czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 8

   Było już ciemno, a miasto wyglądało na niemal wymarłe. Zmęczona kobieta jechała do domu, co jakiś czas popijając kawę. W tej chwili marzyła jedynie o ciepłym łóżku oraz świętym spokoju. Na jej nieszczęście póki nie dowie się co Ak wzięła z miejsca zbrodni, zapewne nie da rady zmrużyć oka, choćby na chwilę. A co ważniejsze, to dlaczego cokolwiek ta idiotka zabrała? Michi znała siostrę, ona z pewnością musiała mieć jakiś ważny powód, jednak nie zmienia to faktu, że młodszej Urokiri najzwyczajniej na świecie, oberwie się za to. Z tą myślą blondynka zaczęła coraz bardziej się niepokoić. Jednak co dziwniejsze, to nie dlatego, że z pewnością dostanie ochrzan od szefa, a dlatego, że jej życie to jedne, cholerne puzzle, które składa się tysięcy kawałków. Wiesz, że można je jakoś dopasować, ale czasem zajmuję ci to sporą część twojego życia. Zielonooka zatrzymała się na czerwonym świetle, czekając spokojnie aż dwójka nastolatków spokojnie przejdzie po pasach. Dziewczyna skorzystała z okazji, aby sięgnąć po telefon, który leżał na tylnym siedzeniu auta. Zaskoczona zauważyła, że oprócz niej na drodze jest jeszcze jeden samochód. Jako iż było ciemno, nie potrafiła stwierdzić jakiej płci był kierowca srebrnego auta. Ciało Urokiri przeszył nieprzyjemny dreszcz. Ten samochód... widziała dzisiaj kilkanaście razy, a co gorsze, gdy jechała wtedy tam do Akari, on już tam był. To o wiele za dużo, aby można to wziąć za zwykły przypadek.
 - O, cholera... - szepnęła Michi, przyciskając pedał gazu. Całe szczęście, że tych dzieciaków od dawna już nie ma, ponieważ nie daliby rady uskoczyć. Kobieta schyliła głowę, gdy pocisk pistoletu, rozbił tylną szybę jej kochanego autka. Wkurzona sięgnęła do kieszeni, aby... O mamuniu, zapomniała wziąć pistoletu!!! Jest źle, jest bardzo źle, a co gorsze ten skurwiel ma broń, a ona nie! A co najgorsze to nie może go nawet z porządnie zwyzywać, ponieważ nie wie nawet czy to kobieta czy mężczyzna! A może, gdyby tego wroga traktować, jak obojnaka? Nie to nie wypali, poza tym nie zna za dużo fajnych wyzwisk dla tych ludzi nie miejących płci. Gdyby tylko miała broń to coś już dawno, by nie żyło. Jejku, co robić? Michi z pewnością nie ma zamiaru znowu niepokoić siostrę. Jednak niestety nie da sobie sama rady, a jeżeli zaraz czegoś nie wykombinuję, to równie dobrze może zaraz wylądować w kostnicy! Cholera, gdyby tylko ten pacan Itachi wtedy... Zaraz, no tak! W jednej dłoni trzymając kierownicę, w drugiej zaczęła wybierać numer do Uchihy. Odebrał dopiero po czwartym sygnale, a jej przecież bateria zaraz padnie!
 - Itachi, błagam musisz mi pomóc.. - zaczęła, lecz przerwano jej postrzałem w przednią szybę. Za nim nastąpił kolejny, powodując jej całkowite rozbicie. Zielonooka suwając się na krześle, słyszała, jak zaniepokojony mężczyzna krzyczy jej imię. Blondynka przełknęła ślinę, następnie drżącym głosem powiedziała - Ktoś chcę mnie zabić.
Ledwo zdążyła to powiedzieć, a padła jej bateria w telefonie. Aż cholera, że też dziewczyna zapomniała naładować dziś telefon. Michi miała nadzieje, że Uchiha da radę ją znaleźć, inaczej może być już dla niej za późno. Kobieta spojrzała w lusterko, o boże to ją doganiało!!! Z bijącym szybko sercem, przyśpieszyła oraz w tym samym czasie zaczęła szukać jakiejś pomocy na tylnym siedzeniu. Błagam, błagam, błagam... - szeptała w myślach, grzebiąc w tym całym syfie. Do uszu blondynki dobiegł odgłos kolejnego wystrzału, tym razem w przednią oponę. Kobieta razem z autem zaczęła chwiać się na boki, następnie złapała w obie ręce kierownice. Sytuacja w jakiej się znalazła nie była za kolorowa, a co gorsze z przebitym kołem za daleko nie zajedzie. Na drogach było ślisko przez co trudno było wyrobić na zakrętach, a co dopiero z przebitą oponą! Michi chwyciła mocniej za kierownice, skręcając gwałtownie w bok. To był błąd, jeden wielki błąd. Przerażona rozszerzyła oczy, o mamuniu nie da rady się zatrzymać! Samochód Urokiri runął do przodu, wiążąc w środku swoją właścicielkę... Przez chwilę nie mogła się ruszać, ten moment, gdy auto znowu uderza o ziemie, urwany oddech, szybko bijące serce... to straszne. Czy tak czują się ludzie których ona ściga? Czy to kara, że ma umrzeć akurat w ten sposób...?
   To cud, żyję jeszcze. W końcu ten typ może ... O boże! Zapomniała o nim! Podnosząc głowę z kierownicy, zaczęła trzęsącymi dłońmi dobierać się do drzwi samochodu. Nie mogła ich otworzyć, co robić? Blondynka przerażona zaczęła sięgać znowu do tyłu samochodu, szukając tej pałki, patrząc jednocześnie przed siebie. Jest, znalazła w końcu, ale co gorszę ktoś biegł w jej stronę! Uzbrojona zaczęła rozglądać się po aucie, bo gdyby tak spróbować wyjść miejscami, gdzie jeszcze godzinę temu były szyby? Nie to bezsensu, pokaleczy się jeszcze bardziej. Ścisnęła mocniej kij, patrząc intensywnie na człowieka, który prawdopodobnie chcę ją zabić. W pewnym momencie poczuła, jak coś mokrego o metalicznym zapachu, kapie jej na twarz. Instynktownie przyłożyła rękę do czoła, sycząc z bólu. Z kwaśną miną, zaczęła przeklinać cały ten cholerny dzień. Zaskoczona stwierdziła, że ten ktoś jest już zaledwie parę metrów ode niej, tylko nadal było za ciemno, aby stwierdzić kim była ta osoba na 100%. Po stronie kierowcy zaczęła zbliżać się jakąś obca ręka, przez co kobieta nie czekając ani chwili, zamachnęła się kijem.
 - Auć, Michi to tylko ja! - powiedział Itachi, wyjmując odłamek szkła z dłoni.
Zaskoczona Urokiri, spojrzała za faceta, gdzie stał policyjny wóz. Ale co się stało z tamtym srebrnym autem? Ciemnooki chyba czytając mi w myślach, powiedział:
 - Zwiał, ale obiecuję ci, że ten sukinsyn na pewno za to zapłaci. - mówiąc to, rozprawił się z drzwiczkami tak, abym mogła wyjść.
Blondynka jednak nie mogła się poruszyć, nagle wstrząsnął nie niepohamowany szloch. Trzęsła się, zaciskając mocno ręce na siedzeniu oraz patrzyła zalanym łzami wzrokiem długo przed siebie. Tego dnia wydarzyło się tyle złych rzeczy, to po prostu za dużo dla niej.
 - Itachi, możesz zabrać mnie do domu? - spytała, odwracając się jego stronę.
 - Michi... - szepnął, patrząc na nią przerażony.
Nigdy nie widział swojej partnerki w takim stanie i jeśli miałby być szczery, to nigdy więcej nie chcę tego widzieć. Wolałby, żeby na niego krzyczała, zachowywała się, jak jego szef i pieprzyła głupoty czy nawet znęcała się nad nim psychicznie i fizycznie, ale błagam niech ona więcej nie płacze, czy to tak wiele?! Do cholery, kto mógł chcieć ją zabić?!

