tag:blogger.com,1999:blog-47911159543834836222024-03-14T12:07:39.930+01:00Akatsuki ga daisukidesuAkari Urokirihttp://www.blogger.com/profile/17217980057784167570noreply@blogger.comBlogger19125tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-52153588374157113352016-05-06T00:54:00.003+02:002016-05-06T00:54:49.462+02:00Rozdział 17
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
"<i>Kiedy uświadamiasz sobie swoje błędy i porażki, jedyne co cię od tego uwalnia to krzyk.<br />Krzyk rozpaczy i bólu, w którym chcesz przekazać wszystkie swe uczucia."- Akari Urokiri</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Od zdarzenia z listem i od nagłego
wyznania Itachiego minęły trzy dni. Michi wzięła sobie wolne,
ponieważ nie wiedziała jak ma się zachowywać. Musiała sobie
wszystko przemyśleć. Natomiast Akari nie mogła tego zrobić.
Musiała od razu wrócić do pracy, jednak jak się okazało to jej
pracodawcy nie było w firmie. Tak więc i ona mogła trochę
pomyśleć. Lecz jej myśli nie kręciły się wokół tej nocy,
tylko tego ostrzeżenia. Chciała wiedzieć o czym rozmawiali, lecz
blondynka nie chciała o tym rozmawiać. Usiadła w swoim fotelu,
rozpoczynając stukać paznokciami.<br />- Kurwa co myśmy się
wpakowały?- spytała sama siebie. Nagle podniosła się ze swojego
siedzenia i chciała wyjść, lecz ktoś zadzwonił do niej do biura.
Podniosła słuchawkę. Jak się okazało była wezwana do szefa.
Szybko opuściła pomieszczenie i żwawym krokiem udała się do
wzywanego miejsca. Lecz gdy była przed jego drzwiami cała
determinacja ją opuściła. Czuła się jak mała dziewczynka, która
pomazała ścianę szminką mamy. Te nagle się otworzyły a kobieta
została wciągnięta do środka. Była zszokowana. Nigdy by się
tego po nim nie spodziewała. Lecz co ona mogła o nim wiedzieć?
Ledwie co go znała. Był jej szefem i wiedziała o nim tyle co inni
pracownicy, albo i mniej. Jednak chciała wiedzieć więcej... Tylko
czy byłaby bezpieczna? Spojrzała w jego oczy i widziała iż chce
odkryć jego tajemnice.... „ Dość kobieto! Nie jesteś małym
dzieckiem! Przyszłaś się tu dowiedzieć co będzie dalej a nie
rozmyślać nad romansem!” Potrząsnęłaś głową i znów na
niego spojrzałaś.<br />- Mogę w czymś pomóc?- pytasz obytym z
emocji głosem. Musisz być odpowiedzialna.<br />- Tak, musimy
porozmawiać.- powiedział obojętnie i skierował się w stronę
sofy. Poprawiłaś kosmyk włosów zza ucho i udałaś się za nim.
Wzięłaś szybko wdech, usiadłaś obok niego i powiedziałaś.<br />-
Bardzo przepraszam, za swoje okropne zachowanie po tamtej imprezie.
Dobrze wiedziałam iż powinnam od razu pana za to wszystko
przeprosić i od razu zrezygnowa....- przerwał ci podając szklankę
z wodą.<br />- Proszę się nie obwiniać. Wina leży po obu stronach.
Najlepiej będzie jeśli spróbujemy zapomnieć o tym zdarzeniu. Jest
pani dobrym pracownikiem i naprawdę nie chciałbym aby pani
zrezygnowana.- powiedział spokojnie, obojętnie. Szybko
przetrawiłaś te informacje. „ Nie zwalnia mnie, ale każe mi o
tym zapomnieć? Ale... Nieważne. Bierz to co dają.” Upiłaś
porządny łyk nim na niego nie spojrzałaś. Odłożyłaś szklankę
na stolik, podniosłaś się z kanapy.<br />- Bardzo panu dziękuje za
te wyrozumiałość. Postaram się aby nigdy nie doszło do podobnej
sytuacji. Jeśli to wszystko, to już sobie pójdę.- odpowiedziałaś
z wdzięcznością oraz powagą w głosie. Ten nic nie odpowiedział,
więc szybko opuściłaś gabinet i ruszyłaś z powrotem do siebie.
Teraz twoją głowę zaprzątywały miliony pytań, na które nie
miałaś odpowiedzi, co doprowadzało cię do wielkiego szaleństwa!
Gdybyś była w domu, prawdopodobnie kopałabyś worek treningowy
siostry, starając się odnaleźć chodź jedną setną odpowiedzi na
dręczące cię pytania! Lecz teraz znajdowała się w biurze i
musiała zachowywać się spokojnie, tak aby nikt nie wiedział co
tak naprawdę się z nią dzieje. W tym była bardzo dobra, ukrywanie
swoich emocji oraz odczuć, przybieranie postawy, zachowania, emocji
jakich oczekiwali po tobie ludzie i otoczenie, miałaś wyćwiczone
do perfekcji. Znalazłaś się w swoim gabinecie, zamykając drzwi i
sięgając po swój telefon. Odblokowała go, rozpoczynając
poszukiwanie jednego numeru. Gdy go odnalazła, wybrała go,
przykładając do ucha aparaturę i czekając na to aż ktoś po tej
drugiej stronie odbierze. I na szczęście nie czekała długo. Po
chwili usłyszała tak dobrze znany jej głos.<br />- <i>Witaj
Akari..<br />-</i><span style="font-style: normal;">Dobry Drabrovsky.
Jesteś wolny dziś wieczorem?- pyta i od razu uzyskuje cieszącą ją
odpowiedź...</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">***</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Michi siedziała skołowana
w swoim pokoju, w którym czuła się bezpiecznie. W głowie miała
mętlik w głowie. Dalej nie mogła się pozbierać po tym co
usłyszała od łasicy oraz o treści listu. Nie wiedziała co ma
robić, czuła się tak jak podczas śledztwa w sprawie śmierci jej
rodziców. Informacje były błędne, nikt nie chciał nic mówić a
po zakończeniu przez policję dalszych działań partner ojca
odszedł z pracy i wyprowadził się na Hokkaido. Ten
najprawdopodobniej próbował rozpocząć wszystko od nowa. Ona i jej
siostra pomimo prób nie mogły. Nie mogły bo ta chora przeszłość
ciągnęła się za nimi, nie pozwalając o sobie zapomnieć.
Policjantka nie potrafiła się na niczym skupić, lecz wiedziała iż
w takim stanie nie może być za długo. Musiała zająć się nie
tylko sobą, ale i siostrą. Tak, musiała zająć się Akari,
dlatego dała sobie szybkiego liścia, który postawił ją na nogi.
By jeszcze lepiej się poczuć, wstała i zaczęła wyżywać się na
worku treningowym. Nie obchodziło ją to iż była w bieliźnie i
męskiej koszuli, po prostu musiała się wyżyć i uspokoić. I
pomogło. Ale dopiero po trzech godzinach bezsensownego napierdalania
w wypchany worek, mogła stwierdzić iż jest już na tyle spokojna
by to wszystko ogarnąć. Szybko pognała do łazienki, by naszykować
sobie wannę, która wypełniała się cieplusią wodą a wraz z nią
unosił się zapach szałwii wymieszany z lawendą. Nagle usłyszała
pukanie oraz dzwonienie do drzwi. Zakręciła wadę, rozpuściła
włosy i pognała w stronę wkurzającego ją odgłosu. Spojrzała
przez wizjer i zaśmiała się ironicznie. Otworzyła je zamaszyście,
ukazując osobie stojącą przed nią swoje wkurzone oblicze. Gdyby
nie to jakie emocje przesyłała swojemu „gościowi” to mógłby
z zachwytem podziwiać jej zgrabne nogi oraz podkreślone przez
czarny stanik piersi. Lecz teraz Urokiri Michi pragnęła zabić
pewnego osobnika a nazywał się.<br />- Uchiha Itachi. Można wiedzieć
co taka gnida jak ty dalej ma czelność pokazywać mi się na
oczy?<br />- Schowaj swoje uczucia względem mojej osoby do kieszenie.
Ostrzegałem a wy nie posłuchałyście i teraz twoja siostra została
porwana.<br />- CO?!- spoglądała na niego z przerażeniem. Chwyciła
go za kurtkę, wciągając do domu i zamykając drzwi an klucz.-
Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi. Bo już się pogubiłam. Raz
mówisz iż nie jesteś tym za kogo się podajesz, to kim kurwa
jesteś? I skąd mogę mieć pewność iż to co teraz mówisz jest
prawdą a nie kolejnym twoim kłamstwem co? <br />- Czy ty odbierasz
swoje telefony? Bo nie można było się do ciebie dodzwonić i
faceci z komendy musieli do mnie dzwonić.- powiedział bez emocyjnym
głosem. Zielonooka szybko pognała do salonu gdzie pochwyciła
telefon. Nie kłamał. Ten jeden raz wiedziała iż nie kłamie i
przeklinała cały wszechświat iż mówił tym razem prawdę! Miała
trzy nieodebrane połączenia od Akari i dwa od kumpli z pracy. <br />-
„<i> Michi? Słuchaj coś się stało, bo nie odebrałaś. Wiem, że
ci ciężko, po tym co powiedział ci Itachi, ale jest coś co musisz
wiedzieć. Jedynie obwiniać możesz mnie a nie jego, to ja go
poprosiłam by ci tego nie mówił. Więc gdy wrócę do domu
wszystko ci wyjaśnię, ale teraz idę spotkać się z Drabrovskim i
porozmawiać o pewnej sprawie, która nie daje mi spokoju, i ty
dobrze wiesz o co mi chodzi. Zadzwonię przed spotkaniem i po nim.
Więc proszę cię odbierz jak do ciebie zadzwonię!”<br />- „
Michi, czemu znowu nie odbierasz? Obraziłaś się na mnie, czy jak?
Mniejsza z tym, słuchaj spotykam się z Dymitrem w kawiarni obok
biblioteki gdzie spotkali się po raz pierwszy rodzice, wiesz której.
I muszę cię powiedzieć iż czuje jakby ktoś mnie śledził. Nie
wiem, może mam paranoje, przez to zamieszanie związane z
dziennikiem matki oraz tymi seriami zabójstw, które miały miejsce,
ale wolę o tym nie mówić. Kończę bo widzę go w kawiarni.
Zadzwonię później i tym razem odbierz ten pieprzony telefon!”<br />-
„ Kurwa Michi, czy ty nie możesz odebrać tego przeklętego
telefonu!? Mniejsza z tym, słuchaj dowiedziałam się ciekawych
rzeczy, na przykład tego kto jest odpowiedzialny za zlecenie
zabójstwa naszych rodziców. Chyba pamiętasz pana Toshiyoi? A
przedostatnią i ostatnią sprawę mamy i taty? Jeśli tak to już
powinnaś połączyć te wątki. Jeszcze dokładnie nie wiem o co
dokładnie może chodzić, lecz jestem już tak blisko, rozwiązania
tej sprawy, że wreszcie będziemy mogły to zakończyć.... Chwila,
wydaje mi się czy kogoś widziałam? Michi, proszę cię, nie baw
się ze mną i odbierz do cholery ten jebany telefon, bo jak wrócę
do domu to wepchnę ci go do gardła, wcześniej łamiąc na dwie
części a drugą część wsadzę ci do tyłka, więc się
przygotuj... Cholera, kto tam jest?! … Michi, Michi posłuchaj,
wiesz co? Pamiętasz trawiastego króliczka? Jeśli tak, to wiedz iż
ślę ci błotniste całuski.... Zostaw mnie, zboczeńcu.. Nie, nie,
nie!”- </i><span style="font-style: normal;">upadek aparatury i jej
rozbicie. Blondynka drżącymi palcami otworzyła pozostałe dwie
wiadomości.<br />- </span><i> „Te Urokiri, szef pyta co się stało?
Czemu ani ciebie ani Uchihy nie ma w pracy? Pokłóciliście się czy
co? W każdym razie zadzwoń do nas bo te trzy dni bez waszych kłótni
były istną nudziarnią.”<br />- „ Michi, słuchaj jakaś starsza
pani zgłosiła porwanie, a gdy dotarliśmy na miejscy zobaczyliśmy
telefon oraz portfel a w nim dowód twojej siostry. Więc szybko
przyjedź na komisariat.”</i><span style="font-style: normal;">- gdy
tylko tego wysłuchałaś twoje ciało przestało funkcjonować.
Upadłaś na kolana a po mieszkaniu rozniósł się twój przeraźliwy
krzyk. Krzyk rozpaczy...</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">***</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">No witam was po prawie roku nieobecności, która była tylko i wyłącznie moją winą, bo szkoła szkołą, ale brak weny też daje swoje a pisanie na siłę jest po prostu bolesne i nieciekawe, bo samemu wiemy iż mogliśmy napisać to lepiej. Ale żeby już nie przedłużać, to zachęcam was do komentowania i wyczekiwania na notkę Michi :)</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Data następnej notki: ??</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Autorka: Somnium</span></div>
Akari Urokirihttp://www.blogger.com/profile/17217980057784167570noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-7953468877983172812015-07-23T14:17:00.000+02:002015-07-23T14:17:21.010+02:00Rozdział 16<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Było jeszcze wcześnie rano, kiedy przebudziła się z tego pięknego snu. Przeciągając się, położyła się na lewym boku, śledząc swoimi niebieskimi oczami każdy milimetr twarzy mężczyzny. Jej ręka mimowolnie zmierzała w kierunku jego wściekle czerwonych włosów, jednakże zrezygnowała z tej pieszczoty, nie chcąc przypadkiem obudzić Nagato. W końcu był to jeszcze młody ranek. Ostrożnie zsunęła z siebie kołdrę, następnie zbierając swoje części garderoby porozrzucane w różnych częściach pokoju, zamknęła się w łazience. Po krótkim odświeżeniu, wróciła do sypialni mężczyzny, który podczas snu miał niezwykle łagodny wyraz twarzy. Uśmiechnęła się do siebie, następnie wzięła torbę i po cichu wyszła z jego mieszkania.<br />
Zdecydowała się na spacer, wiedząc, że ma dużo do przemyślenia. Najbardziej kłopotliwe było wytłumaczenie Michi, dlaczego nie było jej w domu na noc. Chociaż zapewne jej siostra sama się już tego domyśliła. Och, to będzie ciężka rozmowa. Jednakże tym co dręczyło ją najbardziej były wydarzenia minionej nocy. Miedzy nią i Nagato - jej szefem - doszło do dość intymnego spotkania. Nie potrafiła określić co nim kierowało. Była pijana, nie do końca zdawała sobie sprawę z tego co robi, a on jak mężczyzna mógł to po prostu wykorzystać i zabawić się na jedną noc... Nie, nie. To niemożliwe. Uzumaki nie jest takim typem faceta. Z pewnością nie. W końcu z jakiegoś powodu pracuję dla niego.<br />
Zaskoczona zauważyła, że stoi pod swoją kamienicą. Wolnym krokiem wspinała się po schodach. Czuła się jak dziecko, które narozrabiało i za karę kazano mu udać się do gabinetu dyrektora. Ale przecież... Nie zrobiła nic <i>niegrzecznego</i>, prawda?<br />
Weszła do mieszkania i już otwierała buzie, ażeby zacząć się tłumaczyć, kiedy zobaczyła stan rzeczy jaki dział się w salonie. Po podłodze walały się puste butelki po alkoholu i różnorakie pudełka po przekąskach, na stoliku natomiast leżały opakowania leków przeciwbólowych oraz różnej maści napoje. Na kanapie natomiast leżała Michi z Itachim, których twarze były wykrzywione jak po przełknięciu kwaśnej cytryny.<br />
- Widzę, że mieliście ciekawą noc. - powiedziała Akari, kładąc torbę na fotelu.<br />
- Och, błagam. Ciszej. Ja tu umieram. - odparła blondynka, następnie kopiąc Itachiego w tyłek, zeszła z kanapy i podeszła do brunetki.<br />
- Ty. Ja. Migiem do kuchni. Chcę znać najpikantniejsze szczegóły. - powiedziała, uśmiechając się przy tym łobuzersko.<br />
Skierowała swoje kroki do wspomnianego wcześniej pomieszczenia, ażeby zaparzyć kawy.<br />
Brunetka pokręciła z niedowierzaniem głową, następnie kątem oka zerknęła na biednego Uchihę, który przyciskał twarz do poduszki i mruczał coś pod nosem. Istny dom wariatów.<br />
Usiadła na swoimi ulubionym krześle przy stoliku w kuchni, który znajdował się pod oknem, dzięki czemu mogła zaobserwować, co działo się na osiedlu, jak to robiły wszystkie stare babcie. Po chwili pojawił się przed nią różowy kubek w białe kropki z zieloną herbatą. Upiła trochę, następnie uniosła głowę napotykają stalowe spojrzenie Michi. Blondynka siedziała odchylona na krześle z rękoma na piersi, uważnie przyglądając się siostrze.<br />
- No więc? Dowiem się w końcu, gdzie zniknęłaś na całą noc? Nie wiem czy wiesz, ale nawet gdy jestem schlana w trzy dupy to wiąż interesuję mnie czy z tobą wszystko w porządku.<br />
- Przepraszam, powinnam zadzwonić. - powiedziała i już miała zamiar się wywinąć z tego tematu, ale wiedziała, że policjantka jej tak łatwo nie odpuści. - Wczoraj mój szef poprosił mnie o zastępstwo za jego sekretarkę na przyjęciu biznesowym. I zgodziłam się, bo czemu, nie? - zamilkła na chwilę, następnie, kontynuowała - Przesadziłam z alkoholem, więc Nagato zabrał mnie do swojego domu. I nim się spostrzegłam, my... No wiesz. - odparła, a jej policzki przybrały odcień purpury.<br />
Michi miała jedną nogę podwiniętą pod brodę, a jej mina wskazywała jakby się nad czymś mocno zastanawiała, chociaż kto ją tam wie.<br />
- Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że... Nagato w końcu dobrał ci się do majtek?! - ryknęła kobieta, zrywając się z krzesła czego od razu pożałowała, ponieważ ból głowy dał o sobie znać.<br />
Obie kobiety odwróciły głowy w kierunku salonu w którym Itachi zapewne zaczął pluć wodą na każdą stronę po niestosownym krzyku blondynki. Jednakże szybko tracąc nim zainteresowanie wróciły do tej jakże ważnej rozmowy.<br />
- Co masz na myśli mówiąc "W końcu"? - spytała Akari, sięgając po jabłko, leżące w koszyku na stole.<br />
- No, błagam. To było nieuniknione. - odparła młodsza siostra, jakby to była najoczywistsza rzez na świecie.<br />
- Cóż... Ja to się dziwie, że Itachi wciąż nie dorwał się do <b>twoich pantalonów</b>. - odparła prawniczka, odgryzając kolejny kawałek jabłka.<br />
Michi myślała, że zapadnie się pod ziemie, szczególnie, że nie słyszała żadnych oznak życia od łasicy. Zapewne uciekł gdzie pieprz rośnie, kiedy nie zwracały na niego uwagi.<br />
- Pantalonów? Ja nawet nie wiem co to jest. - prychnęła kobieta, następnie wstała z krzesła, kiedy napotkał opór.<br />
Zaskoczona odsunęła się o dwa kroki do tyłu i oczywiście tym na co wpadła, a raczej na kogo, był Itachi.<br />
- Cóż, jeżeli masz ochotę, chętnie pomogę ci z zakupieniem odpowiedniej bielizny. - powiedział, nachylając się nad kobietą.<br />
- Och, odczepcie się ode mnie. - fuknęła, następnie wkurzona wyszła z kuchni.<br />
Dlaczego to zawsze ona wychodzi poszkodowana z tych potyczek słownych?<br />
<br />
Piętnaście minut później Itachi z fascynacją przygląda się Akari malującej paznokcie na miętowy kolor. Michi zaszyła się w swoim pokoju z którego dochodziły niepokojące odgłosy. Prawniczka z nudów zaczęła malować paznokcie u prawej ręki łasicy, który nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Jego uwagę zwróciła Michi, która w końcu wyszła z pokoju. Usiadła na łóżku, a nogi położyła na stole.<br />
- Kiedy wczoraj tak szybko wymiękłeś przy piciu, odkryłam coś w notesie mamy.<br />
- Wymiękłem? Ja? Żartujesz sobie teraz ze mnie? - spytał oburzony chłopak, zabierając rękę od Akari przez co przejechała mu lakierem po środkowym palcu.<br />
- Och, błagam. Bądźmy szczerze, ty nie umiesz pić. - prychnęła, następnie kontynuowała wcześniej podjęty przez nią wątek. kładąc notes na stół. - W pamiętniku został umieszczony list od naszej matki.<br />
- To niemożliwe. Przeglądałam zapiski matki wiele razy. Nie było tam żadnego listu.<br />
- Cóż, odkryłam go przypadkiem. Niewiele zabrakło a również mogłam go przeoczyć. - odparła blondynka z koślawym uśmiechem.<br />
- Co jest napisane w liście? - spytała Akari, ale Michi zacisnęła jedynie usta w wąską kreskę nie odzywając się ani słowem.<br />
Brunetka powoli przesunęła wzrok na notes leżący na stole. Wystawała z niego lekko pożółkła kartka. Wyjęła papier z pomiędzy kartek, następnie ostrożnie ją wyprostowała. Zaskoczona rozdziawiła szeroko usta, mając ochotę wybuchnąć histerycznym śmiechem. Tak zwany "list" składał się z zaledwie jednego zdania które nie miało najmniejszego sensu:<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Akari, Michi...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Czasami ludzie, których najbardziej kochamy okazują się tymi, którzy zadają nam najwięcej bólu. </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Mama.</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
- Co to kurwa jest? - wrzasnął Itachi, zrywając się do góry. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaskoczona Akari odwróciła głowę stronę łasicy, widząc jak przerażony spogląda na swoje miętowe paznokcie. Blondynka wybuchnęła śmiechem, obiecując przerażonemu policjantowi że zaraz mu wszystko zmyję. Prawniczka przygryzła dolną wargą patrząc ze zmartwieniem na ich dwojga. <i>Och, Michi, gdybyś tylko wiedziała...</i><br />
<br />
- Zastanawia mnie jedno. Co nasza matka chciała nam za pomocą tej notatki przekazać? - powiedziała blondynka, stawiając świeżo zaparzoną kawę na stoliku w salonie.<br />
