czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 16

   Było jeszcze wcześnie rano, kiedy przebudziła się z tego pięknego snu. Przeciągając się, położyła się na lewym boku, śledząc swoimi niebieskimi oczami każdy milimetr twarzy mężczyzny. Jej ręka mimowolnie zmierzała w kierunku jego wściekle czerwonych włosów, jednakże zrezygnowała z tej pieszczoty, nie chcąc przypadkiem obudzić Nagato. W końcu był to jeszcze młody ranek. Ostrożnie zsunęła z siebie kołdrę, następnie zbierając swoje części garderoby porozrzucane w różnych częściach pokoju, zamknęła się w łazience. Po krótkim odświeżeniu, wróciła do sypialni mężczyzny, który podczas snu miał niezwykle łagodny wyraz twarzy. Uśmiechnęła się do siebie, następnie wzięła torbę i po cichu wyszła z jego mieszkania.
   Zdecydowała się na spacer, wiedząc, że ma dużo do przemyślenia. Najbardziej kłopotliwe było wytłumaczenie Michi, dlaczego nie było jej w domu na noc. Chociaż zapewne jej siostra sama się już tego domyśliła. Och, to będzie ciężka rozmowa. Jednakże tym co dręczyło ją najbardziej były wydarzenia minionej nocy. Miedzy nią i Nagato - jej szefem - doszło do dość intymnego spotkania. Nie potrafiła określić co nim kierowało. Była pijana, nie do końca zdawała sobie sprawę z tego co robi, a on jak mężczyzna mógł to po prostu wykorzystać i zabawić się na jedną noc... Nie, nie. To niemożliwe. Uzumaki nie jest takim typem faceta. Z pewnością nie. W końcu z jakiegoś powodu pracuję dla niego.
   Zaskoczona zauważyła, że stoi pod swoją kamienicą. Wolnym krokiem wspinała się po schodach. Czuła się jak dziecko, które narozrabiało i za karę kazano mu udać się do gabinetu dyrektora. Ale przecież... Nie zrobiła nic niegrzecznego, prawda?
   Weszła do mieszkania i już otwierała buzie, ażeby zacząć się tłumaczyć, kiedy zobaczyła stan rzeczy jaki dział się w salonie. Po podłodze walały się puste butelki po alkoholu i różnorakie pudełka po przekąskach, na stoliku natomiast leżały opakowania leków przeciwbólowych oraz różnej maści napoje. Na kanapie natomiast leżała Michi z Itachim, których twarze były wykrzywione jak po przełknięciu kwaśnej cytryny.
 - Widzę, że mieliście ciekawą noc. - powiedziała Akari, kładąc torbę na fotelu.
 - Och, błagam. Ciszej. Ja tu umieram. - odparła blondynka, następnie kopiąc Itachiego w tyłek, zeszła z kanapy i podeszła do brunetki.
 - Ty. Ja. Migiem do kuchni. Chcę znać najpikantniejsze szczegóły. - powiedziała, uśmiechając się przy tym łobuzersko.
Skierowała swoje kroki do wspomnianego wcześniej pomieszczenia, ażeby zaparzyć kawy.
Brunetka pokręciła z niedowierzaniem głową, następnie kątem oka zerknęła na biednego Uchihę, który przyciskał twarz do poduszki i mruczał coś pod nosem. Istny dom wariatów.
   Usiadła na swoimi ulubionym krześle przy stoliku w kuchni, który znajdował się pod oknem, dzięki czemu mogła zaobserwować, co działo się na osiedlu, jak to robiły wszystkie stare babcie. Po chwili pojawił się przed nią różowy kubek w białe kropki z zieloną herbatą. Upiła trochę, następnie uniosła głowę napotykają stalowe spojrzenie Michi. Blondynka siedziała odchylona na krześle z rękoma na piersi, uważnie przyglądając się siostrze.
 - No więc? Dowiem się w końcu, gdzie zniknęłaś na całą noc? Nie wiem czy wiesz, ale nawet gdy jestem schlana w trzy dupy to wiąż interesuję mnie czy z tobą wszystko w porządku.
 - Przepraszam, powinnam zadzwonić. - powiedziała i już miała zamiar się wywinąć z tego tematu, ale wiedziała, że policjantka jej tak łatwo nie odpuści. - Wczoraj mój szef poprosił mnie o zastępstwo za jego sekretarkę na przyjęciu biznesowym. I zgodziłam się, bo czemu, nie? - zamilkła na chwilę, następnie, kontynuowała - Przesadziłam z alkoholem, więc Nagato zabrał mnie do swojego domu. I nim się spostrzegłam, my... No wiesz. - odparła, a jej policzki przybrały odcień purpury.
Michi miała jedną nogę podwiniętą pod brodę, a jej mina wskazywała jakby się nad czymś mocno zastanawiała, chociaż kto ją tam wie.
 - Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że... Nagato w końcu dobrał ci się do majtek?! - ryknęła kobieta, zrywając się z krzesła czego od razu pożałowała, ponieważ ból głowy dał o sobie znać.
Obie kobiety odwróciły głowy w kierunku salonu w którym Itachi zapewne zaczął pluć wodą na każdą stronę po niestosownym krzyku blondynki. Jednakże szybko tracąc nim zainteresowanie wróciły do tej jakże ważnej rozmowy.
 - Co masz na myśli mówiąc "W końcu"? - spytała Akari, sięgając po jabłko, leżące w koszyku na stole.
 - No, błagam. To było nieuniknione. - odparła młodsza siostra, jakby to była najoczywistsza rzez na świecie.
 - Cóż... Ja to się dziwie, że Itachi wciąż nie dorwał się do twoich pantalonów. - odparła prawniczka, odgryzając kolejny kawałek jabłka.
Michi myślała, że zapadnie się pod ziemie, szczególnie, że nie słyszała żadnych oznak życia od łasicy. Zapewne uciekł gdzie pieprz rośnie, kiedy nie zwracały na niego uwagi.
 - Pantalonów? Ja nawet nie wiem co to jest. - prychnęła kobieta, następnie wstała z krzesła, kiedy napotkał opór.
Zaskoczona odsunęła się o dwa kroki do tyłu i oczywiście tym na co wpadła, a raczej na kogo, był Itachi.
 - Cóż, jeżeli masz ochotę, chętnie pomogę ci z zakupieniem odpowiedniej bielizny. - powiedział, nachylając się nad kobietą.
 - Och, odczepcie się ode mnie. - fuknęła, następnie wkurzona wyszła z kuchni.
Dlaczego to zawsze ona wychodzi poszkodowana z tych potyczek słownych?

