, OMG O.o)
Janee :)
Data następnej notki: ?
Autorka ------//--------: Akari Urokiri

piątek, 1 maja 2015

Rozdział 15



Od wydarzeń z ślubem minęły już dwa miesiące. Prawniczka siedziała w swoim gabinecie i patrzyła się pustym spojrzeniem w papiery. Siostra poprosiła ją o pomoc, ale ta nie wiedziała jakiej ona tej pomocy potrzebuje. Podrapała się po głowie i chwytając za automatyczny ołówek zaczęła coś mazać na papierach. Musiała się teraz skupić na swojej pracy. Kolejny proces zbliżał się wielkimi krokami a szef ostatnio jej o niczym nie informował. Nagle poczuła wibracje w kieszeni spodni, więc wyciągnęła telefon i spojrzała na wyświetlacz. Dzwoniła Nanami. Odebrała, odkładając na biurko dokumenty.
- Halo.
- Akari? Dzięki bogu! Myślałam iż coś ci się stało.
- Niby czemu tak myślałaś?- spytała zaciekawiona a zarazem zdenerwowana.
- Bo przecież umówiłaś się z moimi rodzicami na spotkanie i to dzisiaj. I nie wiedziałam kiedy będziesz i i.....
- Nanami! Uspokój się i powiedz o co chodzi.- powiedziała spokojnie, miała nadzieje iż jej ton głosu uspokoi przyjaciółkę. Słyszała jak kobieta bierze kilka uspokajających wdechów po czym się odezwała.
- Była kradzież w dojo moich rodziców a ty nie powiedziałaś kiedy będziesz...
- Czy komuś coś się stało?
- Na szczęście nic, ale nigdy nic nie wiadomo. Właśnie jadę do rodziców i...
- Spotkamy się na miejscu. Pa.- powiedziała rozłączając się. Pozbyła się marynarki,włosy związała w kucyka, buty na obcasie zamieniła na tenisówki a spodnie od garnituru na legginsy. Wybiegła z biura, wcześniej je zamykając i pobiegła do recepcji. Poinformowała o swoim wyjściu i wybiegła z budynku. Do domu rodziców przyjaciółki dzieliły ją dwie dzielnice. Postanowiła więc pobiec na skróty i wbiegła w pierwszą ciemną uliczkę. Widziała wszędzie porozrzucane śmieci, zapewne było to sprawką bezdomnych oraz dzikich zwierząt. Zacisnęła dłonie w pięście, wydłużając swoje kroki i przyśpieszając. Gdy była przy skręcie do drugiej uliczki, musiała przytrzymać się muru aby się nie wywalić. Biegła ile sił w nogach aby zdążyć. Kiedy była już w połowie drugiej dzielnicy ujrzała trzech zamaskowanych mężczyzn dzierżących dwie skórzane teczki. Przystanęła i ukryła się w małej cieśninie pomiędzy dwoma budynkami. Kobieta nie miała stu procentowej pewności, ale te teczki wydawały jej się znajome. Kiedy mężczyźni ją mijali przyjrzała się teczką i już znała swoją odpowiedź. Te teczki są identyczne do teczek jej zmarłych rodziców. Prawniczka wyszła z ukrycia i po cichu skradała się zza mężczyznami. Ten z teczkami szedł na samym końcu, więc, kiedy pozostała dwójka znikała zza zakrętem, ta chwyciła za leżącą w pobliżu metalową rurę i ogłuszyła mężczyznę, starając nie wykonać jak najgłośniejszego hałasu. Szybko schyliła się po teczki i uciekła, wcześniej wycierając swoje odciski palców. Biegła ile sił w nogach, nawet się za siebie nie oglądając. Dopiero gdy wybiegła na ulicę główną obejrzała się za siebie. Na szczęście nikt jej nie gonił a ta udała już spokojnym chodem do dojo ojca przyjaciółki. Na miejscu była już policja a wśród policjantów znajdowała się Michi. Gdy tylko ujrzała siostrę podbiegła do niej z pytaniem wypisanym na twarzy. Szatynka jedynie się uśmiechnęła ciężko dysząc.
- Nie powinnam tak szaleńczo biec.- wydyszała, wycierając dłonią twarz. Po chwili ktoś uderzył ją delikatnie butelką z wodą po głowie. Tym kimś okazał się być Itachi, który najwyraźniej wrócił do pracy. Skinęła mu głową na przywitanie a ten jej odpowiedział.
- Onee-chan, co ty tu robisz?- spytała odbierając od niej wodę.
- Pomyślałam iż się przewietrzę a do tego Nanami zadzwoniła więc tu wpadłam.
- A co to za teczki?- spytał Uchiha przyglądając się przedmiotom trzymanych w lewej ręce.
- A te! To z pracy. Tak jakoś przypadkiem je wzięłam a gdy już się zorientowałam iż je mam to pomyślałam iż popracuje na zewnątrz.- uśmiechnęła się lekko speszona, tak że nawet Michi jej uwierzyła.
- Rozumiem, ale powinna pani już lepiej wrócić do swojej pracy, tu jest niebezpiecznie. Jeśli chcesz możemy panią odwieźć.- zaproponował Uchiha, lecz Urokiri zaprzeczyła z uśmiechem.
- Nie trzeba. Mogę pojechać taksówką. W takim razie do zobaczenia w domu Michi... A bo zapomnę. Panie Uchiha jest pan dziś do nas zaproszony na kolację i nie słyszę odmowy. Do wieczora.- i już znikła. Blondynka uderzyła się dłonią o czoło, załamana zachowaniem siostry i z zażenowaniem oraz z przepraszającym wyrazem twarzy spojrzała na partnera.
- Bardzo za nią przepraszam.
- Nic się nie stało. To co? Mam do was wpaść?- spytał przyglądając ci się uważnie. Ty jedynie wzruszasz ramionami, dając mu wolną rękę.- W takim razie będę o dwudziestej. To na razie.
- Ej! Czekaj a co z raportem?!- krzyczysz, ale jego już niema. Przeklinasz pod nosem i wyładowujesz swój gniew na jakimś początkującym, który ze strachu zaczął się jąkać. Zastanawiała się nad zachowaniem swojej siostry. Dlaczego akurat tu przybiegła? Przecież miała tyle możliwości, ale czemu wybrała tę? I dlaczego akurat biegła skrótem?  Te jak i inne pytania pojawiały się w twojej głowie, jednak postanowiłaś ją o to zapytać jak już będziecie w domu.....