Akari już miała zamiar wdać się w dyskusję z Michi, jednakże niepokoił ją widok bruneta, który drżącymi rękami, bez śladu wcześniejszego miętowego lakieru na paznokciach, ściskał w dłoniach notatkę od ich matki. Oddychał ciężko, nie odzywając się ani słowem, jedynie co parę sekund przeczesywał nerwowym ruchem swoje włosy.<br />
- Wszystko w porządku? - spytała Michi, kucając na przeciwko łasicy.<br />
Więc również to zauważyła. Jego zachowanie było dziwaczne.<br />
- Ja... - zaczął, po czym wypuszczając przez usta duży chust powietrza, powiedział - Myślę, że powinniśmy porozmawiać. - Ledwo skończył mówić, a już poderwał się po swoją kurtkę i blondynki, następnie ciągnąc ją za rękę wywlekł z mieszkania.<br />
Zszokowana Akari, patrzyła na zamknięte drzwi od mieszkania za którymi ledwo chwilę temu zniknęli.<br />
- Niemożliwe. On chyba... Nie zamierza jej powiedzieć, prawda?<br />
Chwiejąc się na nogach, uderzyła tyłkiem o podłogę, patrząc się z przerażeniem w oczach na nadal zamknięte drzwi. Ile czasu zajmie, zanim Michi tu wbiegnie?<br />
<br />
Nie wiedząc dokładnie co robi, wyciągnął Michi z mieszkania. Dopiero kiedy wyszli na zewnątrz ocucił go powiew zimnego powietrza. Odwrócił się twarzą do blondynki, widząc jak wkurzona zaczyna zakładać kurtkę, szczekając zębami.<br />
- Czy cię do reszty powaliło? - spytała, zasuwając zamek błyskawiczny pod samą brodę, oraz wkładając ręce do kieszeni.<br />
- Przepraszam, ale nie wiem czy będę w stanie później ci o tym powiedzieć. - mruknął, przejeżdżając ręką po swoich włosach.<br />
- Oho, a jednak istnieje coś czego Itachi Uchiha nie potrafiłby zrobić? - powiedziała Michi z przekąsem, ale widząc jego minę od razu tego pożałowała.<br />
- Ja... Nie należę do osób, które powinnaś znać. Ba, nie jestem nawet tym za kogo mnie uważasz...<br />
***<br />
Cóż, mamy środek wakacji. Szczerze mówiąc nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio coś tu publikowałam. (Sprawdziłam. We wrześniu w 2014 roku, no nieźle.) Bądźmy szczerzy ten rozdział nie jest udany, a długością też nie powala, jednakże nie mam siły na coś lepszego. Cóż, życzę wszystkim zarówno miłego dnia jak i reszty wakacji (już prawie połowa, OMG O.o)<br />
Janee :)<br />
Data następnej notki: ?<br />
Autorka ------//--------: Akari Urokiri</div>
</div>
Somniumhttp://www.blogger.com/profile/04556592130655032354noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-49251606255766895112015-05-01T14:18:00.002+02:002015-05-22T18:45:29.535+02:00Rozdział 15<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/733OfV1AnyE/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/733OfV1AnyE?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
<br />
Od wydarzeń z ślubem minęły już dwa miesiące. Prawniczka siedziała w swoim gabinecie i patrzyła się pustym spojrzeniem w papiery. Siostra poprosiła ją o pomoc, ale ta nie wiedziała jakiej ona tej pomocy potrzebuje. Podrapała się po głowie i chwytając za automatyczny ołówek zaczęła coś mazać na papierach. Musiała się teraz skupić na swojej pracy. Kolejny proces zbliżał się wielkimi krokami a szef ostatnio jej o niczym nie informował. Nagle poczuła wibracje w kieszeni spodni, więc wyciągnęła telefon i spojrzała na wyświetlacz. Dzwoniła Nanami. Odebrała, odkładając na biurko dokumenty.<br />
- Halo.<br />
- Akari? Dzięki bogu! Myślałam iż coś ci się stało.<br />
- Niby czemu tak myślałaś?- spytała zaciekawiona a zarazem zdenerwowana.<br />
- Bo przecież umówiłaś się z moimi rodzicami na spotkanie i to dzisiaj. I nie wiedziałam kiedy będziesz i i.....<br />
- Nanami! Uspokój się i powiedz o co chodzi.- powiedziała spokojnie, miała nadzieje iż jej ton głosu uspokoi przyjaciółkę. Słyszała jak kobieta bierze kilka uspokajających wdechów po czym się odezwała.<br />
- Była kradzież w dojo moich rodziców a ty nie powiedziałaś kiedy będziesz...<br />
- Czy komuś coś się stało?<br />
- Na szczęście nic, ale nigdy nic nie wiadomo. Właśnie jadę do rodziców i...<br />
- Spotkamy się na miejscu. Pa.- powiedziała rozłączając się. Pozbyła się marynarki,włosy związała w kucyka, buty na obcasie zamieniła na tenisówki a spodnie od garnituru na legginsy. Wybiegła z biura, wcześniej je zamykając i pobiegła do recepcji. Poinformowała o swoim wyjściu i wybiegła z budynku. Do domu rodziców przyjaciółki dzieliły ją dwie dzielnice. Postanowiła więc pobiec na skróty i wbiegła w pierwszą ciemną uliczkę. Widziała wszędzie porozrzucane śmieci, zapewne było to sprawką bezdomnych oraz dzikich zwierząt. Zacisnęła dłonie w pięście, wydłużając swoje kroki i przyśpieszając. Gdy była przy skręcie do drugiej uliczki, musiała przytrzymać się muru aby się nie wywalić. Biegła ile sił w nogach aby zdążyć. Kiedy była już w połowie drugiej dzielnicy ujrzała trzech zamaskowanych mężczyzn dzierżących dwie skórzane teczki. Przystanęła i ukryła się w małej cieśninie pomiędzy dwoma budynkami. Kobieta nie miała stu procentowej pewności, ale te teczki wydawały jej się znajome. Kiedy mężczyźni ją mijali przyjrzała się teczką i już znała swoją odpowiedź. Te teczki są identyczne do teczek jej zmarłych rodziców. Prawniczka wyszła z ukrycia i po cichu skradała się zza mężczyznami. Ten z teczkami szedł na samym końcu, więc, kiedy pozostała dwójka znikała zza zakrętem, ta chwyciła za leżącą w pobliżu metalową rurę i ogłuszyła mężczyznę, starając nie wykonać jak najgłośniejszego hałasu. Szybko schyliła się po teczki i uciekła, wcześniej wycierając swoje odciski palców. Biegła ile sił w nogach, nawet się za siebie nie oglądając. Dopiero gdy wybiegła na ulicę główną obejrzała się za siebie. Na szczęście nikt jej nie gonił a ta udała już spokojnym chodem do dojo ojca przyjaciółki. Na miejscu była już policja a wśród policjantów znajdowała się Michi. Gdy tylko ujrzała siostrę podbiegła do niej z pytaniem wypisanym na twarzy. Szatynka jedynie się uśmiechnęła ciężko dysząc.<br />
- Nie powinnam tak szaleńczo biec.- wydyszała, wycierając dłonią twarz. Po chwili ktoś uderzył ją delikatnie butelką z wodą po głowie. Tym kimś okazał się być Itachi, który najwyraźniej wrócił do pracy. Skinęła mu głową na przywitanie a ten jej odpowiedział.<br />
- Onee-chan, co ty tu robisz?- spytała odbierając od niej wodę.<br />
- Pomyślałam iż się przewietrzę a do tego Nanami zadzwoniła więc tu wpadłam.<br />
- A co to za teczki?- spytał Uchiha przyglądając się przedmiotom trzymanych w lewej ręce.<br />
- A te! To z pracy. Tak jakoś przypadkiem je wzięłam a gdy już się zorientowałam iż je mam to pomyślałam iż popracuje na zewnątrz.- uśmiechnęła się lekko speszona, tak że nawet Michi jej uwierzyła.<br />
- Rozumiem, ale powinna pani już lepiej wrócić do swojej pracy, tu jest niebezpiecznie. Jeśli chcesz możemy panią odwieźć.- zaproponował Uchiha, lecz Urokiri zaprzeczyła z uśmiechem.<br />
- Nie trzeba. Mogę pojechać taksówką. W takim razie do zobaczenia w domu Michi... A bo zapomnę. Panie Uchiha jest pan dziś do nas zaproszony na kolację i nie słyszę odmowy. Do wieczora.- i już znikła. Blondynka uderzyła się dłonią o czoło, załamana zachowaniem siostry i z zażenowaniem oraz z przepraszającym wyrazem twarzy spojrzała na partnera.<br />
- Bardzo za nią przepraszam.<br />
- Nic się nie stało. To co? Mam do was wpaść?- spytał przyglądając ci się uważnie. Ty jedynie wzruszasz ramionami, dając mu wolną rękę.- W takim razie będę o dwudziestej. To na razie.<br />
- Ej! Czekaj a co z raportem?!- krzyczysz, ale jego już niema. Przeklinasz pod nosem i wyładowujesz swój gniew na jakimś początkującym, który ze strachu zaczął się jąkać. Zastanawiała się nad zachowaniem swojej siostry. Dlaczego akurat tu przybiegła? Przecież miała tyle możliwości, ale czemu wybrała tę? I dlaczego akurat biegła skrótem? Te jak i inne pytania pojawiały się w twojej głowie, jednak postanowiłaś ją o to zapytać jak już będziecie w domu.....<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Nastał już wieczór. Do domu sióstr Urokiri szedł właśnie pewien czarnowłosy mężczyzna. W jego ręce znajdowały się kwiaty oraz mały prezent. Gdy był pod drzwiami, zapukał i po chwili drzwi otworzyła mu zielonooka kobieta. Oparła się o framugę drzwi i zmierzyła go od stóp do głów. Stali tak w ciszy, do puki współlokatorka tego nie przerwała.<br />
- O! Michi, czemu nie wpuściłaś naszego gościa do środka? Proszę.- powiedziała ciągnąc siostrę do środka oraz robiąc miejsce w drzwiach. Mężczyzna wszedł i pierwsze co zrobił to wręczył szatynce kwiaty oraz pakunek, którym jak się okazało były babeczki. Kobieta podziękowała i udała się do kuchni a dwójka policjantów do salonu. Mężczyzna rozejrzał się. Nic się tu nie zmieniło od jego pierwszej wizyty w domu partnerki. Usiedli na kanapie i nastała niezręczna cisza, którą po chwili przerwało pojawienie się łakoci oraz kawy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Michi mi mówiła iż tak jak ona pijesz do słodkich rzeczy lekko słodzoną kawę.- powiedziała z uśmiechem, siadając w fotelu i przyglądając się wam. Miała niecny plan i chciała go zrealizować. Na szczęście Michi nic nie podejrzewała więc nie musiała się o nic martwić. Co do Itachiego nie była pewna, lecz wyglądało iż też nic nie podejrzewa. Patrzyłaś się na nich przez pięć minut a oni nawet się nie odezwali. Wzdychasz w duchu i postanawiasz wziąć sprawy w swoje ręce. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedz Itachi. Czy to prawda iż niebawem wyjeżdżacie na Hokkaido na całe dwa miesiące w celu wymiany pracowników?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. Dokładnie to wyjeżdżamy za tydzień.</div>
<div style="text-align: left;">
- O. Michi nie wiem czemu nie chciałaś mi powiedzieć?- spojrzałaś na siostrę, która przyglądała się swojemu koledze.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ponieważ dobrze cię znam i od razu kazałabyś mi się pakować oraz jak najprędzej wygoniła z domu, aby tylko móc zając się pracą.- ty drapiesz się ze śmiechem po głowie a oni w tym samym momencie sięgają po kawałek sernika i popijają go kawą.</div>
<div style="text-align: left;">
- A wiecie już gdzie będziecie mieszkać przez czas waszego pobytu?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. Akurat na czas naszego pobytu na Hokkaido będziemy mieszkać w domu pewnego małżeństwa, z którym się zamieniamy. A oni będą mieszkali przez ten czas u Uchihy.- powiadomiła Michi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale czy to nie będzie dla nich problem? Z tego co wiem to od nas jest bliżej do waszej pracy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Może. Ale im to nie przeszkadza więc i mi.- powiedział czarnooki. Później wasza rozmowa przeszła na to co będziecie tam robić do puki nie zadzwonił telefon prawniczki. Kobieta ich opuściła i weszła do swojego pokoju. Odebrała.</div>
<div style="text-align: left;">
- Słucham?</div>
<div style="text-align: left;">
-" Dobry wieczór. Mam nadzieje iż pani w niczym nie przeszkadzam."- usłyszała głos swojego szefa.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ależ nie. W czym mogę pomóc?</div>
<div style="text-align: left;">
- "Czy ma pani plany na wieczór?"</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. A o co chodzi?</div>
<div style="text-align: left;">
- " W takim razie czy nie zechciałaby pani mi towarzyszyć na przyjęciu biznesowym? Miała być moja sekretarka, ale niestety coś jej wyskoczyło."</div>
<div style="text-align: left;">
- Rozumiem. Za ile i gdzie mam być?- pytasz podchodząc do szafy. Otworzyłaś ją i podrapałaś się po głowie.</div>
<div style="text-align: left;">
- " Za godzinę pod biurem."</div>
<div style="text-align: left;">
- Rozumiem. W takim razie do zobaczenia.- powiedziałaś i się rozłączyłaś. Szybko udałaś się do łazienki by wziąć szybki prysznic a gdy już byłaś po nim znów pojawiłaś się przed swoją szafą. Szybko sięgnęła po czarną sukienkę bez ramiączek. Sięgała jej do kolan, stanik bez ramiączek zakończony koronką. Usiadła przy swojej toaletce i zabrała się za robienie makijażu. Przejechała tuszem do rzęs oraz delikatnie różowym błyszczykiem. Włosy upięła w luźnego koka. Spojrzała na siebie i gdy stwierdziła iż czegoś jej brakuje sięgnęła do szkatułki. Z niej wyciągnęła złoty zegarek oraz srebrny naszyjnik z różą. Zapięła go na szyi i gdy stwierdziła iż już wszystko ok wyszła z pokoju. Udała się najpierw do salonu.<br />
- Bardzo was przepraszam, ale coś mi wyskoczyło. Tak więc życzę wam udanego wieczoru.- i skierowała się do drzwi wyjściowych. Założyła czarne szpilki oraz czarny płaszcz i wyszła. Michi oraz Itachi spojrzeli na siebie by po chwili spojrzeć na zamknięte drzwi. Po chwili powrócili na kanapę i sięgnęli po ciastka i nic nie mówiąc włączyli telewizor. Akurat leciał jakiś kabaret więc postanowili go obejrzeć. Taka odskocznia od niedawnych wydarzeń....<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Taksówka dojechała na miejsce. Z niej wysiadła para. Mężczyzna w idealnie dopasowanym granatowym garniturze oraz kobieta w czarnej sukni. Szli pod rękę w kierunku znanego tokijskiego hotelu, w którym to miało odbyć się przyjęcie biznesowe. Gdy weszli do holu dali swoje płaszcze do szatni a później udali się za obsługą hotelową do jednej z sal bankietowych. W kobietę od razu uderzył widok takiego przepychu. Jasne bywała w hotelach i to nie jeden raz, ale jeszcze nigdy nie w takim. Mężczyzna zauważył jej lekki szok na co się uśmiechnął. Szliście przez tłum, co chwila z kimś się witając. Mężczyzna uważnie przyglądał się gościom, jakby kogoś szukał. Jego wzrok zatrzymał się na zielonowłosej kobiecie, ubraną w ten sam kolor co jej włosy suknię. Pociągnął ich w jej stronę, omijając i witając innych gości. Gdy zatrzymali się tuz przed nią, kobieta najpierw przyjrzała się mężczyźnie a później, z uwaga przyjrzała się prawniczce, jakby oceniała ich różnice. Szatynka poprawiła delikatnie spadający na jej twarz kosmyk włosów, czując się nieswojo. Nie przywykła do takich miejsc i imprez, o ile nie było to konieczne to na nie nie chodziła. Uśmiechnęła się jednak delikatnie do zielonowłosej, co miało oznaczać " Dobry wieczór". Ta odpowiedziała jej skinięciem głowy i przeszła do jawnego flirtu z jej szefem.....<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Gdy dochodziła trzecia nad ranem w mieszkaniu Urokiri oboje spali. Itachi na podłodze a Michi na nim. Jak to się stało? Otóż oboje zrobili sobie zawody w piciu! A jakże! Tak więc na pewno gdy się obudzą będą mieli porządnego kaca. Tymczasem w innej, bardziej eleganckiej części miasta, z sali bankietowej wychodzili ludzie. Przyjęcie się skończyło, więc wypadało wracać do swoich domów. Akari szła lekko podtrzymywana w talii przez Nagato, aby się nie wyjebała na chodniku. Ktoś dał jej za dużo alkoholu do trzech drinków i teraz są tego konsekwencje. Zaczkała, śmiejąc się z samej siebie a następnie spojrzała na mężczyznę. Czekali właśnie na jego firmowe auto oraz kierowcę, który miał ich odebrać. Po chwili przed nimi zatrzymała się czarna limuzyna. Nagato otworzył drzwi i wsiadł do środka ciągnąc za sobą kobietę. Gdy upadła brzuchem na jego kolana po raz kolejny się zaśmiała a fioletooki nic z tego nie zrobił tylko kazał jechać do swojego domu. Kobieta poprawiła się i oparła plecami o wygodny fotel. Nagle chwyciła mężczyznę zza rękę i zaczęła bawić się jego palcami. Spojrzał na nią zdziwiony i chyba lekko zakłopotany, no ale rozumiał. Kobieta upita, a puki co nie robi niczego nieprzyzwoitego. Przez całą drogę do jego posiadłości, dziewczyna jedynie przyglądała się jego dłoni, nucąc coś pod nosem. Gdy zatrzymali się przed wjazdem, czerwonowłosy kazał kierowcy jechać do domu, gdy tylko znikną w jego mieszkaniu. Wykonał polecenie i gdy mężczyzna zamykał drzwi słyszał pisk opon. Zaprowadził kobietę do salonu, gdzie posadził ją na kanapie. Zdjął swoją marynarkę, którą przewiesił na fotelu oraz rozluźnił krawat, podchodząc do niej z wodą. Gdy go ujrzała, uśmiechnęła się do niego przeuroczo a zarazem uwodzicielsko. Kiedy odebrała od niego szklankę, szybko odstawiła ją na stolik i pociągnęła go za krawat do siebie, wpijając się w jego usta.....</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
****</div>
<div style="text-align: left;">
No wiiitam was! Dawno mnie tu nie było i to jak! Mam nadzieje iż notka wam się spodoba. Jak tam się czujecie, widząc słoneczko za oknem? Jaka jest u was pogoda? Bo w Anglii całkiem ciepło. Miłego wypoczynku na weekendzie majowym!</div>
<div style="text-align: left;">
Autor następnej notki: Somnium</div>
<div style="text-align: left;">
Data: ---</div>
</div>
</div>
</div>
Akari Urokirihttp://www.blogger.com/profile/17217980057784167570noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-31794073761767123542014-09-17T17:49:00.000+02:002014-09-17T17:49:54.934+02:00Rozdział 14<span style="font-family: inherit;"> - Michi, pośpiesz się! Zaraz się zacznie! - Akari ponaglała siostrę, która załatwiała swoje potrzeby fizjologiczne.</span><br />
<div>