   Piętnaście minut później Itachi z fascynacją przygląda się Akari malującej paznokcie na miętowy kolor. Michi zaszyła się w swoim pokoju z którego dochodziły niepokojące odgłosy. Prawniczka z nudów zaczęła malować paznokcie u prawej ręki łasicy, który nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Jego uwagę zwróciła Michi, która w końcu wyszła z pokoju. Usiadła na łóżku, a nogi położyła na stole.
 - Kiedy wczoraj tak szybko wymiękłeś przy piciu, odkryłam coś w notesie mamy.
 - Wymiękłem? Ja? Żartujesz sobie teraz ze mnie? - spytał oburzony chłopak, zabierając rękę od Akari przez co przejechała mu lakierem po środkowym palcu.
 - Och, błagam. Bądźmy szczerze, ty nie umiesz pić. - prychnęła, następnie kontynuowała wcześniej podjęty przez nią wątek. kładąc notes na stół. - W pamiętniku został umieszczony list od naszej matki.
 - To niemożliwe. Przeglądałam zapiski matki wiele razy. Nie było tam żadnego listu.
 - Cóż, odkryłam go przypadkiem. Niewiele zabrakło a również mogłam go przeoczyć. - odparła blondynka z koślawym uśmiechem.
 - Co jest napisane w liście? - spytała Akari, ale Michi zacisnęła jedynie usta w wąską kreskę nie odzywając się ani słowem.
Brunetka powoli przesunęła wzrok na notes leżący na stole. Wystawała z niego lekko pożółkła kartka. Wyjęła papier z pomiędzy kartek, następnie ostrożnie ją wyprostowała. Zaskoczona rozdziawiła szeroko usta, mając ochotę wybuchnąć histerycznym śmiechem. Tak zwany "list" składał się z zaledwie jednego zdania które nie miało najmniejszego sensu:

Akari, Michi...
Czasami ludzie, których najbardziej kochamy okazują się tymi, którzy zadają nam najwięcej bólu. 
Mama.