***
Nastał już wieczór. Do domu sióstr Urokiri szedł właśnie pewien czarnowłosy mężczyzna. W jego ręce znajdowały się kwiaty oraz mały prezent. Gdy był pod drzwiami, zapukał i po chwili drzwi otworzyła mu zielonooka kobieta. Oparła się o framugę drzwi i zmierzyła go od stóp do głów. Stali tak w ciszy, do puki współlokatorka tego nie przerwała.
- O! Michi, czemu nie wpuściłaś naszego gościa do środka? Proszę.- powiedziała ciągnąc siostrę do środka oraz robiąc miejsce w drzwiach. Mężczyzna wszedł i pierwsze co zrobił to wręczył szatynce kwiaty oraz pakunek, którym jak się okazało były babeczki. Kobieta podziękowała i udała się do kuchni a dwójka policjantów do salonu. Mężczyzna rozejrzał się. Nic się tu nie zmieniło od jego pierwszej wizyty w domu partnerki. Usiedli na kanapie i nastała niezręczna cisza, którą po chwili przerwało pojawienie się łakoci oraz kawy.
- Michi mi mówiła iż tak jak ona pijesz do słodkich rzeczy lekko słodzoną kawę.- powiedziała z uśmiechem, siadając w fotelu i przyglądając się wam. Miała niecny plan i chciała go zrealizować. Na szczęście Michi nic nie podejrzewała więc nie musiała się o nic martwić. Co do Itachiego nie była pewna, lecz wyglądało iż też nic nie podejrzewa. Patrzyłaś się na nich przez pięć minut a oni nawet się nie odezwali. Wzdychasz w duchu i postanawiasz wziąć sprawy w swoje ręce. 
- Powiedz Itachi. Czy to prawda iż niebawem wyjeżdżacie na Hokkaido na całe dwa miesiące w celu wymiany pracowników?
- Tak. Dokładnie to wyjeżdżamy za tydzień.
- O. Michi nie wiem czemu nie chciałaś mi powiedzieć?- spojrzałaś na siostrę, która przyglądała się swojemu koledze.
- Ponieważ dobrze cię znam i od razu kazałabyś mi się pakować oraz jak najprędzej wygoniła z domu, aby tylko móc zając się pracą.- ty drapiesz się ze śmiechem po głowie a oni w tym samym momencie sięgają po kawałek sernika i popijają go kawą.
- A wiecie już gdzie będziecie mieszkać przez czas waszego pobytu?
- Tak. Akurat na czas naszego pobytu na Hokkaido będziemy mieszkać w domu pewnego małżeństwa, z którym się zamieniamy. A oni będą mieszkali przez ten czas u Uchihy.- powiadomiła Michi.
- Ale czy to nie będzie dla nich problem? Z tego co wiem to od nas jest bliżej do waszej pracy.
- Może. Ale im to nie przeszkadza więc i mi.- powiedział czarnooki. Później wasza rozmowa przeszła na to co będziecie tam robić do puki nie zadzwonił telefon prawniczki. Kobieta ich opuściła i weszła do swojego pokoju. Odebrała.
- Słucham?
-" Dobry wieczór. Mam nadzieje iż pani w niczym nie przeszkadzam."- usłyszała głos swojego szefa.
- Ależ nie. W czym mogę pomóc?
- "Czy ma pani plany na wieczór?"
- Nie. A o co chodzi?
- " W takim razie czy nie zechciałaby pani mi towarzyszyć na przyjęciu biznesowym? Miała być moja sekretarka, ale niestety coś jej wyskoczyło."
- Rozumiem. Za ile i gdzie mam być?- pytasz podchodząc do szafy. Otworzyłaś ją i podrapałaś się po głowie.
- " Za godzinę pod biurem."
- Rozumiem. W takim razie do zobaczenia.- powiedziałaś i się rozłączyłaś. Szybko udałaś się do łazienki by wziąć szybki prysznic a gdy już byłaś po nim znów pojawiłaś się przed swoją szafą. Szybko sięgnęła po czarną sukienkę bez ramiączek. Sięgała jej do kolan, stanik bez ramiączek zakończony koronką. Usiadła przy swojej toaletce i zabrała się za robienie makijażu. Przejechała tuszem do rzęs oraz delikatnie różowym błyszczykiem. Włosy upięła w luźnego koka. Spojrzała na siebie i gdy stwierdziła iż czegoś jej brakuje sięgnęła do szkatułki. Z niej wyciągnęła złoty zegarek oraz srebrny naszyjnik z różą. Zapięła go na szyi i gdy stwierdziła iż już wszystko ok wyszła z pokoju. Udała się najpierw do salonu.
- Bardzo was przepraszam, ale coś mi wyskoczyło. Tak więc życzę wam udanego wieczoru.- i skierowała się do drzwi wyjściowych. Założyła czarne szpilki oraz czarny płaszcz i wyszła. Michi oraz Itachi spojrzeli na siebie by po chwili spojrzeć na zamknięte drzwi. Po chwili powrócili na kanapę i sięgnęli po ciastka i nic nie mówiąc włączyli telewizor. Akurat leciał jakiś kabaret więc postanowili go obejrzeć. Taka odskocznia od niedawnych wydarzeń....