<span style="font-family: inherit;"> - Już, już. - mruknęła blondynka, otwierając drzwi kabiny, w które przed chwilą uderzała prawniczka.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Młodsza Urokiri podeszła do umywalki, następnie myjąc ręce, zaczęła uważnie, przyglądać się swojemu odbiciu w lustrze.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Hm, może poprawie sobie makijaż?</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Och, na Boga! Nie mamy już na to czasu! - brunetka łapie Michi za rękę, którą po chwili siłą wyciąga z łazienki.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Policjantka nie zabijając się przy tym na swoich 12 cm. szpilkach, posłała siostrze gniewne spojrzenie. Przecież to tylko ślub Nanami, więc nic by się raczej nie stało, gdyby spóźniły się kilka minut. Wzdychając ciężko, wyprostowała przygarbione ramiona.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Michi, to nie przypadkiem Sasuke?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Podążając wzrokiem siostry, zaczęła przeszukiwać umysł w poszukiwaniu informacji: skąd Ak zna brata Itachiego? Nic nie znalazła, ale w sumie nie trzeba być idiotą, aby się tego domyślić. Podobieństwo między tym dwojgiem było niezwykle uderzające, a Urokiri raz czy dwa wspomniała jego imię przy siostrze.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Faktycznie. To on. - powiedziała, przyglądając się jego partnerce. - Nie kojarzę jej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Najwidoczniej musi być gościem pana młodego.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Pomimo słabych kontaktów z własną rodziną, doskonale znały każdego z członków familii Nanami oraz ich znajomych, dzięki pomaganiu jej w wysyłaniu zaproszeń na ślub. Jednakże w ostatnim czasie były tak zajęte, że umknęło im sprawdzenie drzewa genealogicznego narzeczonego dziewczyny.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Skręciły w lewy korytarz, następnie z zachwytem przypatrywały się miejscu w którym miała odbyć się ceremonia ślubna. Zajęły własny kąt, najbliżej wyjścia budynku. Pomimo iż uważały, że zorganizowanie ślubu na dworze to świetny pomysł, dzisiejszego dnia było zdecydowanie za gorąco. Za pewne po pół godzinie, przypominałyby przypieczone kraby. A do tego dopuścić nie mogły! Jako singielki musiały wyglądać nienagannie, aby przyciągać wzrok wygłodniałych samców alfa. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kiwały rytmicznie głowami, kiedy Nanami wraz z ojcem pod ramię, została poprowadzona do ołtarza.Wreszcie trafiła w ręce pana młodego, a ksiądz zaczął typową formułkę, którą znały doskonale z tych wszystkich romansów, które oglądały niegdyś hurtowo, przez co niestety, teraz wychodziły im bokiem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Czy wśród zebranych, znajduję się osoba, która sprzeciwia się temu związkowi? Jeśli tak, nich przemówi teraz, bądź...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">To był jak cios w serce dla prawie nowożeńców, gdy rozległ się rozdzierający niebo krzyk. Jednakże należał on do osoby z zewnątrz. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Michi zaalarmowana tym dźwiękiem, ruszyła jak torpeda, szukając jego kierunku. pomimo iż należała do osób, które rzadko mają okazje chodzić w szpilkach, biegła sprintem po trawie, chociaż obok znajdował się chodnik. Przytrzymywana przez nią sukienka, ukazywała srebrny rewolwer, przywiązany do jej lewego uda. Nie potrafiła się rozstać z bronią choćby na moment od czasu ostatniej próby zamordowania jej. Och tak, była przekonana, że z pewnością będzie ich więcej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zdruzgotana zatrzymała się nagle, wpatrując się tępo w psute tęczówki.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - O, kurwa... - mruknęła, przypatrując się martwemu chłopakowi oraz klęczącej nad nim dziewczyny.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Michi doskonale zdawała sobie sprawę, że to jej przypadnie zaszczyt, aby poinformować Go o tym zdarzeniu. Przygryzła dolną wargę, próbując odpowiednio ułożyć słowa. Niestety nie wychodziło jej to najlepiej. Bądźmy szczerzy... Miała przesrane.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<span style="font-family: inherit;"> Siedziała na ławce, obgryzając nerwowo paznokcie. Stary nawyk znowu dał o sobie znać. Nie długo na miejsce zbrodni przyjadą jej znajomi z pracy, ale nie to ją martwiło. Nie raz przyszło blondynce przekazanie informacji rodzinie o śmierci ich bliskiego, ale za każdym razem, nie czuła się tak, jak teraz. Kiedy wyobrażała sobie scenę w której mówi Itachiemu o samobójstwie jego brata... Tak, wszystko wskazywało na to, że Sasuke popełnił zamach samobójczy. Nie rozumiała tylko dlaczego. Co nim kierowało?</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Michi?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zaskoczona uniosła wzrok przypatrując się łasicy. Ubrany był w ciemne dżinsy oraz granatową koszule do łokci, jego włosy były związane w niechlujnego kucyka, natomiast odznakę policyjną zawiesił na szyi. Wyglądał na zatroskanego i zdezorientowanego, co otrzeźwiło ją na tyle, aby zacząć logicznie myśleć. Przez swoje wcześniejsze zamyślenie, nie zauważyła kiedy przyszedł, na co nie mogła już sobie pozwolić. Przerażona zobaczyła, jak Uchiha zaczął unosić wzrok ponad jej ramie , gdzie daleko w tyle leżał Sasuke. Nie mogła mu na to pozwolić, nie powinien dowiedzieć się w ten sposób. No dobra, żadna metoda nie była dobra, ale ten należał do najgorszych z możliwych. W akcie desperacji chwyciła go za rękę, zdobywając dzięki temu sto procent jego uwagi. Tylko, jak ona ma do cholery mu to przekazać? Zacisnęła wargę, próbując odgonić napływające do oczu łzy. Podniosła się z ławki, nabierając głośno powietrza. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Itachi, tak mi przykro... - powiedziała w końcu, bojąc się jego reakcji.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Na początku nie zrozumiał, aż nie wychylił się na tyle, aby zobaczyć, jak Sasuke zostaje wpakowany do czarnego worka. Podczas rozmowy na telefon, nie podała mu powodu dlaczego ma przyjechać, tłumacząc, że to nie dyskusja na komórkę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Poczuła, jak mężczyzna puszcza jej dłoń, aby następnie pobiec w stronę brata. W połowie drogi zatrzymał się, upadając na kolana. Wbijając dłonie w ziemię, wydobył się z niego pełen agonii krzyk. Powoli podeszła do niego, następnie patrząc przed siebie, spytała:</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Wiesz może, dlaczego to zrobił?</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Uważasz, że mój brat popełnił samobójstwo? - spytał zaskoczony, kierując swój wzrok na nią.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Wszystko, póki co na to wskazuję. Dziewczyna zeznała, że w pewnym momencie Sasuke zaczął się dziwnie zachowywać, uderzył ją i gdzieś pobiegł. Po pewnym czasie zaczęła go szukać, ale było już za późno. - zamilkła na chwilę, poprawiając niesforny kosmyk włosów - Nie potrafię stwierdzić co nim kierowało. Czy planował to od dawna, a może poczuł niespodziewanie, że nie ma po co żyć? Zastanawiałam się nad tym, zanim przyjechaliście, bez większego skutku. Jego motyw również jest dla mnie nie jasny. Przez pewną chwilę rozmyślałam czy mogła z tym mieć związek niedawna śmierć Karin. Chociaż w sumie zapewne sam zauważyłeś, że w ostatnim czasie nie był zbytnio samotny, a nawet jeśli, to nie wystarczy. Jestem pewna, że chodziło o coś innego, coś poważniejszego, o coś... Ach, nie potrafię się teraz skupić. Chciałam tylko udanego urlopu...</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Zapomniałem. - powiedział, przerywając jej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Hę?</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Ładnie wyglądasz, pomimo iż z tym rozmazanym makijażem przypominasz czarownice z bajki o Jasiu i Małgosi. - odparł z figlarnym uśmiechem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Dzięki swojej pięknej uwadze, zarobił od niej mocnego kuksańca w brzuch. Podczas kiedy on śmiał się jak paralityk, odetchnęła z ulgą, że nie stracił swojego wrednego poczucia humoru. Zapewne, gdyby zamiast Sasuke, leżała tam Akari, Michi nie umiałaby się tak łatwo pozbierać.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Nie będziesz mógł prowadzić tej sprawy i zapewne za niedługo, spotkamy się w pokoju przesłuchań. - mruknęła, miętosząc dół swojej sukienki w kolorze kości słoniowej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Rozumiem, kiedy zaczynasz?</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Jak najpóźniej. - odparła, następnie odwracając się na pięcie, ruszyła do łazienki z misją naprawienia swojego czarownicowego makijażu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"> To wszystko było takie dziwne, niezrozumiałe, A najgorsze było to, że cierpiały niewinne osoby. W końcu państwo młodzi niczemu nie zawinili. To im oraz Itachiemu stała się największa krzywda, mimo to wielu gości powstrzymywało się o, aby nie zemdleć, a i prawie u każdej dziewczyny widziała opuchnięte oczy oraz rozmazany makijaż. Kabaret. Czysty kabaret!</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Zaciskając usta ze złości, rozejrzała się po tumie zebranych gości, szukając Nanami. Po pewnym czasie natrafiła wzrokiem na skuloną kulkę białego materiału, siedzącą na ławce pod ogromną wierzbą. Akari cicho ruszyła w jej kierunku, następnie bez słowa usiadła obok.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Co z ślubem? - spytała brunetka, patrząc przed siebie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - W tym wypadku zamierzamy podpisać wszystkie urzędowe dokumenty, dzięki którym staniemy się oficjalnie małżeństwem oraz przyśpieszymy naszą podróż poślubną. Myślę, że po tym co si dzisiaj wydarzyło, nikt nie będzie miał ochoty na świętowanie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Przykro mi. - odparła, chwytając pocieszająco za rękę Nanami.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - To przecież nie twoja wina, Akari.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Tylko dlaczego się czuła, jakby była?</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"> - Ah, nareszcie! - pełen ulgi okrzyk wydobył się z gardła blondynki, kiedy razem z Akari wchodziła do hotelu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Dobra, nie podniecaj się już tak. - odparła ze śmiechem prawniczka, fundując Michi kuksańca w bok.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">No dobra, zginął człowiek. A konkretniej był to brat jej... przyjaciela (?), ale w ostatnim czasie nie należało to do nowości. I jeżeli miałaby to jakoś przetrwać, to potrzebowałaby przerwy. Teraz. No bo w końcu czy jest coś lepszego od kąpieli w gorących źródłach?</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Akusiu, możesz mi przypomnieć jak nazywał się twój szef?</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Uzumaki Nagato, a co? - spytała brunetka, zmierzając do recepcji.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Konbanwa, Nagato-san! - szeroko uśmiechnięta Michi, jak idiotka machała w stronę czerwonowłosego mężczyzny.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Że też ciekawe, że znaleźli się w tym samym hotelu? Co więcej, szedł w jej stronę, a blondynka zapadła się jakby pod ziemie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Siostra?</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Mhm, przepraszam za nią. Miała dzisiaj ciężki dzień i próbuję jakoś wyładować emocję.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Co takiego ciężkiego jest w ślubach? Myślałem, że tam się tylko piję i tańczy, aby potem zasnąć pod stołem. - odparł z nutką żartobliwego tonu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Jeden z gości popełnił samobójstwo. - mruknęła, przestępując z nogi na nogę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Nie rozumiem. Przecież taką ma pracę. Skoro ją męczy, to po co ją wykonuję? - spytał, marszcząc czoło.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Nie o to chodzi... bo widzisz szefie, samobójcą był brat jej partnera z pracy. Jestem pewna, że kojarzysz Uchihe Itachiego? - "<i>Akari, idiotko, po co zaczynasz ten temat? Jeszcze się domyśli, że wiesz coś, czego nie powinnaś." </i></span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Przykro mi, ale nie mam pojęcia o kim mówisz. - odparł, a jego twarz przybrała kamienny wyraz twarzy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Rozumiem.W każdym razie muszę już iść, Michi na mnie czeka. - nim zdążył chociażby zareagować, odwróciła się na pięcie w kierunku windy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kłamał. A trzeba było wiedzieć, że Akari absolutnie nie tolerowała kłamstwa. Dlatego najlepiej będzie, jeżeli Nagato nie będzie przez pewien czas pokazywał się jej na oczy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"> <i> W krótkim czasie zginęły aż trzy osoby. Czy te trzy sprawy mogą być ze sobą jakoś powiązane? czy wzrośnie liczba ofiar? </i>Te i inne pytania nurtowały Urokiri Michi, siedzącą za biurkiem na posterunku policji. Nie mogła sobie pozwolić na dłuższy pobyt na urlopie niż jeden dzień. Zresztą i tak została zbesztana przez szefa, ponieważ nie wróciła do pracy od razu. Akari wróciła razem z nią, niepokojąco na coś wkurzona? Czyżby coś zaszło między nią, a Nagato-san? (Yhhmmm, jakbym miała odmienić przez przypadki byłoby to "Nagatem-san" xd W sumie rzeczowniki w japońskim w ogóle się nie odmieniają przez nic, ale to jest polski... Zresztą, mniejsza z tym xd dop. Zbuntowanej)</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Chwyciła kubek z gorącą kawą, kątem oka zerkając na pusty gabinet Itachiego, następnie wróciła do wypełniania raportów. Czekał ją dłuuugi dzień...</span><br />
<br />
***<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-sMWQF5lGjAY/VBmr_8s6X5I/AAAAAAAAAzc/TIwCls-Nkb8/s1600/0a6318c9000e841e5207ba81.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-sMWQF5lGjAY/VBmr_8s6X5I/AAAAAAAAAzc/TIwCls-Nkb8/s1600/0a6318c9000e841e5207ba81.gif" height="223" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Jezu, tak!!! Po prawie dwóch miesiącach przepisałam ten rozdział z zeszytu do bloggera! Oczekuję OGROMNYCH BRAW xd</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Wgl. tak wiem, zabiłam Sasuke po raz drugi ;-; Ale na tym blogu było to już zaplanowane od praktycznie początku, a na moim pierwszym to tak wyszło w praniu, za przeproszeniem :P</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Mam nadzieje, że wybaczycie, że tak późno rozdział. Z początku września, zrobiła się połowa xd</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Dobra, ja tu już nie będę zanudzać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Autor następnej notki: Akari Urokiri</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Data --------//---------: ???</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span id="goog_1888258458"></span><span id="goog_1888258459"></span>PS. Na bank czają się tu gdzieś błędy... Kiedyś poprawię xd</div>
</div>
Somniumhttp://www.blogger.com/profile/04556592130655032354noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-30333952064092256172014-07-27T14:07:00.000+02:002014-07-27T14:40:25.202+02:00Rozdział 13Czas mijał strasznie szybko dla wiecznie zapracowanych sióstr. Michi siedziała na komisariacie i wysłuchiwała biadolenia jakieś różowowłosej dziewczyny, o tym jak to została skradziona jej kosmetyczka! No na serio już nie ma gorszych rzeczy, które trzeba zgłaszać policji. Czy oni myślą, że oni to tylko jedzą pączki popijając kawą i układają domki z kart? Otóż nie! A przynajmniej nie ona. Zapisała po raz kolejny w notesie zeznania dziewczyny i jeszcze grzecznie ją wyprawiła z gabinetu. No na prawdę! Kiedyś to zatłucze tego Uchihe! Żeby coś takiego robić, jak brać sobie urlop kiedy to ona cierpi! Niedopuszczalne! Ale na szczęście niebawem i ona będzie mieć urlop a co z tym idzie, wypad do gorących źródeł z siostrą i to na cały tydzień! Już nie mogła się doczekać, tej ciepłej, kojącej wody, albo tych wszystkich słodyczy jakich spróbuje na Kioto... Aż jej ślinka cieknie! Dobrze, że przyjaciółka siostry na jej ślub je zaprosiła, ach teraz będzie jeszcze mogła ponabijać się z siostry, która to nie przepada za sukienkami! Jej to jako tako nie przeszkadzało. Poczuła wibracje na biurku a po chwili było słychać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=mWRsgZuwf_8" target="_blank">"Imagine Dragons - Demons"</a> obecna ulubiona piosenka blondynki. Spojrzała na wyświetlacz, a widząc uśmiechniętą siostrę odebrała.<br />
- No co tam?<br />
- <i>Michi, za ile kończysz?</i><br />
- No już, a czo?- spytała sięgając po kawałek sernika. Wtem usłyszała grzmot i błysk. No tak.- Dobba gde jete?- połknęła to co miała i zaczęła się zbierać.<br />
<i>- Jeszcze w pracy. Ale muszę tylko coś zanieść sekretarce szefa i będę wolna.<br />-</i> No ok. To będę za dziesięć minut.- nim coś zdąży ci powiedzieć, rozłączasz się. Chwytasz za płaszcz oraz torebkę. Wychodzisz z pokoju, który zamykasz na klucz i udajesz się do recepcji. Jak dobrze, że jutro masz wolne, kupisz sobie sukienkę na ślub. Żegnasz się ze wszystkimi i biegiem ruszasz do samochodu. Zastanawia cię, co w tej chwili robi Itachi. Zapewne spał. Ale chwila, co cię on obchodzi? Nim się obejrzałaś byłaś przed wieżowcem , z którego wybiegała szatynka. Uśmiech mimo wolne pojawia się na twej twarzy. Trzask drzwiami, kichnięcie i cmoknięcie w policzek na dzień dobry. Odpalasz silnik i ruszasz do domu. Po drodze wpadacie jeszcze do sklepu, naszła cię chęć na ciasteczka siostry. Będąc w domu pierwsze co robi Akari to rusza do łazienki i odkręca wodę w wanie.<br />
- Może zawołać twojego kochasia do kąpieli?- pytasz złośliwie. Akari pokazuje ci język. No, ale jak sama dajesz zaproszenie do gry słownej to jakże można ci odmówić.<br />
- Nie dzięki. Ale może pojedziesz pobawić się w pielęgniarkę i pacjenta ze swym partnerem co?- teraz to ciebie zatkało.- Wygrałam. Nie wiedziałam iż ty na serio i to z nim. Zamknij buzie, bo ci muchy wlecą.- powiedziała idąc do łazienki. Miałaś ochotę w coś uderzyć, a najlepiej w twarz niejakiego Itachiego Uchihy....<br />
~~~~<br />
Czas minął szybko do dnia wyjazdu. Obie siostry były gotowe, teraz tylko trzeba było zrobić prowiant na drogę i można ruszać. Akari kroiła pomidory, ogórki, szynkę i ser, które następnie kładła na połówkę bułki posmarowanej masłem i przykrywała drugą połówką. A Michi rozmawiała przez telefon z szefem. No kurde debil chciał aby przełożyła urlop ponieważ tymczasowy partner Uchihy jeszcze nie wrócił, z wakacji. Oczywiście nie zgadzała się i rozłączyła w dość chamski sposób. Kiedy już kanapki wraz z piciem były schowane, ruszyłyście do drzwi. Wcześniej jeszcze sprawdziłyście czy wszystko jest wyłączone, oraz czy macie ważne dokumenty przy sobie. Wyszły, zamykając dom i z uśmiechem zeszły na duł.... Droga minęła im spokojnie. A na miejscu już było sporo osób, toteż czuły się komfortowo. Kiedy już się rozpakowały, trzeba było spotkać się z panną młodą. Szarooka szła z wielkim uśmiechem do ogrodu, a jej siostra tuż za nią. W ogrodzie na ławce przy oczku wodnym siedziała brązowowłosa dziewczyna, miała zamknięte oczy a jej włosy tańczyły na wietrze. Była piękna, co nawet kobiety mogą łatwo powiedzieć. Ak weszła na boso na trawę, uwielbiała to uczucie, które łaskotało jej stopy, natomiast Michi jak na normalną osobę przystało założyła japonki.<br />
- Jak się czuje przyszła żona?- pytasz tuż przy jej uchu. Dziewczyna otwiera swoje brązowe oczy i uśmiechając się w twoją stronę odpowiada.<br />
- Dobrze. Ciesze się, że przyjechałaś Ak.<br />
- To ja się cieszę za zaproszenie Nanami.<br />
- Moje gratulacje.<br />
- Dziękuję. Cieszę się, że też jesteś Michi. Bez was to nie byłoby to samo.<br />
<br />
<br />
<br />
****<br />
No dobra, przyznaje się bez bicia, iż nie mam na ten rozdział pomysłu..... Przepraszam za lekkie opóźnienie oraz za długość. No to chyba tyle ode mnie.<br />
Data: Prawdopodobnie na początku września, jednakże może ulec to zmianie, dlatego nie podaje konkretnej daty :)<br />
Autor: Zbuntowana<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGV-Kg8RIwqy4IZ9BGX2r-h1IxQ7Tci4aBZ8z7xHyKgXUFuWMCPw8COYo_RIZ-Sq_trEESpeL-Iaea75vLAgedXXUUlKy5uoV1qBqXwfbfCilP5WgjNorDm6hxMOzcPL3kRvW-i70qLwI/s1600/anime-boy-black-and-white-blush-cute-Favim.com-880910.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGV-Kg8RIwqy4IZ9BGX2r-h1IxQ7Tci4aBZ8z7xHyKgXUFuWMCPw8COYo_RIZ-Sq_trEESpeL-Iaea75vLAgedXXUUlKy5uoV1qBqXwfbfCilP5WgjNorDm6hxMOzcPL3kRvW-i70qLwI/s1600/anime-boy-black-and-white-blush-cute-Favim.com-880910.gif" height="160" width="320" /></a></div>
<br />Akari Urokirihttp://www.blogger.com/profile/17217980057784167570noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-44656103460751425082014-07-01T15:53:00.000+02:002014-07-02T15:21:41.821+02:00Rozdział 12<div style="text-align: left;">