 - Co to kurwa jest? - wrzasnął Itachi, zrywając się do góry. 
Zaskoczona Akari odwróciła głowę stronę łasicy, widząc jak przerażony spogląda na swoje miętowe paznokcie. Blondynka wybuchnęła śmiechem, obiecując przerażonemu policjantowi że zaraz mu wszystko zmyję. Prawniczka przygryzła dolną wargą patrząc ze zmartwieniem na ich dwojga. Och, Michi, gdybyś tylko wiedziała...

 - Zastanawia mnie jedno. Co nasza matka chciała nam za pomocą tej notatki przekazać? - powiedziała blondynka, stawiając świeżo zaparzoną kawę na stoliku w salonie.
Akari już miała zamiar wdać się w dyskusję z Michi, jednakże niepokoił ją widok bruneta, który drżącymi rękami, bez śladu wcześniejszego miętowego lakieru na paznokciach, ściskał w dłoniach notatkę od ich matki. Oddychał ciężko, nie odzywając się ani słowem, jedynie co parę sekund przeczesywał nerwowym ruchem swoje włosy.
 - Wszystko w porządku? - spytała Michi, kucając na przeciwko łasicy.
Więc również to zauważyła. Jego zachowanie było dziwaczne.
 - Ja... - zaczął, po czym wypuszczając przez usta duży chust powietrza, powiedział - Myślę, że powinniśmy porozmawiać. - Ledwo skończył mówić, a już poderwał się po swoją kurtkę i blondynki, następnie ciągnąc ją za rękę wywlekł z mieszkania.
Zszokowana Akari, patrzyła na zamknięte drzwi od mieszkania za którymi ledwo chwilę temu zniknęli.
 - Niemożliwe. On chyba... Nie zamierza jej powiedzieć, prawda?
Chwiejąc się na nogach, uderzyła tyłkiem o podłogę, patrząc się z przerażeniem w oczach na nadal zamknięte drzwi. Ile czasu zajmie, zanim Michi tu wbiegnie?

   Nie wiedząc dokładnie co robi, wyciągnął Michi z mieszkania. Dopiero kiedy wyszli na zewnątrz ocucił go powiew zimnego powietrza. Odwrócił się twarzą do blondynki, widząc jak wkurzona zaczyna zakładać kurtkę, szczekając zębami.
 - Czy cię do reszty powaliło? - spytała, zasuwając zamek błyskawiczny pod samą brodę, oraz wkładając ręce do kieszeni.
 - Przepraszam, ale nie wiem czy będę w stanie później ci o tym powiedzieć. - mruknął, przejeżdżając ręką po swoich włosach.
 - Oho, a jednak istnieje coś czego Itachi Uchiha nie potrafiłby zrobić? - powiedziała Michi z przekąsem, ale widząc jego minę od razu tego pożałowała.
 - Ja... Nie należę do osób, które powinnaś znać. Ba, nie jestem nawet tym za kogo mnie uważasz...
***
Cóż, mamy środek wakacji. Szczerze mówiąc nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio coś tu publikowałam. (Sprawdziłam. We wrześniu w 2014 roku, no nieźle.) Bądźmy szczerzy ten rozdział nie jest udany, a długością też nie powala, jednakże nie mam siły na coś lepszego. Cóż, życzę wszystkim zarówno miłego dnia jak i reszty wakacji (już prawie połowa, OMG O.o)
Janee :)
Data następnej notki: ?
Autorka ------//--------: Akari Urokiri