***
Taksówka dojechała na miejsce. Z niej wysiadła para. Mężczyzna w idealnie dopasowanym granatowym garniturze oraz kobieta w czarnej sukni. Szli pod rękę w kierunku znanego tokijskiego hotelu, w którym to miało odbyć się przyjęcie biznesowe. Gdy weszli do holu dali swoje płaszcze do szatni a później udali się za obsługą hotelową do jednej z sal bankietowych. W kobietę od razu uderzył widok takiego przepychu. Jasne bywała w hotelach i to nie jeden raz, ale jeszcze nigdy nie w takim. Mężczyzna zauważył jej lekki szok na co się uśmiechnął. Szliście przez tłum, co chwila z kimś się witając. Mężczyzna uważnie przyglądał się gościom, jakby kogoś szukał. Jego wzrok zatrzymał się na zielonowłosej kobiecie, ubraną w ten sam kolor co jej włosy suknię. Pociągnął ich w jej stronę, omijając i witając innych gości. Gdy zatrzymali się tuz przed nią, kobieta najpierw przyjrzała się mężczyźnie a później, z uwaga przyjrzała się prawniczce, jakby oceniała ich różnice. Szatynka poprawiła delikatnie spadający na jej twarz kosmyk włosów, czując się nieswojo. Nie przywykła do takich miejsc i imprez, o ile nie było to konieczne to na nie nie chodziła. Uśmiechnęła się jednak delikatnie do zielonowłosej, co miało oznaczać " Dobry wieczór". Ta odpowiedziała jej skinięciem głowy i przeszła do jawnego flirtu z jej szefem.....