- Kobieto, czy ty kompletnie oszalałaś?! - wściekła, aczkolwiek zatroskana Michi, krzyczy na cały komisariat, a pod jej wzrokiem kulili się dosłownie wszyscy.</div>
Oczywiście najgorzej miała osoba do której te słowa zostały skierowane; Akari z miną niewiniątka spoglądała na siostrę mając nadzieje, że choć trochę się jej upiecze. Po chwili, jak gdyby nigdy nic, blondynka przytuliła z całych swoich sił siostrę. Przysunęła swoje usta do jej ucha tak, aby tylko do niej trafiły słowa zielonookiej.<br />
- Ostatnio dzieje się wiele złych rzeczy w mieście, które zapewne mają pewien związek z naszą przeszłością. Ak, proszę... Informuj mnie o wszystkim, bo ja... nie chciałabym cię stracić. Nie poradzę sobie ze wszystkim bez ciebie, siostrzyczko. - otarła jedną samotną łzę, następnie puściła siostrę, kierując się w stronę pokoju, gdzie przesłuchiwali podejrzanych. Jednakże sprawcę, który śmiał zaatakować Akari, zostawiła Itachiemu. Natomiast sama postanowiła zając się Uchihą... Sasuke. W końcu Uzumaki Karin nie zginęła tak dawno temu, sprawa wciąż jest w toku. To był jeden z tematów o jakim dyskutowała z łasicą, zanim do domu wparowała brunetka ze swoim szefem. Michi jakoś nie chciało się wierzyć, że akurat przypadkiem znalazł się na miejscu zbrodni, jednakże to nie jej przyszło go przesłuchać. Ostatnio dzieje się zbyt wiele...<br />
Pociągnęła klamkę, następnie weszła do środka. Siada na przeciwko młodego Uchihy, przyglądając mu się uważnie. Jak na złość był bardzo podobny do brata, aczkolwiek łatwo da się znaleźć sporo różnic pomiędzy tym dwojgiem. Kobieta otwiera zwykły notes na pustej kartce, następnie włącza długopis. Spogląda głęboko w oczy chłopakowi, jakby chciała poznać wszystkie jego tajemnice. Sasuke kuli się bardziej na krześle, co blondynce póki co na razie starcza. Och, jak ona kocha dokuczać Uchihom!<br />
- Znowu się spotykamy, Sasuke. Co prawda mam nadzieje, że tym razem nie masz mokrych spodni. - powiedziała z niewinnym uśmieszkiem, patrząc, jak jego policzki zalewają się czerwienią. - No, ale przejdźmy do konkretów mój drogi! Kim była dla ciebie Uzumaki Karin?<br />
- Wie pani.<br />
- Może tak, może nie. Chciałabym usłyszeć to od ciebie osobiście. - mówiąc to, uśmiechnęła się zadziornie<br />
- Karin... była mi bliska. Nawet jeżeli mnie denerwowała czy była wredna... to mi się w niej tak bardzo podobało. Jednakże w przeddzień jej śmierci... przyłapałem ją na zdradzie. Ta suka zdradzała mnie od prawie 6 miesięcy! - krzyknął, uderzając pięścią w stół.<br />
- Tak, tak, a męska duma została urażona. Poza tym cukiereczku, czy ty wiesz, że dałeś mi właśnie dowód, że to ty mogłeś ją zabić? Zemsta to bardzo niebezpieczna rzecz.<br />
- Nie zabiłem jej! Na dodatek jestem pewien, że... - zaczął, lecz wtargnięcie do pokoju Itachiego, skutecznie mu to przerwało.<br />
- Michi, pośpiesz się. Za chwile mamy patrol dzielnicy znajdującej się we wschodniej części miasta. - odparł, cały czas przyglądając się Sasuke.<br />
Zapewne zżerała go ciekawość o czym rozmawiali i czy jego malutki braciszek w krótkim czasie nie skończy za kratkami.<br />
- Cholera, już idę. - mówiąc to wstała, lecz nim wyszła spojrzała jeszcze na Sasuke, mówiąc - Dokończymy tą rozmowę. - powiedziała słodko, posyłając mu całusa.<br />
Zanim wyszła z budynku, musiała wstąpić jeszcze do toalety, następnie do swojego gabinetu po parę pierdół, a na koniec wstąpiła jeszcze do bufetu po 2 kawy i ciastka. No... zeszło się jej trochę. W końcu wychodząc na zewnątrz, mocniej opatuliła się płaszczem. Było chłodno, a do tego wiał silny wiatr. Zaczęła przeszukiwać wzrokiem parking, szukając miejsca w którym został zaparkowany jej samochód, którym mieli dzisiaj "podróżować". Jak się okazało był prawie na wprost niej, jedynie trochę bardziej na zachód. Oczywiście czujne oko policjantki musiało wyłapać coś więcej niż samochód. W ostatnim rzędzie samochodów, tuż pod bramą był samochód młodego Uchihy, który był w środku. I nie był sam. Obściskiwał się z jakąś blondynką.<br />
- Sukinsyn. Szybko znalazł pocieszenie. - mruknęła, następnie spoglądając w niebo, dodała - Czy wszyscy faceci muszą być takim świniami? Jaki idiota dał im to w DNA?<br />
Zaraz... a jeżeli to nie ona go zdradzała, a on ją? Jeżeli...<br />
- Michi, idziemy? - spytał Itachi, przyglądając się jej z troską, tym samym przerywając jej BARDZO ważne rozmyślania.<br />
Jednakże nie miała już siły ani humoru, aby na niego nawrzeszczeć. Uchiha pojedynczo wysysali z niej dużo energii, co dopiero takich dwóch! Kiwnęła jedynie głową, jak jakaś anemiczka z depresją. W pewnym momencie poczuła, jak facet chwyta ją za rękę, następnie ciągnie po schodach. Biegnie za nim, no bo, co ma innego zrobić w takiej sytuacji?<br />
- Chrzanić patrol, zabiorę cię w pewne miejsce. - powiedział, lecz ona nie słyszała jego słów.<br />
Uwagę Michi pochłonęły ich złączone dłonie, które dopiero w samochodzie znowu poszły w swoja stronę...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
Brunetka, jak grzeczna dziewczynka po burze od siostry, wróciła prosto do ich przytulnego domku. Szczerze mówiąc nawet trochę nie dziwiła się Michi, jeżeli chodzi o jej głupotę. Chociaż z drugiej strony Akari umie się bronić oraz walczyć o wiele lepiej niż niektórzy mężczyźni. To jej naturalnie nie rozgrzesza, no bo i tak mogłoby się jej coś poważnego stać. A co, by się stało z jej siostrą? Z kim, by się wtedy kłóciła w przerwach na lunch czy piekła ciasteczka na święta?<br />
Nalała wody do czajnika, następnie ustawiła go na kuchence. Usiadła na krześle stojącym pod ścianą, a stołem. Z cichym westchnięciem, wyjęła telefon z kieszeni dżinsów. Po raz kolejny przeczytała wiadomość od Itachiego, którą dostała kilka tygodni temu.<br />
<div style="text-align: center;">
"Michi znalazła się dzisiaj w złym miejscu o złym czasie. Za chwilę odstawię ją do domu, ale mam <em>prośbę</em>: nie mów jej niczego o naszej rozmowie. Itachi.</div>
<div style="text-align: left;">
Taa... Rozmowa:<br />
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<em> Jest ciemno, ciało domaga się snu, ale mimo to Akari, wciąż uzupełnia te cholerne dokumenty, których ma szczerze mówiąc już po dziurki w nosie. Poza tym rzeczy, których stała się przypadkiem świadkiem, nie pozwalają jej spokojnie spać po nocach. Rozdrażniona kobieta, przeciera zaspane oczy, gdy po chwili rozlega się głośne pukanie do drzwi. Spogląda na zegarek. Jest późno, bardzo późno, więc to nieodpowiednia pora na gości. A jeżeli to Michi znowu zapomniała kluczy? Puk, puk. </em><br />
<em> Akari wkurzona już do granic możliwości tym natarczywym pukaniem, wstaje gwałtownie przez co o mało nie przewróciła krzesła. PUK. PUK.</em><br />
<em> - Idę, idę. Pali się czy, co? - krzyczy, następnie bez zastanowienia przekręca klucz w zamku.</em><br />
<em> Czeka chwilę aż w końcu Michi otworzy drzwi, jednak nic się takiego nie stało. Prychając pod nosem, ciągnie za klamkę. </em><br />
<em> - Zapomniałaś jak... I-Itachi? - zaskoczona, otwiera szerzej oczy, nie mogąc nawet zrobić kroku.</em><br />
<em> - Mogę wejść? - pyta lekko znudzony, machając jej ciastkami przed oczami.</em><br />
<em>Brunetka otwiera szerzej drzwi, aby mógł przejść, następnie cicho je zamyka. Wymijając go pośpiesznie, prowadzi do kuchni. </em><br />
<em> - Stało się coś? - pyta, udając pozory spokoju.</em><br />
<em>Sięga po dwa kubki do suszarki, a gdy się odwraca widzi jego czarne, jak węgiel oczy. Itachi opiera dłonie o blat po jej bokach i bez żadnych uczuć pyta:</em><br />
<em> - Ty wiesz prawda? Wiesz kim jestem?</em><br />
<em>Nie odpowiada. Uchiha powoli odsuwa się do tyłu.</em><br />
<i> - Powiesz jej? - spytał cicho</i><br />
<i>Akari aż z wrażenia zachłysnęła się powietrzem. Czy powinna powiedzieć Michi o tej brutalnej prawdzie? Czy jej siostra powinna dowiedzieć się o tym przypadkowym zdarzeniu, w którym odkryła niewielką część prawdy? O tym, że mimo tego iż Itachi ją widział nie odezwał się ani słowem, zamykając jedynie drzwi?</i><br />
<i> - Ja... nie. Nie powiem nic Michi. - powiedziała, jednak widząc jego niepewność, dodała - Obiecuję.</i><br />
<i>Westchnęła cicho, następnie spod zmrużonych powiek, patrząc na Uchihę, zaczęła mówić:</i><br />
<i> - Poznałam jeden z Waszych brudów, plus dodatkowo twoją drugą twarz. Ale to może i lepiej. Jako Wasza adwokatka muszę dopilnować, aby nigdy nie wyszły na światło dzienne, a jestem pewna, że jest ich całe mnóstwo. Zobowiązałam się Was bronić i... na pewno nie cofnę danego słowa. - mówiąc to, wyprostowała się dumnie, wiedząc, że właśnie tkwi w tym wielkim bagnie po same uszy.</i><br />
<i>Łasica pokazując cały rząd białych ząbków, odwrócił się na pięcie, następnie wyszedł z mieszkania.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #7f6000;">ZAMIANA POSTACI - ITACHI</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i style="color: #660000; text-align: left;"><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> Otwierając drzwi od klatki schodowej, zrobił ogromny chust, napełniając swoje płuca mroźnym powietrzem. Sięgnął do kieszeni spodni w poszukiwaniu telefonu, słuchając tego okropnego dzwonka. Powinien kiedyś go zmienić. Zaciska usta w wąską kreskę, spoglądając na wyświetlacz komórki: Michi. W końcu klika zieloną słuchawkę, następnie przyłożył telefon do ucha.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Tak? - spytał, spoglądając na zegarek na ręce. Dość późno już było... </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Itachi, błagam, musisz mi pomóc...</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>...Szarpanina z kierownicą, dwa wystrzały z pistoletu, pęknięta szyba, przyśpieszony oddech...</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Michi..? Michi?! Michi, odezwij się do cholery! - krzyczał, biegnąc w stronę samochodu.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - ...Ktoś chcę mnie zabić. - szepnęła cała drżąc ze strachu, po chwili rozmowa się urwała.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Wkurzony, nacisnął pedał gazu, następnie z piskiem opon ruszył na pomoc blondynce...</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="color: #783f04;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #783f04;">ZAMIANA POSTACI - AKARI - CZAS TERAŹNIEJSZY </span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #783f04;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #660000;"> Moment, w którym zdecydowała, ukrywać prawdę przed Michi oraz dalej pomagać firmie Nagato... Czy postąpiła słusznie? Czy, gdyby podjęła inną decyzje, ich przyszłość wyglądała inaczej? </span><br />
<span style="color: #660000;"> Jej <i>skromne</i> rozmyślania, przerwała zagotowana woda w czajniku. Podeszła do kuchenki, następnie zalała sobie herbatę. Chwytając za uchwyt kubka, pomaszerowała do swojego pokoju, pod pretekstem "trzeba wypróbować nową poduszkę". (xd dop. Zbuntowanej) </span><br />
<span style="color: #660000;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #660000;">***</span></div>
<span style="color: #660000;"> Pomimo usilnych prób blondynki, rozmowa nie kleiła się zbytnio. A trzeba wiedzieć, że kobieta ciszy nienawidziła. Itachi przez całą drogę był niezwykle milczący, przez co o mało nie zapadła w śpiączkę. </span><br />
<span style="color: #660000;"> - Jesteśmy. - powiedział, parkując samochód w nic nie mówiącym dla Michi miejscu.</span><br />
<span style="color: #660000;">Przeciągnęła się, jak kotka, następnie wyszła z samochodu. Zaskoczona zauważyła, że zrobiło się ciemno. No, ale co zrobić. Wielkimi krokami szła zima, przez co i dzień był krótszy. Spojrzała przed siebie. Na tle ciemnego nieba, wyraźnie rysowała się sylwetka Uchihy, który wyraźnie dawał jej znać, aby szła za nim. Tak też zrobiła. </span><br />
<span style="color: #660000;"> Stanęła. Widok jaki ukazał się przed nią był niezwykły. Byli wysoko, a krajobraz w dole nie pozwalał oderwać od siebie wzroku chociażby na chwilę. Każdy z was wie, jak wygląda wodospad, prawda? W takim razie wyobraźcie sobie go nocą. Widok zachwyca, prawda? </span><br />
<span style="color: #660000;"> - Pomyśl życzenie. - szepnął do ucha blondynki, podając jej lampion.</span><br />
<span style="color: #660000;">Podeszła bliżej krawędzi, następnie ze śmiechem puściła przedmiot, przyglądając się jemu lotu. Chwila szczęścia, dzięki której zasmakowała raju... </span><br />
<span style="color: #660000;"><br /></span>
<span style="color: #660000;">~♥~</span><br />
Ajaj, zaszalałam. Każdy kto mnie trochę zna, wie że nie przepadam za jakimiś (nawet ociupinkę) słodkimi scenami czy opisami, ale... Tak jakoś coś mnie wzięło.Na koniec życzę udanych wakacji i mam nadzieje, że rozdział jako tako wyszedł :)<br />
Data rozdziału: 26 lipca<br />
Autor: Akari<br />
PS. Za błędy przepraszam, ale nie mam siły ich już poprawiać.</div>
</div>
</div>
Somniumhttp://www.blogger.com/profile/04556592130655032354noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-4467109923072355422014-06-05T13:20:00.002+02:002014-06-05T19:47:10.245+02:00Rozdział 11<div dir="ltr">
Tego samego dnia, w którym Michi wraz z Itachim znaleźli martwe ciało Ikori Karin, Akari marzyła tylko o tym aby ten dzień dobiegł końca. Po raz kolejny była w pracy w okularach. Siedziała w swoim gabinecie i przeglądała papiery. Powoli składała kawałki układanki, które wciąż miała w głowie. Zdjęła okulary i przetarła powieki.<br />
- Czemu nie mogę tego rozgryźć?- spytała samą siebie, kompletnie załamana. Pragnęła założyć słuchawki i wsłuchać się w mocne brzmienie "Evanescence Bring me to life" i pozbierać myśli. Usłyszała dźwięk przychodzącego połączenia, otworzyła oczy, sięgając po telefon, spojrzała na numer. Nieznany. Chwila wahania i odbierasz telefon.<br />
- Halo?<br />
- "Witam cie moja droga."- cała zesztywniałaś. Rozpoznajesz ten głos ! Serce przyśpiesza swoje bicie, dłonie ci się pocą a ty starasz opanować oddech. Jego uśmiech majaczy się w twojej głowie, wiesz iż świetnie się bawi gnębiąc cię, jednak dalej jesteś tylko małą jedenastolatką, która ,chowa. się zza drzwiami....<br />
- Chyba pomylił pan numery.- odpowiadasz sztywnym głosem i szykujesz się do rozłączenia, jednak ten nie daję ci na to szansy.<br />
- Wcale się nie pomyliłem. I ty o tym dobrze wiesz.... Masz coś mojego, wiesz co to jest. Spotkajmy się jutro o 17 tam gdzie zgubiłaś się mając osiem lat. Bądź sama...- na tych słowach zakończył rozmowę. Blada na twarzy patrzysz przed siebie, jednak prawda jest inna. To jest rzeczywistość i nic z tym nie zrobisz. Czerwonowłosy puka do twych drzwi, jednak ty go nie słyszysz. Walczysz z demonami przeszłości, które co noc cię nękają. Pociąga za klamkę i wchodzi do środka. Widzi cię jak tępo patrzysz w przestrzeń. Zamyka drzwi, podchodzi do ciebie, odwraca w swoją stronę i patrzycie sobie w oczy. On w twoich widzi strach, a ty w jego nicość. Dotykasz jej ramienia, wyciągając z transu, trzepocze powiekami, siłą zatrzymując łzy. Na marne.Z cichym szlochem pada ci w ramiona, szukając w nich ochrony. Nie wiesz co robić, cały zesztywniałeś. Po kilku minutach dotykasz jej glowy, glaszcząc jedwabne włosy. Składasz pocałunek na jej czole, odsuwając od siebie. Ścierając kciukiem lecące łzy. Wolisz nie pytać, sama ci powie, jeśli uwarzy to za słuszne. Przysuwa się do ciebie, wasze wargi dzielą milimetry, które pokonujecie jednocześnie, łącząc się w pocałunku.</div>
<div dir="ltr">
Następnego dnia Michi czuła swym policyjnym zmysłem iż coś nie gra. Nie mogła zasnąć co było winą tego idioty Uchihy! No kto normalny opowiada o tym jak wygląda dojrzewanie chłopaków?! Chyba tylko jakiś wariat! O wilku mowa. Teraz ten wariat siedzi w waszym salonie zajadając się TWOIM ciastem czekoladowym!<br />
- Akari co on tu robi?- spytała jeszcze spokojnie, pomijając temat ciasta. Jeszcze mu się oberwie za to a co!<br />
- Ach Itachi przyszedł do ciebie pogadać o śledztwie. Dobra ja zmykam, mam coś do załatwienia. Pa i nie pozabijajcie się jak mnie nie będzie. I nie zaczynaj z tym ciastem siostra.- mruknęła ci na pożegnanie. Jęknęłaś. Nawet w dzień wolny musisz pracować. Siadasz koło kompana na kanapie, biorąc kawałek ciasta.....</div>
<div dir="ltr">
Wyznaczony czas nadszedł. Urokiri siedziała na opuszczonym, zamkniętym i zniszczonym placu zabaw. Ubrana w jeansy, trampki i szarą bluzę. Włosy związane w wysoką kitkę, nie będzie jej przeszkadzać podczas ucieczki. Notes miała przy sobie, jednakże nie masz zamiaru go oddać. Telefon wyciszony, schowany w kieszeni a notes pod bluzą. Zerkasz na zegarek na dłoni. Przyszłaś przed czasem, jednak wiedziałaś iż ON tu jest i ma na ciebie oko. Wkurzył cię tym.<br />
- Wyjdziesz czy masz zamiar bawić się w chowanego?- pełen ironii i sarkazmu ton rozpoznałby każdy. Wychodzi z ukrycia. Trzyma w dłoni nóż. Przełykasz ślinę. A on uśmiecha się tymi zepsutymi od papierosów zębami. Mogłaś jednak powiedzieć o tym Michi, teraz jednak już na to za późno....</div>
<div dir="ltr">
Pein szedł obok zamkniętego domu dziecka, kiedy słyszysz kobiecy krzyk. Biegiem ruszasz w tę stronę. Docierasz tam i jesteś w szoku. Jakiś mężczyzna z nożem... nie nie to cię nie szokuje. Szokuje cię widok SWOJEJ (dziewczyny. Nie no raczej j ukochanej :P - dop. Akari )adwokatki. Na spokojnie ruszasz w ich stronę. Chcesz sięgnąć po pistolet, jednak to ona atakuje napastnika uderzeniem w nos. Upada do dołu, wsuwa się pod.jego nogami i będąc za nim przykłada jego nóż do szyi. Wyciąga telefon i dzwoni na policję. Nie musicie czekać długo, kiedy go zabrali i odjechali upadasz na ziemię. Fioletooki podbiega do ciebie i nim coś mówisz tuli twoje ciało do swojego.<br />
- Kretynka z ciebie.<br />
- Wiem...- to jedyne co mówicie. Czas leci, a ty mu o wszystkim mówisz. Czujesz, że możesz mu zaufać. Chcesz być w tych ramionach i czuć się bezpieczna.....</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
****</div>
<div dir="ltr">
<i>Witam was moi drodzy! Dość długo mnie nie było<śmiech>, jednakże to wina mego zjebanego neta, który na lapku nie chce chodzić i jedynie mogę pisać na telefonie i to w gmailu! Więc bardzo, ale to bardzo was przepraszam za taką długość notki, możecie mnie ukatrupić, poćwiartować i co jeszcze chcecie.... Przyjmę to z godnością<o ile jeszcze ją mam></i></div>
<div dir="ltr">
<i>Data: 1 lipca</i></div>
<div dir="ltr">
<i>Autor: Zbuntowana</i></div>
Akari Urokirihttp://www.blogger.com/profile/17217980057784167570noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-8327266329837027932014-06-01T18:50:00.002+02:002014-06-01T18:50:37.988+02:00Jednopartówka: ItaSaku Woda. Ta przezroczysta ciecz sprawia, że Sakura czuję się w niej bezpieczna. Jest, jak schronienie, miejsce w którym może wylać tysiące łez, a nikt się nie dowie. Oczywiście, nie byłoby to zbyt higieniczne, ale to wcale nie ma znaczenia, prawda? Haruno żyję w kiepskich czasach, w czasach kiedy to ludzie są okropni, pozbawieni uczuć. A może zawsze tacy byli? Zadała sobie kolejne pytania, lecz znowu nie znała odpowiedzi. Równie dobrze mogła błądzić teraz w ciemnościach. Ostatnie wydarzenia w jej krótkim życiu również nie był zbyt wesołe. Wzdychając ciężko, przypomniała sobie tego dupka z którym zerwała. Przez niego pękło jej serce na pół! Sprawił, że popadła w depresje, odechciało się jej żyć, aż w końcu jej przyjaciele nie mogąc na nią patrzeć, wyciągnęli ją na basen i... zakochała się. Zakochała się w pływaniu! Zawsze jej się to podobało, ale wtedy zdała sobie sprawę, że chce to robić w życiu. Stało się to Sakury pasją, celem, marzeniem i kto wie czym jeszcze. Teraz jedyne co jej pozostało to postarać się ze swoich całych sił, aby wszystko szło po jej myśli.<br />