   Jakieś 5 minut temu dostała SMS-a od Uchihy o treści: "Michi znalazła się dzisiaj w złym miejscu o złym czasie. Za chwilę odstawię ją do domu, ale mam prośbę..." (Hahah, nie powiem wam na razie co to za prośba xd dop. Zbuntowanej) Zanim skupiła się na siostrze, zaczęła się intensywnie zastanawiać skąd mógł mieć jej numer. Były dwie opcje: pierwsza - jest gliną, więc pewnie znalazł to w jakiejś bazie danych czy co to tam jest, druga - wziął numer od blondynki. I dopiero wtedy zdała sobie sprawę z sensu tej wiadomości. Przerażona wpatrywała się się w wyświetlacz telefonu, zaczynając się coraz to poważniej martwić. Z tego wszystkiego zaczęła przyrządzać masę na ciasteczka czekoladowe. Uwinęła się z tym szybko, dlatego właśnie wkładała blaszkę z jeszcze nieupieczonymi smakołykami do pieca. Akari spojrzała na zegar, który wskazywał wpół do pierwszej w nocy.
   Nagle usłyszała brzdęk kluczy, następnie otwierane szybko drzwi. Zdejmując fartuch, wyszła z kuchni, stając na przeciwko Michi oraz Itachiego. Nie da się ukryć, że jej siostra wyglądała, jak siedem nieszczęść, a ta okropna rana na czole oraz liczne zadrapania na rękach... to straszne. Twarz miała zalaną łzami, ubranie tu i ówdzie podarte, a także bardzo się trzęsła. Brunetka nie była wstanie wydusić nawet słowa, dlatego tylko podeszła do siostry mocno ją przytulając.
 - Już dobrze, już jesteś bezpieczna. - szeptała, głaskając ją po włosach.