***

Gdy dochodziła trzecia nad ranem w mieszkaniu Urokiri oboje spali. Itachi na podłodze a Michi na nim. Jak to się stało? Otóż oboje zrobili sobie zawody w piciu! A jakże! Tak więc na pewno gdy się obudzą będą mieli porządnego kaca. Tymczasem w innej, bardziej eleganckiej części miasta, z sali bankietowej wychodzili ludzie. Przyjęcie się skończyło, więc wypadało wracać do swoich domów. Akari szła lekko podtrzymywana w talii przez Nagato, aby się nie wyjebała na chodniku. Ktoś dał jej za dużo alkoholu do trzech drinków i teraz są tego konsekwencje. Zaczkała, śmiejąc się z samej siebie a następnie spojrzała na mężczyznę. Czekali właśnie na jego firmowe auto oraz kierowcę, który miał ich odebrać. Po chwili przed nimi zatrzymała się czarna limuzyna. Nagato otworzył drzwi i wsiadł do środka ciągnąc za sobą kobietę. Gdy upadła brzuchem na jego kolana po raz kolejny się zaśmiała a fioletooki nic z tego nie zrobił tylko kazał jechać do swojego domu. Kobieta poprawiła się i oparła plecami o wygodny fotel. Nagle chwyciła mężczyznę zza rękę i zaczęła bawić się jego palcami. Spojrzał na nią zdziwiony i chyba lekko zakłopotany, no ale rozumiał. Kobieta upita, a puki co nie robi niczego nieprzyzwoitego. Przez całą drogę do jego posiadłości, dziewczyna jedynie przyglądała się jego dłoni, nucąc coś pod nosem. Gdy zatrzymali się przed wjazdem, czerwonowłosy kazał kierowcy jechać do domu, gdy tylko znikną w jego mieszkaniu. Wykonał polecenie i gdy mężczyzna zamykał drzwi słyszał pisk opon. Zaprowadził kobietę do salonu, gdzie posadził ją na kanapie. Zdjął swoją marynarkę, którą przewiesił na fotelu oraz rozluźnił krawat, podchodząc do niej z wodą. Gdy go ujrzała, uśmiechnęła się do niego przeuroczo a zarazem uwodzicielsko. Kiedy odebrała od niego szklankę, szybko odstawiła ją na stolik i pociągnęła go za krawat do siebie, wpijając się w jego usta.....

****
No wiiitam was! Dawno mnie tu nie było i to jak! Mam nadzieje iż notka wam się spodoba. Jak tam się czujecie, widząc słoneczko za oknem? Jaka jest u was pogoda? Bo w Anglii całkiem ciepło. Miłego wypoczynku na weekendzie majowym!
Autor następnej notki: Somnium
Data: ---