Dziewczyna otworzyła drzwi bloku, następnie w podskokach biegła po schodach na szóste piętro. Na jej nieszczęście około tydzień temu zepsuła się winda, ale to jeszcze nie koniec świata. W końcu pała z ostatniej kartkówki z matmy nigdy nie była niczym przyjemnym. Teraz tylko módlmy się, aby mama Sakury nie zaglądała dzisiaj do dziennika elektronicznego, bo będzie źle. No, ale to przecież nie wina Haruno, że pani Anko jej nie lubi przez co każe resztę klasy sprawdzianem, kiedy zostały 2 tygodnie do wakacji! Ona, jak i inne osoby z jej klasy, którym również nie szło z tym przedmiotem, wysyłała modły do Boga, aby profesorka nie zdążyła sprawdzić prac aż do wystawienia ocen. Niestety, jak widać prośba Sakury nie została wysłuchana.<br />
W końcu schody się skończyły, a pojawiły się drzwi domu zielonookiej i innych sąsiadów. Nabierając głośno powietrza, zacisnęła rękę na klamce, następnie otworzyła straszne wrota. Próbowała zrobić wszystko, jak najciszej. Mianowicie: otworzyć drzwi, wejść do mieszkania, zamknąć drzwiczki, a na końcu pobiec szybko do swojego pokoju na górze. O tak. Mimo, że mieszka w bloku mieszkalnym to kwatery były dwu piętrowe. Było to bardzo bombowe. <br />
Niestety, ale już tak nie bardzo kiedy zaskrzypiał jeden stopień od schodów. Cholera, dlaczego nigdzie nie ma windy? Oczywiście matka różowowłosej musi mieć bardzo dobry słuch i usłyszeć wszystko to, czego nie powinna. <br />
- Sakura?!<br />
Dziewczyna zastygła w bezruchu. Co to za dziwa kobieta? Nie dość, że słuchu idzie jej tylko pozazdrościć (bądź nie) to jeszcze porusza się bardzo szybko. W końcu zielonooka obróciła się w jej stronę. Blondynka nie patrzyła na nią ze złością, a bardziej, jakby gdzieś się spieszyła.<br />
- Wychodzę na ważne spotkanie. Obiad masz w lodówce, to potem odgrzejesz sobie w mikrofali. - mówiąc to, pakowała jakieś notatki do torby, następnie wyszła.<br />
Czyli na razie się upiekło Haruno. W sumie to matka może w ogóle o niczym się nie dowiedzieć. Zawsze mało interesowała się córką, jakby dziewczyna nie istniała. A ojciec? Różowowłsa nawet nie pamięta, jak miał na imię, opuścił ich kiedy miała 5 lat. Ponoć miał inną, zupełnie jak jej były, Sasuke. Nie, stop! Sakura zaczęła wchodzić na niebezpieczną ścieżkę zwaną przeszłością. Najlepiej w ogóle przestać o niej myśleć co nie jest łatwe. W każdym razie, gdy uporała się z obiadem, lekcjami oraz innymi duperelami, puściła sygnał Hinacie, następnie biorąc torbę ze strojem kąpielowym, ręcznikiem i tak dalej, wyszła z mieszkania, uprzednio zamykając drzwi na klucz. Dzisiaj był piątek, a więc dzień kiedy razem z przyjaciółmi spędza popołudnie na treningu w basenie. Trzeba w końcu się rozluźnić i nacieszyć weekendem kiedy jeszcze może. Dlaczego? Bo nie długo nawet na myśl o poniedziałku będzie się cieszyć. Tak, te wakacje będą świetne, jak w końcu skończy się szkoła...<br />
<br />
Całą paczką weszli do budynku, następnie podzieli się na chłopców i dziewczyny, aby pójść się przebrać. Po parunastu minutach zwartą grupką wyszli w końcu do miejsca w którym był basen. Chłopcy, jak to oni, wskoczyli do wody na główkę, krzycząc przy tym jakieś dziwaczne teksty. Natomiast pozostałe osoby (czyli dziewczyny), wskoczyły do basenu skokami godnymi złotych olimpijek. Zazwyczaj jeżeli nadarzała się okazja (czyt. gdy pana Gaja nie było w pobliżu), zachowywały się nawet gorzej od chłopaków, ale o tym chyba wiedzieć nie musicie...<br />
- Neee.. Saki, słyszałaś prawda? - spytała Ino, wynurzając się obok Haruno.<br />
- O czym konkretnie? - odparła, poprawiając niesforne kosmyki, które nawet nie miały zamiaru "siedzieć" spokojnie pod czepkiem.<br />
- Nani???!!! To ty nie wiesz? Hm... w sumie to nic dziwnego skoro wybrałaś akurat najmniej seksownych z wszystkich twoich strojów. - powiedziała TenTen, patrząc na Sakurę z lekką pogardą.<br />
- Mówcie wreszcie o co chodzi. - odparła już do granic możliwości zniecierpliwiona<br />
- Odwróć się. - powiedziała cicho Hinata, pojawiając się nagle przed nią.<br />
Saki ostrożnie zaczęła przekręcać swoje ciało o 180 stopni, zaciskając zębami dolną wargę.<br />
I... to był facet. Piekielnie przystojny facet, jak by pochodził z piekła. Grzeszył urodą.<br />
- Nie gap się tak. To nasz nowy instruktor, będzie nas przygotowywał do tegorocznych zawodów. - syknęła Temari<br />
Mimo tego nie mogła oderwać wzroku, pochłaniał jej całą uwagę.A te jego magnetyczne oczy, którym chciałaby się lepiej przyjrzeć. Nie mógł być wiele straszy od niej. Na samą myśl o tym facie robiło się jej gorąco. Cholera co się z nią dzieję..?<br />
<br />
- Nazywam się Uchiha Itachi i od dzisiaj będę się nad wami znęcał fizycznie, no czasem psychicznie, ażebym podczas tegorocznych zawodów, które odbędą się za niespełna 2 miesiące mógł z dumą powiedzieć, że to moje dzieło. Oczywiście, nie to że wygrana się tylko liczy, no ale wiecie... W każdym razie zostało mało czasu, i dużo do zrobienia z wami, a szczególnie jeżeli chodzi o różową. - powiedział, przyglądając się z niezadowoleniem owej dziewczynie.<br />
Zaśmiał się cicho, widząc jej zaskoczone spojrzenie, które zepsuło wyraz twarzy rozmarzonego jelonka, a po chwili czystą nienawiść co do niego.<br />
Nie mając ani sekundy do zmarnowania, wydał im serie poleceń, wiedząc, że na pewne już go "pokochały".<br />
<br />
Co za pieprzony palant! Jak on śmiał? A co więcej... miał rację. Była do niczego. Zapisała się na tę zawody ze względu na Ino, poza tym mogła więcej czasu spędzić w wodzie. Wtedy niepotrzebne były jej myśli, działała. Nie myślała na poważnie tak naprawdę o wygranej, dlatego nie przykładała się naprawdę. Jednakże, nie wybaczy mu i tak! Niech zgniję w piekle, palant jeden! Już ona mu pokażę! Wygra te cholerne zawody...!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po miesiącu wyglądała, jak wrak człowieka. Pan Szanowny Nazywam Się Uchiha Itachi, nie kłamał mówiąc o znęcaniu. Ciało miała obolałe, a psychikę w strzępach. Nie było 5 minut w których, by się nad nią nie znęcał. A co gorsza, gdy jej ubliżał resztę dziewczyn wręcz podrywał! A jej kruche serce... jakby umierało w tamtych chwilach. Wpakowała się w niezłe bagno. </div>
<div style="text-align: left;">
Była już pod drzwiami szatani, gdy zdała sobie sprawę, że zapomniała ręcznika. Nosz kurde, będzie musiała się zawrócić! Dlaczego?! Zaciskając wargę, spuściła głowę w duł i zaczęła wlec się, jak żółw do miejsca, gdzie był zapomniany przedmiot. Modliła się, aby już go tam nie było. Oczywiście, Bóg nie spełnił jej prośby. </div>
<div style="text-align: left;">
Miała zamiar przejść obok niego, jak gdyby nigdy nic, gdy zdała sobie sprawę, że trzymał w ręce jej zielony ręcznik, jak gdyby nigdy nic. Uśmiechał się zadziornie, patrząc na Sakurę z rozbawieniem. Uniosła wysoko głowę, spoglądając w jego czarne oczy, które zdawały się nie mieć dna. W oczach, których się zakochała... Nosz kurde, życie jest beznadziejne. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oddaj. - powiedziała póki co spokojnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak to nie? Przecież to mój ręcznik, więc masz mi go... - poczuła, jak Uchiha, chwyta ja za nadgarstek, następnie przyciąga do torsu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Idiotko, mogłabyś na chwilę się zamknąć? - spytał miękko, nachylając się przy jej uchu. </div>
<div style="text-align: left;">
Serce Haruno zaczęło bić szybciej niż dotychczas, patrzyła, jak Itachi nachyla się w jej stronę... Nie miała czasu myśleć.. pocałował ją! Było to uczucie głęboko rozkoszne, takie jakiego nigdy nie miała szansy doświadczyć. Ale... ta chwila minęła. Ciemnooki zaczął ja całować coraz bardziej natarczywie, a jego ręce wędrowały tam gdzie nie powinny. Z całej siły walnęła go pięścią w jego umięśniony tors. Poskutkowało. Ze łzami w oczach odsunęła się od niego, następnie odwracając się się na pięcie, pobiegła do szatni. Nie szedł za nią...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Następnego dnia nie przyszedł do pracy. Tak samo, jak każdego innego...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
W końcu nadszedł dzień zawodów. Sakura wraz ze swoją drużyną z samego rana stawiła się na miejscu. Nerwy zżerały ją od środka, gdyby tylko... Itachi... Tamtego dnia opacznie zrozumiała wiele rzeczy, a co gorsza odtrąciła go. Widok jego oczu, gdy odsunęła się od niego przerażona... To tak, jakby wsadziła mu sztylet w plecy, a dodatkowo przejechała czołgiem, kłamiąc, że wszystko będzie dobrze. Zależało mu na niej, dla tego właśnie tak ją torturował. Chciał, aby wygrała. Kochał, przez co wymagał więcej. Co więcej w tamtym momencie.... pękł... Nie dał rady dłużej utrzymywać swoich uczuć w ryzach, pożądanie go pochłonęło. Ach, jaka była głupia! Ale cóż zrobić? Kobiety z Wenus, faceci z Marsa. Jednemu trudniej zrozumieć drugie. </div>
<div style="text-align: left;">
Ustała na swoim miejscu, zaraz będą zaczynać. Poprawiła czepek i już miała założyć gogle, gdy w oddali mignęła znana jej sylwetka. Musiała zaryzykować, pobiegła...</div>
<div style="text-align: left;">
Biegła na oślep, wiodła się instynktem. Teraz albo nigdy. Miała zamiar skręcić w kolejny korytarz, gdy usłyszała znajomy głos.</div>
<div style="text-align: left;">
- Saki... dlaczego to zrobiłaś? </div>
<div style="text-align: left;">
Zatrzymała się. Zamknęła powieki, rokoszując się jego zapachem. Nie musiała się odwracać, aby wiedzieć kto za nią stoi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Musiałam... Musiałam cię znów zobaczyć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mimo tego co stało się miesiąc temu? - spytał, bawiąc się pasemkiem jej włosów.</div>
<div style="text-align: left;">
- Powiadają, że kobieta zmienną jest. - odparła lekko</div>
<div style="text-align: left;">
- Hm... Zobaczyłaś. I co dalej? </div>
<div style="text-align: left;">
Nie miała niczego do stracenia. Odwróciła się, następnie złożyła na ustach chłopaka miękki pocałunek. Nie trzeba było długo czekać, aby go odwzajemnił. Kiedy wreszcie oderwali się od siebie, ich oddechy były przyśpieszone oraz urwane. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dla mnie i tak wygrałaś. - powiedział, przyciągając ją znowu do siebie...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
...Jednakże kto tak naprawdę wygrał wtedy te zawody, nie mam zielonego pojęcia...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Ohayou Gozaimasu/Konnichiwa/Konbanwa :* (nie potrzebne skreślić)</div>
<div style="text-align: left;">
No więc... Opowiadanie było pisane w różnych okresach czasowych, więc jeżeli są jakieś nieścisłości to... Gomen (Taaa... nie ma to, jak szastać japońskim na prawo i lewo, ale... ten język jest świetny *.*)</div>
<div style="text-align: left;">
Szczerze mówiąc to te opko mogłoby sobie leżeć sobie w bloggerze przez kolejne 6 miesięcy (Ups! Nawet nw czy jeszcze o nim pamiętasz... A właśnie to zamówienie dla Aniki chan! Takie tam gapiostwo ;_:), gdyby nie naglę wczoraj, coś mnie nie zmusiło do pisania. Tak po prostu sobie siedzę, oglądam zwiastun mojego bloga ItaSaku i tu nagle taki impuls "Wyłącz to! Pisz! Nw co, ale pisz!" xd</div>
<div style="text-align: left;">
No... rozgadałam się trochę :P No, więc mam nadzieję, że podobało się choć trochę, <i>bo mi w sumie nie bardzo :/</i></div>
<div style="text-align: left;">
A co do nowego rozdziału to nw kiedy się pojawi, bo Ak ma problemy z internetem czy cuś ;-;</div>
<div style="text-align: left;">
Pozdro :*</div>
</div>
Somniumhttp://www.blogger.com/profile/04556592130655032354noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-37888448095128875882014-04-20T20:01:00.003+02:002014-04-20T20:01:36.950+02:00Rozdział 10 Była 2 w nocy, kiedy dziewczyna wracała z imprezy do domu. Gęsta mgła oraz nietrzeźwy umysł sprytnie jej to utrudniały. Wiatr nie ustanie bawił się jej włosami. Ulice były puste, a jej obcasy powodowały okropne dźwięki. Zadrżała, czując czyjeś spojrzenie na plecach. Dopadł ją strach, mimo to zatrzymała się. Cisza. Jednak w pewnym momencie podskoczyła do góry, słysząc szum drzew. Ten moment zmotywował ją do dalszej drogi. Było upiornie. Po parunastu krokach natrafiła czubkiem buta na szczątki butelki po piwie. Zresztą znajdowała się ich tutaj cała masa. Nie cierpiała tej dzielnicy. Mieszkali tutaj przeróżni menele oraz kilku podejrzanych typków. Jednakże była to najszybsza droga do jej domu i nic jeszcze nigdy się jej nie stało. Gdyby tylko jej chłopak z nią był... niestety, pokłócili się.<br />
<div>
Szła coraz szybciej, czując się, jakby ktoś próbował wywiercić jej dziurę na plecach. O mamuniu, jak bardzo pragnęła być teraz w domu. </div>
<div>
Rozszerzyła przerażona oczy, czując, jak ktoś pociąga ją za rękę w stronę szczeliny między blokami. Chciała krzyknąć, lecz <i>on</i> był szybszy, uderzając dziewczynę w twarz. Policzek piekł niemiłosiernie, a z rozciętej wargi, pociekła krew. Poczuła, jak jej drobne ciało z gruchotem uderza o ścianę. Sprawca złapał ją mocno za włosy, unosząc twarz nastolatki wysoko w górę. Następnie nachylił się do jej ucha, powodując, że przez odór wydobywający się przez <i>jego</i> jamę ustną, dziewczynie zebrało się na wymioty. </div>
<div>
- Gdzie <i>TO</i> jest? - warknął</div>
<div>
- Nie rozumiem... - szepnęła przerażona, nie mogąc opanować drżenia jej ciała.</div>
<div>
- Nie każ mi się powtarzać, do cholery! Zadałem ci BARDZO proste pytanie. - powiedział, ciągnąc ją mocniej za włosy.</div>
<div>
- Ja naprawdę... nie wiem... o... czym ty... mówisz. - wyjąkała</div>
<div>
- Pytałem się, gdzie <i>TO</i> jest, suko! - krzyknął, rzucając nią, jak szmacianą lalką.</div>
<div>
Chciała wstać, lecz nie mogła. Splunęła krwią, a gdy chciała odgarnąć sobie włosy z twarzy, zdała sobie sprawę, że nie może ruszyć prawą ręką. Była złamana. Przerażona coraz bardziej się trzęsła, w końcu kto wie, co ten świr jeszcze jej zrobi?<br />
Facet zmrużył oczy, przyglądając się uważniej swojej ofierze. Żeś, kurwa! To nie ona... Jednakże, jeżeli się coś zaczęło, to i trzeba to skończyć.<br />
Prawdopodobnie, gdyby nie ciągnął ją za włosy, nie byłaby wstanie utrzymywać głowy w górze. Spoglądając w jego oczy, zastanawiała się jakim to potworem trzeba być, aby tak traktować ludzi. Zwierze, a nie człowiek. Zacisnęła mocniej zęby, czując dotyk jego szorstkich palców na swojej rozciętej wardze. Po chwili uniósł kciuk na którym była jej krew. Uśmiechnął się zabójczo, spoglądając jej w oczy, następnie zlizał wręcz z rozkoszą jej krew.<br />
- Pora pójść spać, kotku. - szepnął, po chwili rozległ się strzał.<br />
Ból nastąpił z sekundowym opóźnieniem, jednak to co poczuła było wręcz koszmarem. Czuła się tak, jakby ktoś rozrywał jej wnętrzności, jakby palił się tam żywy ogień. Mężczyzna puścił jej włosy, powodując, że jej głowa upadła, jak szmaciana lalka na ziemie. Zrobiło się jej zimno, a powieki zaczęły opadać. Ostatnie co widziała, były oddalające się nogi mordercy. Niech gnije w piekle, choćby nie wiedziała co!<br />
<br />
- Ak, wstawaj! No już, wstawaj! - krzyczała Michi o BARDZO wczesnej porze, stojąc nad łóżkiem zaspanej siostry.<br />
- Jeszcze 5 minut. - wymamrotała sennie przez poduszkę.<br />
- Nie! Zamierzam cię porwać dziś w pewne miejsce, ale musimy tam pójść z samego rana, bo nie będzie zabawy. - powiedziała blondynka, uśmiechając się na samą myśl o tym.<br />
- Co ty planujesz? - spytała podejrzliwie, próbując rozbudzić zaspane mięśnie.<br />
Zielonooka nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ ni stąd ni zowąd zadzwonił jej telefon. Energicznym ruchem wzięła go do ręki, następnie zaszyła się w kuchni.<br />
Akari w tym czasie zaczęła poszukiwania kontaktów, a trzeba wiedzieć, że to łatwe zadanie nie było! Po kilku minutach wróciła Michi z niezadowoloną miną.<br />
- Muszę iść. Przepraszam. - to mówiąc, chwyciła kurtkę i wyszła z domu.<br />
Brunetka wzruszyła tylko ramionami, następnie wróciła do łóżka.<br />
<br />
Dotarła na miejsce najszybciej, jak się dało. Itachi nie był zbytnio rozmowny co do całego zajścia, dlatego oczekiwała najgorszego. No, bo różowo na pewno nie było, skoro wzywają ją z samego rana! W końcu każdy wie, że ona lubi sobie pospać i lepiej jej nie przeszkadzać... Oczywiście, dzisiaj to wyjątek z którego i tak nic nie wyszło. Beznadzieja.<br />
Wysiadła z auta, widząc przed sobą żółtą taśmę i jej znajomych. Ruszyła w stronę Itachiego, który stał bez wyrazu na twarzy, wpatrując się ciągle w jeden punkt. Podała mu kubek z kawą, następnie podążyła za jego wzrokiem. Skrzywiła się zniesmaczona tą scena, jednakże nie odwróciła wzorku.<br />
- Co wiemy? - spytała upijając łyk kawy.<br />
- Morderstwo około po 2 w nocy. Nikt nic nie wiedział, nikt nic nie słyszał.<br />
- A ofiara?<br />
- Karin Uzumaki, dziewczyna mojego brata. - odparł, jakby niezadowolony z tego?<br />
- Nie lubiłeś jej prawda? - spytała, przyglądając mu się podejrzliwie.<br />
- Ta... strasznie wkurzająca. Wczoraj dosłownie skakałem, jak dziecko, gdy dowiedziałem się, że się pokłócili. - odparł, masując sobie skroń.<br />
- Hm... czyli ciebie też mam wpisać do kręgu podejrzanych?<br />
- Michi! - krzyknął urażony<br />
- Tak się nazywam. - odparła słodko<br />
- Ech... A właśnie, rozmawiałaś z siostrą na wiesz, jaki temat? - spytał, sprytnie zmieniając temat.<br />
- Nie. Planowałam to zrobić dzisiaj, ale coś nie wyszło.<br />
- Cykor.<br />
- Nie prawda! - krzyknęła, oburzona tą sugestią.<br />
- A właśnie, że tak!<br />
- Nie!<br />
- Tak!<br />
- Idiota.<br />
- Czyli się przyznajesz?<br />
- Nie.<br />
- Jak z dzieckiem. - powiedział, śmiejąc się przy tym głośno.<br />
- A weź się odczep. - powiedziała obrażona, następnie podeszła do analityka.<br />
W końcu to nie czas na żarty. Zginął kolejny człowiek...<br />
***<br />
Bardzo przepraszam za jakość, długość i ogólnie za cały ten rozdział :( Ostatnio jeżeli chodzi o pisanie u mnie to jest naprawdę kiepsko. Choćbym nie wiem, jak się starała to nic z tego dobrego nie wychodzi :/ Gomen...<br />
Autor: Akari<br />
Data: Uzupełni Ak :D</div>
Somniumhttp://www.blogger.com/profile/04556592130655032354noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-50502736265721079842014-03-26T23:14:00.000+01:002014-03-27T15:57:18.008+01:00Rozdział 9<div class="MsoNormal">
Adwokatka siedziała pod swoją kołdrą. Latarkę trzymała w
zębach a jej oczy bacznie obserwowały linijki pisma jej… matki. Nie mogła w to
uwierzyć. „ Bardzo interesujące…. Ale dlaczego ON tu zostawił ten notes?