   Jakiś czas później po wyjściu Itachiego, Akari zagoniła Michi do łazienki. Teraz wyjmując upieczone już ciastka, zaczęła układać je na talerzu. Przez chwilę spoglądała na księżyc za oknem, który na tle padającego śniegu wydawał się jeszcze piękniejszy. Po chwili do kuchni w szlafroku weszła blondynka, następnie usiadła przy stole. Niebieskooka podała jej kubek kakaa, oczywiście biorąc również dla siebie. Siedząc naprzeciwko siebie, milczały przez chwilę, ale jak to zawsze bywa, w końcu cisza została przerwana.
 - Ak, ja muszę wiedzieć... co zabrałaś z miejsca zbrodni? - spytała Michi, BAWIĄC się ciastkiem.
Brunetka wciągnęła głośno powietrze, patrząc na siostrę. Tylko, że nie chodziło wcale o jej pytanie, bo Urokiri zdawała sobie sprawę, że będzie musiała o tym powiedzieć blondynce. Chodzi o to, że zielonooka kocha słodycze, a teraz zamiast je jeść, bawiła się nimi! To nie było normalne.
 - Jedz. - powiedziała Akari, wpychając siostrze ciastko do ust, następnie podeszła do szafki na której leżała jej torebka. - Wzięłam tylko dwie rzeczy: kopię dokumentów, które skradziono oraz... to. - mówiąc to, położyła średniej wielkości notes w brązowej, lekko poniszczonej oprawie, na stole.
 - C-co to... jest? - spytała blondynka z przerażeniem.
Niestety, brunetka nic nie mówiła, przez co Michi została zmuszona do samodzielnych oględzin. Sięgnęła po przedmiot, następnie powoli go otworzyła. Pożałowała tego od razu, wypuszczając ten okropny notes z rąk. Nie mogła na niego patrzeć, jego zawartość była straszna, zgodnie z przeczuciami policjantki.

***
Ohayo :*
Ile pączków już zjedliście? W sumie  to dziwne, bo byłam pewna, że nie wyrobie się z rozdziałem, ale jednak dałam radę. No cóż, nie przeciągając:
Autor: Akari
Data: 26 marca ^^

2 komentarze:

  1. Co prawda rozdzialik przeczytałam w szkole, ale na fonie cięzko pisać komentarz, więc dodaję teraz.
    Ym... ta scena pościgu, była taka realna, taka prawdziwa. Zupełnie jak z jakiegoś kryminału :P
    I wydaję mis ię , że to srebne auto to prowadził Itaś.To było on, prawda?
    I dlaczego Itaś oberwał pałką? No wiesz, prawie ze śmiechu pękłam :)
    No, racja Michi taka roztrzęsiona, więc nic dobrego to nie wróży.
    K*rde, żeby w takim momencie kończyć!!!
    Czekam na nexta.
    Pozdro
    Ps. Wyłącz weryfikację obrazkową, pliiissss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem :)
      Serio? Jak dla mnie mi nie wyszła :/
      Nie powiem :P
      No, bo Michi nie wiedziała, że to on xd
      Nom :D
      No wiem :*
      Oki ^^
      Pozdro :*
      Ps. Hahah, nawet nie wiedziałam, że była włączona. I w sumie to myślałam, że kiedyś ją już wyłączyłam no ale, jak widać nie xd

      Usuń