Przecież chodziło mu tylko o akta…” Jej rozmyślania przerwał dźwięk budzika.
Wkurzona wyłączyła upierdliwe urządzenie. Od zajścia z włamaniem jak i
„wypadkiem” Michi minęły trzy tygodnie. Dalej nie odnaleziono sprawcy, a sprawa
w sądzie dalej trwała. Brunetka schowała notes do torby i udała się do
łazienki. Miała jeszcze godzinę, nim nie będzie autobus. Samochód pożyczyła
Michi, więc szuka nowego samochodu, takiego który nie rozwali się gdy Michi
zasiądzie zza kierownicą. A niby to ona jest tą niezdarą. Czuła jak gorąca woda
uspokaja jej napięte mięśnie, koiła nerwy i pomagała zebrać myśli. Głowiła się
nad sprawą notesu matki, który znalazła. Policja przecież je osobiście
poinformowała iż nic nie zostało po ich rodzicach. Uwierzyła im! A to było
jedno wielkie kłamstwo! Uderzyła wściekła pięścią o kafelki. Stara się zawsze
chronić siostrę, tak było zawsze. Ale przez to iż jest pochłonięta tymi
zagadkami sama już nic nie wie. Dla niej czas ucieka do przodu. Michi siedzi na
komendzie, a jej bron kręci się po biurku. Cholernie się nudziła, a nie
wiedziała co ze sobą zrobić. Ten, który chciał śmierci blondynki dalej był na
wolności, tak samo jak ten, który chciał śmierci jej siostry. Musi coś zrobić.
Do tego niebawem urodziny Akari. Przyłożyła palce do brody i myślała co by tu
siostrze zrobić. Akari sama nie cierpiała dnia swoich urodzin, a blondynka nie
wiedziała czemu. Gdy się jej pytała, ta odbiegała od tematu. Usłyszała pukanie
a po chwili ujrzała twarz Uchihy. Od tamtego wypadku ich relacje nieco się
polepszyły. Trzymał w dłoniach dwa kubki z kawą oraz reklamówkę z pączkami.
Zamknął za sobą drzwi i usiadł naprzeciwko Urokiri.<br />
- Coś cię trapi. Masz to wypisane na twarzy.- powiedział podając ci kubek z
parującą cieczą. Upiła łyk i nie spuszczała wzroku z piany.<br />
- Cóż…. Niebawem Akari ma urodziny i nie wiem co jej zrobić. Bo jeśli zabiorę
ją do baru, ta nie będzie nic pić, tylko mnie pilnować, albo jeśli umówię ją na
randkę w ciemno , będzie robiła jakieś papiery z pracy.- załamana odłożyła kawę
na biurko a sama oparła się o fotel.<br />
- A nie pomyślałaś o tym, aby zabrać ją gdzieś, gdzie będą miłe wspomnienia?<br />
- Wiesz to całkiem niezły pomysł, tylko że muszę znaleźć dla niej faceta!
Pomożesz mi?- popatrzyłaś na niego słodkimi oczkami. I nie umiał ci odmówić.
Czyli jeden problem z głowy, zostały jeszcze 999 innych problemów tego dnia….<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Akari siedziała w
swoim gabinecie i czytała wiadomość od Ayumi. Kolejne problemy z córką. Odpisała
jej, że jak tylko skończy obecną sprawę to jej pomoże. Schowała telefon do
kieszeni marynarki i sięgnęła po notes matki oraz ołówek. Stukała nim o brodę
myśląc nad postawioną na jednej stronie zagadką. Nikły uśmiech malował się na
jej wargach. W dzieciństwie często się tak z nią bawiła. Starała przypomnieć
wszystkie zagadki, jakie rozwiązywała, jednak na marne. Usłyszała pukanie do
drzwi, schowała notes do torebki i poszła otworzyć. Za drzwiami stał jej szef,
wpuściła go do środka i zamknęła drzwi. Nie wiedziała co go do niej sprowadza.<br />
- Pracujesz już u nas niespełna pół roku. Chciałbym sprawdzić jak wygląda twój
jeden dzień w pracy. Nie martw się, każdy z pracowników przechodził taki test.<br />
- No dobrze…- poprawiła kosmyk włosów i od razu się zaczerwieniła. No akurat
czemu przy nim zawsze musi ukazywać ten swój pieprzony tik?! Na jego ustach
pokazał się nikły uśmiech, który kobieta dostrzegła. Jednak nie mogła zaprzątać
sobie tym głowy. Zajęła swoje miejsce, a Nagato usiadł naprzeciwko niej. Teraz
to naprawdę się stresowała. Modliła się aby nikt do niej nie zadzwonił.
Jednakże jak widać Bóg jej nie lubi. Dzwoniła Michi. Musiała odebrać.<br />
- Tak?<br />
- Ak siostro kochana, mogę ci powiedzieć iż znaleźliśmy twoje dokumenty….-
urwała.<br />
- Serio? To cudownie! Tylko powiedz mi szybko tę złą stronę tej wiadomości, nim
czegoś nie zrobię.<br />
- No dobra! Jejciu, kobieto straszna jesteś. A chodzi o to iż te dokumenty
zostały spalone. Oczywiście analitycy starają się je jakoś posklejać, ale
wątpię iż im się uda…<br />
- No dobra. To wszystko? Jeśli tak to wracam do pracy.<br />
- Tak, tak. Pracoholiczka.- mruknęła nim się nie rozłączyła. <br />
- Przepraszam. Siostra poinformowała mnie o odnalezieniu skradzionych
dokumentów, jednak ich stan nie jest idealny. Cóż zostały spalone więc nie mam
za dużo materiałów do obecnej sprawy.- powiedziała z niezadowoloną miną. Ten
jedynie kiwnął głową i powrócił do oglądania pomieszczenia. „ No naprawdę co
jest tak interesującego w oglądaniu gabinetu?!”. Wyjęłaś zastępczą teczkę,
chwyciłaś za ołówek i zaczęłaś coś bazgrolić na kartkach. Robiłaś cokolwiek
byleby na niego nie patrzeć. Nagato podniósł się ze swojego siedzenia , by po
chwili być za twoimi plecami i spojrzeć na to co robisz. Cała czerwienisz się
na twarzy, jedna nie przestajesz pracować. Nie możesz po prostu, bo jeśli byś
przerwała spojrzałabyś na niego. Dokończyłaś „pisać” i odważyłaś się spojrzeć
na niego. Stykaliście się nosami, przez co twoja twarz przybrała mocniejszy
odcień czerwieni. Fioletooki poprawił delikatnie kosmyk twoich włosów, a twoje
serce zabiło mocniej.( nie mogłam się powstrzymać – dop. Akari)<br />
- Czy coś robisz w ten weekend?- spytał dalej nie odsuwając się od ciebie. Jego
oczy hipnotyzowały cię, jego oddech kusił. Chciałaś wiedzieć, co kryje się za
tym zachowaniem mężczyzny, jednak nie umiałaś myśleć racjonalnie , kiedy był
tak blisko. Przełknęła ślinę i pokręciła głową na nie. Uśmiechnął się
tajemniczo, co cię pociągało.<br />
- W takim razie zabiorę cię gdzieś w piątek po pracy…- cmoknął cię w policzek i
wyszedł, zostawiając cię w szoku. To nie powinno się stać. Nie powinnaś do tego
dopuścić! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Piątek nastąpił
bardzo szybko. Akari nie chciała iść do pracy. No kurde ludzie, ona się po
prostu boi! Dawno nie miała kontaktu z mężczyznami, chyba ostatni miała na
studiach, jeśli chodzi o randki. A Michi o tym nie powie! Jeszcze jej życie
miłe.<br />
- Akari wstawaj!<br />
- Nie chcę.- mruknęłaś a blondynka pojawiła się na tobie.<br />
- Wstawaj albo będę tak po tobie skakać.<br />
- A se skacz. I tak me życie nie ma sensu….<br />
- Dobra co jest…. Ach! Zakochałaś się! To dlatego odmawiasz wyjścia gdzieś dziś
po pracy! Jestem taka szczęśliwa!- krzyknęła wychodząc. Szatynka szukała swoich
szkieł kontaktowych. Z rana była kompletnie ślepa.<br />
- Michi! Gdzie są moje kontakty?<br />
- Ach zapomniałam ci powiedzieć iż, się skończyły. Jutro ci kupię. Ale dziś
musisz iść w okularkach.<br />
- Nie dobijaj człowieka….- westchnęła
otwierając szufladę i wyjmując okulary… Godzina dziewiętnasta. Koniec pracy
Akari i początek „spotkania” z szefem. Bała się a kto by się nie bał?! No
oczywiście Michi by zaprzeczyła iż się nie boi a tak naprawdę to by ze strachu
z pistoletem latała po mieście. I na co by to było? Usłyszałaś pukanie do drzwi. Podeszłaś je otworzyć, kiedy miałaś dotknąć klamki osoba stojąca zza nimi sama je sobie otworzyła.<br />
- Gotowa?<br />
- Jak widać.- powiedziała i oboje opuścili gabinet. Michi oczywiście nie mogła usiedzieć na miejscu. Siostra nie powiedziała z kim idzie na randkę, a co jeśli idzie z mordercą?! Dlatego właśnie wraz z Itachim ją śledzi.... I jakiego doznała szoku widząc ją ze swoim szefem! Najpierw byli na kolacji, potem w kinie a na koniec w parku , w którym ich zgubili...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiedziałem iż nosisz okulary.<br />
- A ja nie wiedziałam iż weszliśmy na ty.- mężczyzna zaśmiał się patrząc w niebo.<br />
- Czyli mam się do ciebie wracać formalnie?<br />
- Nie!- i znów się zaśmiał, tym razem dołączyłaś do niego. Na prawdę nie powinnaś się tak obawiać spotkania z facetem, nawet jeśli to twój szef to nie ma znaczenia. Dobrze się czujesz w jego towarzystwie i to ci wystarcza...</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Tak wiem notka krótka, jednak mój czas był zabrany przez pieprzoną szkołę :/ Durne prace klasowe! Jak można coś takiego człowiekowi zrobić no?! Ale tak notkę chciałam dodać dziś ponieważ jak zapewne wie Zbuntowana mam urodziny... Tiaaa kolejny rok marnego istnienia. Ale to nie ważne. Powiedzcie jak wam idzie w nauce i jakieś plany na zbliżające się święta wielkanocne?</div>
<div class="MsoNormal">
Data następnej notki: 20 kwietnia<br />
Autor: Zbuntowana</div>
Akari Urokirihttp://www.blogger.com/profile/17217980057784167570noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-21471726448963718412014-02-27T15:23:00.002+01:002014-02-27T15:23:29.918+01:00Rozdział 8 Było już ciemno, a miasto wyglądało na niemal wymarłe. Zmęczona kobieta jechała do domu, co jakiś czas popijając kawę. W tej chwili marzyła jedynie o ciepłym łóżku oraz świętym spokoju. Na jej nieszczęście póki nie dowie się co Ak wzięła z miejsca zbrodni, zapewne nie da rady zmrużyć oka, choćby na chwilę. A co ważniejsze, to dlaczego cokolwiek ta idiotka zabrała? Michi znała siostrę, ona z pewnością musiała mieć jakiś ważny powód, jednak nie zmienia to faktu, że młodszej Urokiri najzwyczajniej na świecie, oberwie się za to. Z tą myślą blondynka zaczęła coraz bardziej się niepokoić. Jednak co dziwniejsze, to nie dlatego, że z pewnością dostanie ochrzan od szefa, a dlatego, że jej życie to jedne, cholerne puzzle, które składa się tysięcy kawałków. Wiesz, że można je jakoś dopasować, ale czasem zajmuję ci to sporą część twojego życia. Zielonooka zatrzymała się na czerwonym świetle, czekając spokojnie aż dwójka nastolatków spokojnie przejdzie po pasach. Dziewczyna skorzystała z okazji, aby sięgnąć po telefon, który leżał na tylnym siedzeniu auta. Zaskoczona zauważyła, że oprócz niej na drodze jest jeszcze jeden samochód. Jako iż było ciemno, nie potrafiła stwierdzić jakiej płci był kierowca srebrnego auta. Ciało Urokiri przeszył nieprzyjemny dreszcz. Ten samochód... widziała dzisiaj kilkanaście razy, a co gorsze, gdy jechała wtedy tam do Akari, on już tam był. To o wiele za dużo, aby można to wziąć za zwykły przypadek.<br />
- O, cholera... - szepnęła Michi, przyciskając pedał gazu. Całe szczęście, że tych dzieciaków od dawna już nie ma, ponieważ nie daliby rady uskoczyć. Kobieta schyliła głowę, gdy pocisk pistoletu, rozbił tylną szybę jej kochanego autka. Wkurzona sięgnęła do kieszeni, aby... O mamuniu, zapomniała wziąć pistoletu!!! Jest źle, jest bardzo źle, a co gorsze ten skurwiel ma broń, a ona nie! A co najgorsze to nie może go nawet z porządnie zwyzywać, ponieważ nie wie nawet czy to kobieta czy mężczyzna! A może, gdyby tego wroga traktować, jak obojnaka? Nie to nie wypali, poza tym nie zna za dużo fajnych wyzwisk dla tych ludzi nie miejących płci. Gdyby tylko miała broń to coś już dawno, by nie żyło. Jejku, co robić? Michi z pewnością nie ma zamiaru znowu niepokoić siostrę. Jednak niestety nie da sobie sama rady, a jeżeli zaraz czegoś nie wykombinuję, to równie dobrze może zaraz wylądować w kostnicy! Cholera, gdyby tylko ten pacan Itachi wtedy... Zaraz, no tak! W jednej dłoni trzymając kierownicę, w drugiej zaczęła wybierać numer do Uchihy. Odebrał dopiero po czwartym sygnale, a jej przecież bateria zaraz padnie!<br />
- Itachi, błagam musisz mi pomóc.. - zaczęła, lecz przerwano jej postrzałem w przednią szybę. Za nim nastąpił kolejny, powodując jej całkowite rozbicie. Zielonooka suwając się na krześle, słyszała, jak zaniepokojony mężczyzna krzyczy jej imię. Blondynka przełknęła ślinę, następnie drżącym głosem powiedziała - Ktoś chcę mnie zabić.<br />
Ledwo zdążyła to powiedzieć, a padła jej bateria w telefonie. Aż cholera, że też dziewczyna zapomniała naładować dziś telefon. Michi miała nadzieje, że Uchiha da radę ją znaleźć, inaczej może być już dla niej za późno. Kobieta spojrzała w lusterko, o boże to ją doganiało!!! Z bijącym szybko sercem, przyśpieszyła oraz w tym samym czasie zaczęła szukać jakiejś pomocy na tylnym siedzeniu. <i>Błagam, błagam, błagam... - </i>szeptała w myślach, grzebiąc w tym całym syfie. Do uszu blondynki dobiegł odgłos kolejnego wystrzału, tym razem w przednią oponę. Kobieta razem z autem zaczęła chwiać się na boki, następnie złapała w obie ręce kierownice. Sytuacja w jakiej się znalazła nie była za kolorowa, a co gorsze z przebitym kołem za daleko nie zajedzie. Na drogach było ślisko przez co trudno było wyrobić na zakrętach, a co dopiero z przebitą oponą! Michi chwyciła mocniej za kierownice, skręcając gwałtownie w bok. To był błąd, jeden wielki błąd. Przerażona rozszerzyła oczy, o mamuniu nie da rady się zatrzymać! Samochód Urokiri runął do przodu, wiążąc w środku swoją właścicielkę... Przez chwilę nie mogła się ruszać, ten moment, gdy auto znowu uderza o ziemie, urwany oddech, szybko bijące serce... to straszne. Czy tak czują się ludzie których ona ściga? Czy to kara, że ma umrzeć akurat w ten sposób...?<br />
To cud, żyję jeszcze. W końcu ten typ może ... O boże! Zapomniała o nim! Podnosząc głowę z kierownicy, zaczęła trzęsącymi dłońmi dobierać się do drzwi samochodu. Nie mogła ich otworzyć, co robić? Blondynka przerażona zaczęła sięgać znowu do tyłu samochodu, szukając tej pałki, patrząc jednocześnie przed siebie. Jest, znalazła w końcu, ale co gorszę ktoś biegł w jej stronę! Uzbrojona zaczęła rozglądać się po aucie, bo gdyby tak spróbować wyjść miejscami, gdzie jeszcze godzinę temu były szyby? Nie to bezsensu, pokaleczy się jeszcze bardziej. Ścisnęła mocniej kij, patrząc intensywnie na człowieka, który prawdopodobnie chcę ją zabić. W pewnym momencie poczuła, jak coś mokrego o metalicznym zapachu, kapie jej na twarz. Instynktownie przyłożyła rękę do czoła, sycząc z bólu. Z kwaśną miną, zaczęła przeklinać cały ten cholerny dzień. Zaskoczona stwierdziła, że ten ktoś jest już zaledwie parę metrów ode niej, tylko nadal było za ciemno, aby stwierdzić kim była ta osoba na 100%. Po stronie kierowcy zaczęła zbliżać się jakąś obca ręka, przez co kobieta nie czekając ani chwili, zamachnęła się kijem.<br />
- Auć, Michi to tylko ja! - powiedział Itachi, wyjmując odłamek szkła z dłoni.<br />
Zaskoczona Urokiri, spojrzała za faceta, gdzie stał policyjny wóz. Ale co się stało z tamtym srebrnym autem? Ciemnooki chyba czytając mi w myślach, powiedział:<br />
- Zwiał, ale obiecuję ci, że ten sukinsyn na pewno za to zapłaci. - mówiąc to, rozprawił się z drzwiczkami tak, abym mogła wyjść.<br />
Blondynka jednak nie mogła się poruszyć, nagle wstrząsnął nie niepohamowany szloch. Trzęsła się, zaciskając mocno ręce na siedzeniu oraz patrzyła zalanym łzami wzrokiem długo przed siebie. Tego dnia wydarzyło się tyle złych rzeczy, to po prostu za dużo dla niej.<br />
- Itachi, możesz zabrać mnie do domu? - spytała, odwracając się jego stronę.<br />
- Michi... - szepnął, patrząc na nią przerażony.<br />
Nigdy nie widział swojej partnerki w takim stanie i jeśli miałby być szczery, to nigdy więcej nie chcę tego widzieć. Wolałby, żeby na niego krzyczała, zachowywała się, jak jego szef i pieprzyła głupoty czy nawet znęcała się nad nim psychicznie i fizycznie, ale błagam niech ona więcej nie płacze, czy to tak wiele?! Do cholery, kto mógł chcieć ją zabić?!<br />
<br />
Jakieś 5 minut temu dostała SMS-a od Uchihy o treści: "Michi znalazła się dzisiaj w złym miejscu o złym czasie. Za chwilę odstawię ją do domu, ale mam prośbę..." (Hahah, nie powiem wam na razie co to za prośba xd dop. Zbuntowanej) Zanim skupiła się na siostrze, zaczęła się intensywnie zastanawiać skąd mógł mieć jej numer. Były dwie opcje: pierwsza - jest gliną, więc pewnie znalazł to w jakiejś bazie danych czy co to tam jest, druga - wziął numer od blondynki. I dopiero wtedy zdała sobie sprawę z sensu tej wiadomości. Przerażona wpatrywała się się w wyświetlacz telefonu, zaczynając się coraz to poważniej martwić. Z tego wszystkiego zaczęła przyrządzać masę na ciasteczka czekoladowe. Uwinęła się z tym szybko, dlatego właśnie wkładała blaszkę z jeszcze nieupieczonymi smakołykami do pieca. Akari spojrzała na zegar, który wskazywał wpół do pierwszej w nocy.<br />
Nagle usłyszała brzdęk kluczy, następnie otwierane szybko drzwi. Zdejmując fartuch, wyszła z kuchni, stając na przeciwko Michi oraz Itachiego. Nie da się ukryć, że jej siostra wyglądała, jak siedem nieszczęść, a ta okropna rana na czole oraz liczne zadrapania na rękach... to straszne. Twarz miała zalaną łzami, ubranie tu i ówdzie podarte, a także bardzo się trzęsła. Brunetka nie była wstanie wydusić nawet słowa, dlatego tylko podeszła do siostry mocno ją przytulając.<br />
- Już dobrze, już jesteś bezpieczna. - szeptała, głaskając ją po włosach.<br />
<br />
Jakiś czas później po wyjściu Itachiego, Akari zagoniła Michi do łazienki. Teraz wyjmując upieczone już ciastka, zaczęła układać je na talerzu. Przez chwilę spoglądała na księżyc za oknem, który na tle padającego śniegu wydawał się jeszcze piękniejszy. Po chwili do kuchni w szlafroku weszła blondynka, następnie usiadła przy stole. Niebieskooka podała jej kubek kakaa, oczywiście biorąc również dla siebie. Siedząc naprzeciwko siebie, milczały przez chwilę, ale jak to zawsze bywa, w końcu cisza została przerwana.<br />
- Ak, ja muszę wiedzieć... co zabrałaś z miejsca zbrodni? - spytała Michi, BAWIĄC się ciastkiem.<br />
Brunetka wciągnęła głośno powietrze, patrząc na siostrę. Tylko, że nie chodziło wcale o jej pytanie, bo Urokiri zdawała sobie sprawę, że będzie musiała o tym powiedzieć blondynce. Chodzi o to, że zielonooka kocha słodycze, a teraz zamiast je jeść, bawiła się nimi! To nie było normalne.<br />
- Jedz. - powiedziała Akari, wpychając siostrze ciastko do ust, następnie podeszła do szafki na której leżała jej torebka. - Wzięłam tylko dwie rzeczy: kopię dokumentów, które skradziono oraz... to. - mówiąc to, położyła średniej wielkości notes w brązowej, lekko poniszczonej oprawie, na stole.<br />
- C-co to... jest? - spytała blondynka z przerażeniem.<br />
Niestety, brunetka nic nie mówiła, przez co Michi została zmuszona do samodzielnych oględzin. Sięgnęła po przedmiot, następnie powoli go otworzyła. Pożałowała tego od razu, wypuszczając ten okropny notes z rąk. Nie mogła na niego patrzeć, jego zawartość była straszna, zgodnie z przeczuciami policjantki.<br />
<br />
***<br />
Ohayo :*<br />
Ile pączków już zjedliście? W sumie to dziwne, bo byłam pewna, że nie wyrobie się z rozdziałem, ale jednak dałam radę. No cóż, nie przeciągając:<br />
Autor: Akari<br />
Data: 26 marca ^^Somniumhttp://www.blogger.com/profile/04556592130655032354noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-78273831407769646372014-02-14T01:27:00.000+01:002014-02-14T16:43:47.189+01:00Rozdział 7<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/3qpDuLysZ1Y?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
No a dzisiaj z muzyką :D<br />
<br />
<br />
Tygodnie mijały a każdej z dziewczyn dzień wyglądał praktycznie tak samo. Praca, dom, sen. Praca, dom, sen. Kiedyś trzeba to przerwać prawda? Ale kiedy? I może która to przerwie? Akari siedziała w swoim biurze i sprawdzała papiery dotyczące następnej odprawy w sądzie. Kolejny kubek kawy a ta dalej wszystko czytała od początku. Musiała wiedzieć wszystko o kolejnej firmie. Ciszę w jej gabinecie przerwało pukanie do jej drzwi. Podskoczyła, lecz podeszła otworzyć drzwi, za którymi stał jakiś mężczyzna o dziwnych fioletowych kreskach przy nosie.<br />
- W czym mogę panu pomóc?- ten ją wepchnął do środka zamykając za sobą drzwi. Cała zesztywniała, kiedy mężczyzna przygwoździł ją do ściany. Jego oddech uderzył o jej twarz z ogromną siłą. Wyczuła dużą ilość alkoholu. Próbowała go od siebie odepchnąć, nie robiąc mu krzywdy. Na marne. Kiedy jego usta znajdowały się niebezpiecznie blisko jej ust, nie miała wyboru i musiała użyć siły. Zdzieliła go czołem w nos a następnie pięścią w brzuch. Chwyciła mężczyznę za marynarkę i wypchnęła na korytarz zamykając drzwi. Nigdy już nie będzie siedziała do tak późnej pory w pracy. Nigdy! Do jej uszu doszedł dźwięk jej telefonu, więc ruszyła go odebrać. Dzwoniła Michi.<br />
- Akari kończ ten seks z szefem i wracaj do domu!<br />
- Michi ogarnij się. Czytam dokumenty następnej rozprawy w sądzie. I niby czemu mam wracać do domu co?<br />
- Bo nie mam jak po ciebie przyjechać, a twoje auto jest w naprawie zapomniałaś?<br />
- Nie, nie zapomniałam. Skończę tylko układać papiery i już będę jechała mamusiu.- cmoknęła jej na pożegnanie i się rozłączyła. Przeczesała palcami włosy. Kochała siostrę, lecz coraz częściej ją męczyła. Ale może to nie jej wina? Przecież kiedyś też tak było, na studiach. Brunetka starała się wszystko robić perfekcyjnie, lecz przez to zaniedbywała zwykłe czynności takie jak rozmowa z siostrą. Spojrzała na papiery leżące w nieładzie na biurku. „Przecież jutro też jest dzień” pomyślała kładąc dłonie na biodrach. Zaczęła wszystko układać a następnie chować do szuflady w biurku, którą zamknęła na klucz. Chwyciła za płaszcz, który szybko założyła, przewiesiła szal po matce na szyi, złapała za teczkę opuszczając gabinet. Zamknęła na klucz szklane drzwi, upewniając się iż ma wszystko ruszyła do windy. Jak się okazało jako jedyna została po godzinach w biurze. Nacisnęła przycisk powiadamiający windę o tym gdzie się znajduje i czekała. Coś niepokoiło ją w głosie siostry, tylko co? Kiedy usłyszała charakterystyczny dla windy dźwięk weszła do kabiny, a za nią jej szef. Przywitali się skinięciem głowy i każde z nich powróciło do swoich rozmyślań. Będąc na parterze wyszli, mężczyzna przytrzymał jej drzwi, za co mu podziękowała i na dworze się rozdzielili. Ruszyła na przystanek autobusowy mając nadzieje iż na jakiś zdąży. Jak widać los jej nie sprzyjał bo dopiero następny odjazd w jej dzielnicę będzie za godzinę. Z grymasem wyciągnęła telefon i szukała numery do jakieś taryfy. Czerwonowłosy podszedł do swojego samochodu, wsiadając ujrzał swoją adwokatkę na przystanku. Chwycił za kierownicę i miał już ruszać, lecz znów na nią zerknął. Śnieg sypał dość mocno, wiatr bawił się jej włosami, które co chwila odgarniała z twarzy. przeniósł spojrzenie na kluczyki w stacyjce i ruszył. Zatrzymał się przy przystanku, opuścił szybę od strony pasażera i powiedział.<br />
- Może panią podwieźć do domu?- Urokiri patrzyła się na niego. Nie wiedziała co powiedzieć. Mężczyzna pochylił się nad siedzeniem i ich spojrzenia się skrzyżowały. Kobieta poprawiła po raz kolejny włosy i niepewnie ruszyła w stronę samochodu.<br />
- A to nie będzie problem?<br />
- Raczej przyjemność. Poza tym nie złapie teraz tak pani szybko taksówki.- stwierdził otwierając kobiecie drzwi. W duszy westchnęła, wsiadając do pojazdu i zamykając drzwi. Podała mężczyźnie adres a ten ruszył. Przez chwilę panowała cisza zagłuszana jedynie przyjemnym mruczeniem silnika i ściszonym radiem, z którego wydobywały się klasyczne utwory rockowe.<br />
- Szefie…. Mogę się dowiedzieć o co tym razem nasza firma została oskarżona? Bo nikt mnie jeszcze o tym nie powiadomił.- ten zerknął na nią. Stali na czerwonym świetle.<br />
- Konan miała panią o tym poinformować.<br />
- Mogła zapomnieć.- ten nieznacznie zacisnął dłonie na kierownicy. Następnie na nią spojrzał. Położył łokieć na oparciu siedzenia.<br />
- Otóż ta firma oskarża nas o niedawne włamanie jakie miało tam miejsce, a dlatego iż mieliśmy ze sobą na pieńku od razu nas wzięli za winnych.<br />
- Rozumiem.- poprawiła kosmyk włosów za ucho.<br />
- Ma pani tik nerwowy?<br />
- Cco?- spytała zaskoczona.<br />
- Tik nerwowy. Zawsze na sali sądowej kiedy coś nie idzie po pani myśli poprawia pani kosmyk włosów za ucho. „ Kurde aż tak łatwo mnie rozgryzł!” pomyślała spoglądając na niego.<br />
- Pan też ma tik nerwowy. Kiedy ktoś wie o panu za dużo lub jest w pobliżu rozgryzienia pańskich zamiarów, pan wtedy strzyka kośćmi w dłoniach.<br />
- Jest pani bardzo spostrzegawcza.- „ Nawet za bardzo” dopowiedział w myślach powracając do poprzedniej pozycji i ruszając dalej. Nagle „przyjemną” ciszę przerwał telefon Urokiri, szybko odebrała.<br />
- Co chcesz Michi?<br />
- Akari gdzie jesteś?!- spytała podniesionym tonem blondynka.<br />
- W drodze do domu, a coś się stało?<br />
- Jest włamanie do twojego gabinetu, przed chwilą ktoś się tam włamał. Pod żadnym pozorem nie wracaj tam Akari!<br />
- Co?! Po moim trupie.- i się rozłączyła.- Niech pan zawraca!- podniosła głos.<br />
- Niby dla…<br />
- Ktoś się włamał do mojego gabinetu! Jeśli zniknęły akta naszej obecnej sprawy to po nas w sądzie!- weszła mu w zdanie. Nagato szybko zawrócił i już po pięciu minutach byli przed budynkiem. Wbiegli do budynku, czerwonowłosy podszedł do windy, lecz szarooka zdjęła buty i biegiem ruszyła schodami pożarowymi na dwudzieste piętro. Kiedy ona była w połowie czerwonowłosy wsiadał do windy. Wybiegła na korytarz łapiąc się ściany. Widziała stłuczone szkło przy wejściu do jej gabinetu, do którego weszła widząc odwróconego do siebie mężczyznę. Ruszyła po cichu w jego stronę, lecz do jego uszu doszedł dźwięk policyjnej syreny. Gwałtownie się odwrócił i przez chwilę kobieta ujrzała jego oczy nim nie popchnął jej na ścianę, po czym straciła przytomność…. Michi dawała raz po raz kobiecie z liścia. Miała w dupie iż każdy na nie patrzy, nie mogła stracić siostry! Nagle tak się zamachnęła iż szatynka otworzyła oczy, jednocześnie uderzając blondynkę w nos.<br />
- Michi! Nic ci…<br />
- Akari! Ja cię kurwa kiedyś zabije!- szykowała się do kolejnego uderzenia brunetki lecz zamiast tego przyciągnęła ją do siebie. Nagle się od niej odsunęła i udała do biurka, chwyciła za jedną szufladę i ją otworzyła a tam nie było dokumentów!<br />
- Nie, nie, nie! One gdzieś tu muszą być!- krzyknęła i zaczęła przeszukiwać stertę papierów na jej biurku, lecz nigdzie nie znalazła tych, które zniknęły. Załamana usiadła na krzesełku. Michi nakazała wszystkim wyjść, sama podeszła do siostry i ukucnęła przy niej.<br />
- Akari, co ci zginęło?<br />
- Coś bardzo, ale to kurwa bardzo ważnego! Wszystkie moje notatki, spostrzeżenia w sprawie następnego spotkania w sądzie.<br />
- A oprócz tego nic?<br />
- Nic a nic. Niech ja go tylko dorwę! Przysięgam iż go tak pobiję, że mnie spotkasz u siebie w pracy Michi.- blondynka się zaśmiała i przytuliła do siebie siostrę.<br />
- A widziałaś go chociaż?<br />
- Same oczy. Nic więcej.<br />
- No dobra. Chodź poproszę kogoś aby cię do domu odwiózł. Ja jeszcze raport złoże i do ciebie przyjadę.<br />
- Nie musisz nikogo o nic prosić. Poczekam na ciebie.<br />
- Akari…<br />
- Idź składać lepiej ten raport. Poszukam może nie zabrał wszystkiego.<br />
- Dobra, ale załóż je.- podała jej rękawiczki, pocałowała w czoło i wyszła. Pierwszą hieną, która się przy niej zjawiła był nie kto inny jak pan Uchiha!<br />
- Dowiedziałaś się czegoś?<br />
- Tylko tego iż zginęły jakieś bardzo ważne akta oraz iż widziała jego oczy.<br />
- Miejmy nadzieje, iż jednak zauważyła coś więcej.<br />
- Nie oczekuj tego od niej Uchiha. Jeśli czegoś od razu nie zauważyła to potem ma wielki problem to sobie przypomnieć.- położyła dłonie na biodrach.<br />
- Wracaj do domu z siostrą, złoże za ciebie raport.<br />
- Dzięki. Jednak nie jesteś bez czułym dupkiem.<br />
- Dobrze wiedzieć.- nagle z gabinetu wyszła Akari a w dłoni trzymała martwego…kota!<br />
- Akari nie powinnaś go dotykać!<br />
- On… jeszcze żył…- wyjąkała oddając jakimś ludziom ciało zwierzęcia. A swojej siostrze, która była przy niej karteczkę.<br />
- Kurwa to już jest przegięcie!- blondynka podała karteczkę partnerowi nim jej nie zgniotła.- Akari posłuchasz go i…<br />
- Michi, my dobrze wiemy iż ja się nie poddaje. Więc takie pogróżki na mnie nie działają. Możemy wracać do domu?- położyła dłonie na biodrach. Czuła na sobie spojrzenia wszystkich, więc grała obojętną na to wszystko. Musiała nie okazywać ludziom słabości. Michi przyglądała się siostrze uważnie i szybko zrozumiała o co jej chodzi. Małpa coś sobie z miejsca zbrodni zabrała! Kurwa a tej się za nią oberwie! Jedno ciasto nie wystarczy. Oj co to, to nie.<br />
- Hioshiro, zawieź ją do domu. A ty Uchiha porozmawiaj z szefem firmy.- Itachi tylko przytaknął i podszedł do Peina. Akari udała się schodami na dół a podwładny Michi windą. Uchiha udał się z czerwonowłosym do jego gabinetu. Fioletooki nakazał mu usiąść a samemu stanął przy oknie. Jego dłonie znajdowały się zza plecami. Przyglądał się panoramie miasta. Widział jakąś drobną kobietę, która wykłócała się z jakimś policjantem przy jego samochodzie służbowym. Po chwili zrozumiał iż to jego prawniczka. Nagle szal kobiety został porwany przez wiatr i leciał w górę. Cisza panowała w pomieszczeniu, zagłuszana jedynie krzątaniną obok. Itachi bacznie obserwował plecy mężczyzny. Wydawało się, że mężczyzna nie oddycha. Fioletooki zerknął na niego.<br />
- Powiedz mi, czy ci wiadomo kto to zrobił?- Itachi szybko ugryzł się w język. Nie miał zamiaru się tak do niego odzywać. Dobrze wiedział do czego był zdolny. A ten jedynie powrócił do oglądania widoku zza oknem.<br />
- Nie.- odpowiedział mu spokojnym i opanowanym głosem. Otworzył okno a do pomieszczenia wpadł śnieg jak i przywiana przez wiatr zguba adwokatki. Pein nakazał mu opuścić swój gabinet a sam usiadł na swoim fotelu i chwycił za szal…. Itachi szybko odnalazł Michi. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Najpierw te nudne raporty w pracy, potem włamanie do biura siostry, teraz śledztwo a potem znów papierkowa robota. Dziewczyna marzyła o ciepłym posiłku, gorącej i relaksującej kąpieli oraz ciepłym łóżeczku. Tak to jedyne o czym teraz pragnęła. Widząc to Itachi położył dłoń na jej ramieniu.<br />
- Michi jedź do domu. Zajmę się tym wszystkim.<br />
- Na pewno?- ten przytaknął jej. Posłała mu uśmiech i udała się do domu....<br />
****<br />
Tak więc witam was w tym pięknym dniu! Dziś są Walentynki, lecz ja wolę 15 lutego, który jest dniem singla.... No cóż mam nadzieje iż nikogo nie uśpiłam podczas czytania notki , życzę wam udanych walentynek i zapraszam do komentowania.<br />
Kisu:*<br />
Autor: Zbuntowana<br />
Data: 27 lutego<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1qDXwfARiKDq2BV0y4Kz5kblbolJQcShCynlTZ8K8PBaCHXwhaSObmwNgtrtWfqAJXu3SpRDGgPKOcuyNKW_gAVSFqcYw9WaRct8oCTStGT9GruxyFiUE_N8_F1JZrKKtFajVpszoJRs/s1600/images+(91).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1qDXwfARiKDq2BV0y4Kz5kblbolJQcShCynlTZ8K8PBaCHXwhaSObmwNgtrtWfqAJXu3SpRDGgPKOcuyNKW_gAVSFqcYw9WaRct8oCTStGT9GruxyFiUE_N8_F1JZrKKtFajVpszoJRs/s1600/images+(91).jpg" /></a></div>
<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
Akari Urokirihttp://www.blogger.com/profile/17217980057784167570noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-3114528837451191102014-01-31T13:20:00.000+01:002014-01-31T13:20:08.380+01:00Rozdział 6 - Nic się nie stało.- powiedział mężczyzna o czarnych włosach jak i oczach.<br />
Brunetka czuła wielki nie pokój stojąc tak blisko niego, można nawet powiedzieć, że trochę się go bała. Między nimi panowało milczenie, Akari powinna już dawno odejść, ale nie mogła zdobyć się na odwagę. Zaraz, co ten koleś robi? Dlaczego jego ręka zmierza w stronę twarzy Urokiri? Serce brunetki przyspiesza, nie może się ruszyć. On... wziął karton mleka, stojący za nią na półce, następnie ruszył w przeciwnym kierunku do którego zmierzała niebieskooka. Dziewczyna nie ma pojęcia kim był spotkany dziś przez nią mężczyzna, ale jedno jest pewne: będzie trzymać się, jak najdalej niego. I to raczej nie będzie trudne, bo jak wiadomo miasto jest wielkie.<br />
W końcu brunetka ruszyła w stronę działu w którym będzie mogła znaleźć nową szczoteczkę do zębów, uprzednio zaglądając do działu ze słodyczami. jak to się mówi, łakoci nigdy dość.<br />
<br />
Zima w tym roku mocno dawała się we znaki, ale to może i dobrze. Poza tym lepsza taka niż żadna. Oczywiście o wiele lepiej, by było, gdyby wyszło troszkę słońca. Niestety, ale nam ludziom nigdy nie można całkowicie dogodzić, zawsze coś jest nie tak. Jak widać taki już nasz urok.<br />
Z zamyślenia wyrwał brunetkę dźwięk telefonu. Megan kliknęła zieloną słuchawkę, następnie przyłożyła komórkę do ucha. <br />
- Hej kuzyneczko, mam do ciebie prośbę. - Jak zwykle Itachi wali prosto z mostu.<br />
- Nic dla ciebie już nie zrobię. - powiedziała zielonooka.<br />
- Przecież jeszcze nie wiesz o co chodzi! Poza tym co jeżeli, gdybym ci powiedział, że miałabyś zanieść pewne dokumenty dla jednego rudego kretyna, który zapewne "grzecznie rozmawia" z blond transwestytą o sztuce? - spytał brunet, wiedząc, że właśnie postawił na swoim.<br />
- Jesteś pewny, ze jest on rudy? - spytała podejrzliwe dziewczyna.<br />
- Czy ja bym cię kiedykolwiek okłamał? - spytał oburzony<br />
- Niech pomyśle... Tak.<br />
- Auć, złamałaś mi serce kuzyneczko. - powiedział ze śmiechem, by po chwili dodać -Musze kończyć, a w SMS-ie podam ci miejsce do którego masz się udać, po wzięciu dokumentów z biura. - mówiąc to zakończył ostatecznie rozmowę.<br />
Ciekawe czy ten rudy będzie przystojny, bo jak nie to zwyczajnie straci czas na pierdoły. No nic, trzeba najpierw pojechać do biura tego kretyna. A tak z innej beczki to ciekawe dlaczego ten facet sam nie może sobie po nie przyjść, tylko znowu brunetkę Itachi wysyła. Kompletny bezsens.<br />
Po około 20 minutach z teczką w ręce zmierzała w stronę miejsca, które podał jej brunet. Tak, jak się okazało był to park... dla dzieci. Dość ciekawe miejsce. No nic, trzeba zacząć rozglądać się za tą dwójką. Niestety, ale nie mogła nigdzie ich znaleźć. Na szczęście miała bardzo genialny plan. otóż zamierzała popytać przechodniów czy ich nie widzieli. trzeba przyznać, że zielonooka miała świetną głowę pełną pomysłów. W końcu nie bez przyczyny zawsze miała czerwony pasek na świadectwie. Tak czy siak, trzeba zacząć wcielać plan w życie. Postanowiła zacząć od dwóch kobiet: długowłosej blondynki z kucykiem i krótko ostrzyżonej rudowłosej. Megan przyśpieszyła kroku, a gdy w końcu stanęła przed nimi, spytała:<br />
- Przepraszam, ale nie widziały panie może dwójki mężczyzn? Jeden to rudy kretyn, a drugi to blondwłosy transwestyta i cały czas pieprzą o sztuce? - mówiąc to, uśmiechała się słodko.<br />
- Rudy kretyn? - spytał Sasori, unosząc brew do góry.<br />
- Blond transwestyta un? - zawtórował mu Deidara, który był akurat bardziej wściekły.<br />
- Pieprzą o sztuce? - to akurat powiedzieli jednocześnie<br />
- Tak, powiedział mi mój kuzyn Itachi.<br />
- Słyszałeś? Zajebiemy mu un? - mówiąc to niebieskooki zaczął zacierać rączki.<br />
Już zaczęli się oddalać, obmyślając plan zemsty, lecz dziewczynie udało się ich zatrzymać.<br />
- Czyli znają go panie? A tych dwóch panów co mówiłam?<br />
- Tak, znamy. A ci dwaj panowie to my: Sasori Akasuna, - tu wskazał na siebie - Deidara Douhito. - to na blondyna.<br />
- Ale kuzyn mówił, że mieliście być facetami. - powiedziała, marszcząc brwi.<br />
- Jesteśmy un. - powiedział blondyn.<br />
- Naprawdę? - spytała kpiąco brunetka.<br />
- Tak, masz może jakieś wątpliwości? - spytał Akasuna, podnosząc brew do góry.<br />
- A całe mnóstwo, skarbie. - mówiąc to, pokazała im obu język.<br />
Niebieskooki zamierzał coś krzyknąć, lecz uprzedził go jeszcze spokojny Sasori.<br />
- Nieważne. Daj już te teczkę i miejmy nadzieje, że więcej się już nie spotkamy. - powiedział chłopak, wyciągając rękę przed siebie.<br />
Megan podała mu dokumenty, uprzednio mrucząc pod nosem "Dlaczego rudzi nigdy niczego nie rozumieją?". Przy oddawaniu teczki, doszło niechcący między nimi do kontaktu fizycznego. Przez dłoń dziewczyny przeszło coś w stylu kopnięcia prądem. To było przerażające, ale zarazem chciała więcej. Niestety, ale jedyne co mogła to wpatrywać się w jego oddalającą sylwetkę...<br />
<br />
Blondynka leżała na kanapie "intensywnienie" myśląc. Miała zamiar pomyśleć nad sprawą, w końcu ma już pierwszy od dawna szukany trop, ale miała takie dziwne uczucie, że coś w tej sprawie śmierdzi. I wcale nie miała namyśli zwłok ofiary. To nie jest jej pierwsze zlecenie związane z morderstwem, ale wszystkie były... takie poza nią. A badając tą czuła się, jakby była kolejnym pionkiem zabójcy, który siedzi na wysokim tronie i śmieje się szyderczo, straszą dzieci w koszmarach. To wszystko było take dziwne, pokręcone oraz nielogiczne. Michi szczerze mówiąc nie pamięta kiedy ostatni raz się tak czuła, może nigdy?<br />
Dziewczyna poczuła, jak jej brzuch wydaję ten charakterystyczny odgłos, gdy domaga się jedzenia. Hm... a Akari przypadkiem nie kupiła ostatnio jakiegoś pysznego ciasta? Z tą myślą dziewczyna założyła kapcie w kształcie królików, następnie poczłapała w stronę kuchni. Zaczęła ostrożnie się skradać, jakby za chwilę z jakiejś półki miał ktoś ją złapać na jedzeniu ciast i odciągnąć od tego pomysłu. W końcu ostatnimi czasy chciała zrzucić te dodatkowe kilogramy, które jakimś cudem dostała. Niestety, jest pewien problem, ona nie umie się odchudzać! To jest jej jedna słaba cecha. Tam moi drodzy, Urokiri Michi również ma wady, ale... wam ich nie zdradzi! Musicie sami pogłówkować.<br />
Jednym ruchem dziewczyna otworzyła lodówkę i... zgon na miejscu. Ciasto znikło! Teraz pytanie kto to zrobił? Na pewno nie blondynka, ponieważ próbowała się odchudzać i odżywiać różnymi roślinkami, a więc zostaje... Akari! O proszę, o wilku mowa! Brunetka właśnie wróciła ze sklepu, więc trzeba jej "wytoczyć proces"<br />
- Ak, zostajesz oskarżona o... - blondynka nie zdążyła dokończyć, ponieważ przykuł jej uwagę pewien przedmiot reklamówce z zakupami.<br />
Blondynka nie czekając ani chwili dłużej, zabrała słodycz do kuchni. Niebieskooka poszła za nią z resztą zakupów.<br />
- A ty przypadkiem nie mówiłaś mi, że masz zamiar się odchudzać? - spytała brunetka ze śmiechem.<br />
- Ja i odchudzanie? Nigdy w życiu! Tak w ogóle też chcesz? - spytała, stojąc przy szafce z talerzami.<br />
- A wiesz, że chętnie. - mówiąc to Ak, usiadła przy stole, patrząc lubieżnie na ciasto.<br />
- Nie ma mowy! Zjadłaś cale tamto!<br />
- Ale, ja... - zaczęła brunetka.<br />
- Albo wiesz co... trzymaj. - mówiąc to Michi, położyła przed nią ciasto, po chwili dodając - Jak przytyjesz, to razem zaczniemy się odchudzać, np. będziesz biegać i jednocześnie nieść mnie na rękach, co? - spytała blondynka<br />
- Nie ma mowy! - krzyknęła, następnie ze wstrętem odsunęła talerz z łakocią. <br />
- Cóż... więcej dla mnie. - powiedziała zielonooka z diabelskim uśmieszkiem na twarzy.<br />
- Ej, w takim razie oddawaj! - krzyknęła Ak<br />
- Nie! - krzyknęła blondynka, przytulając ciasto do siebie.<br />
- Ech... z tobą to, jak z dzieckiem. - powiedziała brunetka, następnie zaczęła robić sobie kanapkę.<br />
Gdy skończyła, poszła do salonu, a Michi w końcu mogła zająć się na spokojnie ciastem. Ten dzień był o wiele za długi.<br />
<br />
***<br />
No i jest notka. Cóż, jestem leniem i nie chcę mi się więcej pisać, więc buziaki i papa :*<br />
Autor: Akari<br />
Data: 14 lutegoSomniumhttp://www.blogger.com/profile/04556592130655032354noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-9433759201115790772014-01-17T15:53:00.001+01:002014-01-18T14:38:40.696+01:00Rozdział 5Kolejny dzień. Jakie szczęście , że to była sobota. Ale i nieszczęście bo niebawem święta. Michi przez całą noc nie zmrużyła oka. Zerknęła na zegarek. Dochodziła dwunasta. Bardzo się zdziwiła, bo Akari dalej śpi. Z kubkiem swojej kawy oraz pistoletem udała się do jej pokoju. A co jeśli ktoś włamał się do ich domu i coś zrobił dziewczynie? Upiła porządny łyk, odłożyła kubek na stoliku i kopniakiem rozwaliła drzwi. W pomieszczeniu było ciemno, a podłoga nieprzyjemnie skrzypiała pod każdym krokiem blondynki. Znalazła się przy jej łóżku, z wymierzonym pistoletem. Chwyciła zza skrawek firanki, którą pociągnęła w dół, zdejmując ją i jednocześnie uderzając budzącą się szatynkę w nos.<br />
- Kurwa! Michi ogarnij się!- szarooka złapała się za bolące miejsce.<br />
- No sorry, ale nie wiem czy ty śpisz czy może ktoś cię zgwałcił i zabił.<br />
- Ale to nie powód żeby mierzyć do mnie z pistoletu!- wyrwała go jej i odłożyła na szafkę nocną.<br />
- Tylko się na mnie za to nie obrażaj.- powiedziała drapiąc się po głowie. Szarooka jedynie ją olała i wyszła spod cieplutkiej kołderki. Wyszła z pokoju a Michi zabrała swojego kochanka. Szatynka chwyciła kubek z kawą blondynki i popijając napój szła do kuchni. Żołądek domagał się papu a z dalszego leniuchowania nici. Sięgnęła po miskę oraz swoje ulubione płatki czekoladowe. Usiadła przy dokumentach Michi i coś przykuło jej uwagę.<br />
- Cy tamiad było kitno?- powiedziała z pełnymi ustami.<br />
- Akari, nie mówi się z pełnymi ustami.- skarciła siostrę palcem. Ta jej pokazała środkowy palec oraz uśmiech, gdy połknęła zawartość w ustach.<br />
- Tak samo nie przykłada się ludziom a tym bardziej rodzinie spluwy do twarzy. Pytałam się, czy zauważyłaś ten kwiat.<br />
- Jaki kwiat?- podeszła do siostry. Ta pokazała jej palcem na roślinę.- Nie, pierwszy raz go widzę.<br />
- Pokaż no tamto miejsce zbrodni.- poprosiła a blondynka go jej pokazała.- Popacz. Tu i tu, w tych samych miejscach i do tego taki sam kolor i gatunek.<br />
- Skąd wiesz, że to ten sam gatunek co?- uniosła pytająco brwi.<br />
- Stąd, że się uczyłam tego na biologii w liceum. Tobie też bym radziła sobie po przypomnieć, a nie do ludzi mierzyć i to śpiących z pistoletu.<br />
- A ty dalej będziesz to zdarzenie wydzierać?<br />
- Tak, bo minęły od niego nie całe dziesięć minut!<br />
- Oj tam, oj tam.<br />
- Żadne oj tam Michi. Powinnaś się uspokoić.<br />
- Aha jasne. To ty w takim razie zalicz swojego szefa.- uśmiechnęła się złośliwie.<br />
- Cco?! Pojebało cię czy co?!<br />
- Żadne pojebało cię. Powinnaś się uspokoić.<br />
- Przysięgam iż coś ci kiedyś zrobię.- blondynka jedynie posłała jej całusa śmiejąc się. Tamta jedynie upadła twarzą na stół załamując się siostrą….<br />
*~*<br />
Kolejny telefon. Kolejny raz ktoś został zamordowany. Michi była pierwsza na miejscu zbrodni a z nią... Nie, nie. To nie był Itachi, chodź ta osoba też gra jej często na nerwach, ale to rodzinne. Akari miała na dłoniach rękawiczki i trzymała się Michi, bo teraz ona była pod jej opieką i do tego nielegalnie na miejscu zbrodni, do czego od razu przyczepił się jej partner.<br />
- Michi twoja siostra nie może być na miejscu zbrodni.- Uchiha spojrzał na szatynkę, która najwidoczniej czegoś szukała.<br />
- Zamknij się. Jakbyś nie zapomniał to TY jesteś MOIM partenrem w tej sprawie a nie na odwrót. Więc łaskawie stul twarz.<br />
- Nie rozumiesz, że cywilą nie można przebywać na mejscu zbrodni?!- zapytał lekko podniesionym głosem. Kiedy Urokiri miała mu przywalić, powstrzymało ją krzyknięcie siostry.<br />
- Znalazłam Michi!- oboje udali się w jej stronę.- Tak jak mówiłam. To ten sam kwiat co na fotografiach. Masz słonko dowód.<br />
- Ej ty!- zawołała do jednego z analityków. Jakiś młokos szybko się przy niej znalazł.- Zabierz ze sobą ten kwiat. To nasz dowód.<br />
- Kwiat?- o mało co się nie zaśmiał. Zapewne to nowe mięso w policji. Więc tym razem Michi nie dała mu po twarzy tylko trzepnęła w tył głowy.<br />
- Wszystko tu, nawet martwa mucha jest dowodem. Jasne?- spojrzała na niego groźnie. Ten szybko pokiwał głową i zabrał sie do swojej pracy.<br />
- Kim jest ofiara?- spytała z ciekawością Akari.<br />
- Córką burmisztrza...<br />
*~*<br />
W ciemnym pomieszczeniu, do którego wpadały przez zasłonione rolety malutkie promyki już zachodzącego słońca siedziały jedenaście postaci. Każdy czół na sobie przenikliwy wzrok lidera. Jego fioletowe oczy nie wyrażały nic. Orochimaru przyglądał się z uwagą i fascynacją młodemu policjantowi, który nie okazywał niczego po sobie. Czekali aż on się pierwszy odezwie.<br />
- Chciałeś nam o czymś powiedzieć Itachi?- nagle ciszę niczym ostrze przerwał głos czerwonowłosego.<br />
- Tak. Trzeba bardziej uważać.<br />
- Jak to?- spytał jak zawsze niecierpliwy stalowo-włosy.<br />
- Zetsu zostawia ślady. Ten.- wyjął z papierowej teczki zdjęcie , które podał Peinowi. Ten przyjrzał im się z uwagą.<br />
- Mówiłeś, że twoja partnerka ich nie zauważy.- stwierdził kładąc brodę na splecionych dłoniach.<br />
- I dobrze mówiłem. Ona tego nie zauważyła. To była jej siostra.<br />
- Czyli co? Przestajemy im płacić i mamy ich z Hidanem zabić?- spytał od razu Kakuzu.<br />
- Spokojnie. To jeszcze nie dowód iż go znajdą i tym samym powiązania z nami….<br />
- Jak nie jak znajdą.- przerwał mu Orochimaru.<br />
- Zamknij się.- powiedział spokojnie. Lecz jego groźne, pełne pogardy do niego spojrzenie przyprowadziło czarnowłosego o dreszcze i umilkł.<br />
- Nagato musimy wziąć pod uwagę taką opcję.<br />
- Dawno ją wziąłem. I dlatego wybrałem nam ją.- położył na biurku teczkę z swi ich prawniczki.<br />
- To ta lalunia, która nie chciała mojego numeru w barze.- zauważył Hidan, kiedy dostał jej zdjęcie.<br />
- Ale co ona ma z tym wszystkim wspólnego?- spytał leniwym głosem Akasuna. Pein nacisnął na pilocie pewien guzik i na telewizorze plazmowym ukazała się pierwsza rozprawa adwokatki.<br />
- Rozumiem. Czyli jeśli dowiedzą się o tym iż mamy z nimi powiązania…<br />
- To ona będzie nas bronić , a my jej powiemy iż byliśmy przez niego szantażowani a że nie chcieliśmy rozgłosu mu płaciliśmy.<br />
- Tylko jest jedno ale. Jeśli obie Urokiri wejdą w tą sprawę to co zrobimy?- spytała Konan.<br />
- To co zawsze. Zlikwidujemy przeszkodę….<br />
*~*<br />
- Michi! Michi!<br />
- Co?- spytała z kanapką w buzi.<br />
- Ty się pytasz jeszcze co?! Dlaczego umyłaś moją szczoteczką do zębów kibel?!- blondynka się zaktusiła.<br />
- Myślałam, że jej nie używasz.- i ugryzła kolejny kęs kanapki. Akari załamana oparła się o framugę drzwi i po nich zjechała.<br />
- Dobijasz mnie, normalnie mnie dobijasz.<br />
- Też cię kocham. Chcesz gryza?- ukucnęła przy niej i pokazując kanapkę. Szatynka ugryzła gryz.<br />
- Tak, tak. Ja też cię kocham. Powinnaś dodać trochę więcej musztardy. W ogóle jej nie czuć.<br />
- Serio? Ja tam czuje. Zrobić ci?<br />
- Jasne. Tylko jak wrócę.<br />
- A to gdzie się wybierasz? Na dziki seks z szefem? Czy tamtym „obcasowym ratownikiem”?- zaśmiała się widząc minę siostry.<br />
- Nie idiotko. Po szczoteczkę do zębów. No chyba, że dasz mi swoją.<br />
- Nie! Nie oddam ci mojego Rysia!<br />
- Kogo?<br />
- Ale ty jesteś nie kumata. To moja szczoteczka do zębów.<br />
- Załamujesz mnie czasami.<br />
- Tak, tak.- machnęła ręką znikając w kuchni. Akari założyła buty do biegania oraz grubą bluzę. No powiedzcie mi, kto normalny w zimie biega? Lecz jak już stwierdzili lekarze ona jak i Michi są jedyne w swoim rodzaju czy jakoś tak. Portfel i telefon wzięte i wypad z domu. Biegła i przyglądała się ludziom. A zwłaszcza rodzicom z ich pociechami. Jakaś część jej serca tęskniła za ciepłem rodzicielskiej miłości. Dlatego starała się aby przynajmniej Michi to uczucie miała. Będąc w sklepie nie zauważyła kogoś i na niego wpadła.<br />
- Bardzo przepraszam.- powiedziała, przyglądając się poszkodowanemu.<br />
- Nic się nie stało.- powiedział mężczyzna o czarnych włosach jak i oczach…<br />
<br />
****<br />
Witam i bardzo przepraszam. Notka powinna być wczoraj jendak nim nie musiałam iść siłą spać zostało mi mało do dokończenia. Oczywiście wiem, że wszystko jest w cały świat, lecz koniec semestru i staranie o dobre oceny.<br />
Autor: Michi<br />
Data: 31 styczniaAkari Urokirihttp://www.blogger.com/profile/17217980057784167570noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-15632147937318954552014-01-03T14:59:00.001+01:002014-01-03T14:59:11.559+01:00Rozdział 4 Tego było za wiele. Ten pieprzony Uchiha doskonale wiedział, że miał go odwiedzić dzisiaj brat z przyjaciółmi, ale oczywiście znowu gdzieś go wcięło. Dlatego pewnie Michi będzie musiała robić za niańkę i kit z tym, że są od niej młodsi tylko o 4 lata. Każdą osobą, która nie posiada 21 lat, traktuję, jak pieprzonego gówniarza, którego trzeba mieć wiecznie na oku. Na dodatek jest ich troję: jakiś brunet z czarnymi oczami, (zapewne brat Itachiego) oraz blondyn o lazurowych ślepiach z granatowowłosą dziewczyną o mlecznych oczętach. Od razu widać, że tych oboje jest parą, więc dochodzi jej jeszcze rola przyzwoitki. Teraz oczywiście, jak przystało na dobrą gospodynie (Na posterunku policji xd dop. Zbuntowanej) zaparza wszystkim kawy, herbaty itd. oraz pakuję na talerz tysiące ciast, ciastek i innych smakołyków. Zaczęła je układać, ale cały czas psuła się jej konstrukcja, więc sfrustrowana rzuciła wszystko byle jak, następnie chciała uderzyć nogą w szafkę, ale jej stopa zamiast trafić na twarde drewno, kopnęła coś miękkiego o stanie stałym. Te tajemnicze coś, jęknęło z bólu. Przerażona sięgnęła po broń, następnie powoli zajrzała pod stół. To... był Itachi! No kurde lepszej kryjówki na spanie to on nie mógł sobie znaleźć. Patrzył się na blondynkę z uśmiechem na twarzy... zaraz co?! On się nigdy do niej nie uśmiecha... patrzył się na biust, który był lepiej widoczny, ponieważ gdy się pochylała, koszulka odstawała trochę od ciała. Wściekła złapała go za ucho, następnie wywlekła z kuchni. Pojękiwał cicho jednocześnie przepraszając, jak i grożąc, ale się tym zbytnio nie przejęła. Z uśmiechem weszła do pomieszczania w którym zostawiła trojkę gówniarzy, następnie popchnęła do przodu łasice.<br />
- No i widzicie? Zguba się znalazła, niestety chyba za bardzo chrapiesz, ponieważ twój brat woli odsypiać tutaj pod stołem. - mówiąc to, patrzyła na młodego Uchihe, który chyba miał na imię Sasuke. Nie wie dlaczego, ale, jak pierwszy raz na niego spojrzała to zaczęła go nie lubić jeszcze bardziej od Itachieg.<br />
Widocznie u Uchiha to rodzinę, mają talent do tego, aby każdy ich znienawidził. W każdym razie, gdy Michi miała zamiar czmychnąć nie zauważona z pokoju, zatrzymał ją głos granatowowłosej. <br />
- Mogę ci pomóc? - spytała, patrząc się wprost na blondynkę.<br />
Sparaliżowana zielonooka wciąż stała do niej tyłem. Została przyłapana! Kuso, czy Urokiri mówiła może, jak nie cierpi dzieci? Ale w sumie przydałaby jej się drobna pomoc, w końcu te głupie ciastka nie chcą się ułożyć...Blondynka kiwnęła głową na tak, następnie ruszyła do kuchni. Tak, jak się spodziewała dziewczyna poszła za nią. I Michi musi przyznać, ze mlecznooka jest dość kulturalną osóbką, ponieważ widząc ten pałętający się bałagan w pomieszczeniu, (jakby nie dawno było w nim tornado), nie skomentowała go ani słowem.<br />
- A wiec... - spojrzała policjantka na nią, w końcu nie miała zielonego pojęcia, jak się nazywa.<br />
- Hyuga Hinata. - powiedziała ze szczerym, uśmiechem na twarzy.<br />
- No, a więc Hinata, jak widzisz nie jestem tak dobra w gotowaniu i innego tego typu pierdołami. Mogłabyś ułożyć, jakoś fajnie te ciastka? Ja bym w tym czasie pozanosiła pice. - spytała, przegryzając wargę. <br />
19-latka nie odzywając się nawet słowem, zabrała się za układanie, więc Michi zabrała tacę z gotową herbatą, kawą itp. Ledwo wyszła z kuchni, przechodząc do miejsca gdzie są ci wszyscy kretyni, a ten blondynek co ma tak fajnie odstające włosy, wstał nagle z kanapy i z bananem na twarzy podbiegł do niej. <br />
- Ja chce ten kubek z tym grubym Mikołajem! - krzyknął, następnie wziął energicznie kubek i oczywiście potknął się o dywan. A, ze nie daleko stał brat Itachiego to... gorąca ciecz z kubka wylądowała na jego spodniach. Aż śmieć się chciało, gdy tarzał się na podłodze i piszczał, jak dziewczyna. <br />
- Chce ktoś... - zaczęła Hinata, ale widząc Sasuke zamilkła, by po chwili przykrywając ręką usta, śmiać się do bólu brzucha. <br />
- To wcale kurwa nie jest śmieszne! Itachi powiedz im coś?! - powiedział młodszy Uchiha cały czerwony na twarzy.<br />
Łasica, by pewnie coś powiedziała, gdyby tylko mogła przestać się śmiać. Wkurzony i zraniony Sasuke wyszedł z pomieszczenia...<br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zmęczona brunetka powoli wracała do domu. Po jaką cholerę wybrała się jeszcze na ten spacer po parku? Jej to naprawdę czasem głupie pomysły do głowy wpadną. Ok, fajnie sobie tak pochodzić pospacerować i trochę pomyśleć, ale była zmęczona po pracy. Do tego ta firma... Koristumi. Firma zajmująca się produkowaniem samochodów, a także oskarżająca korporacje w której pracuje o kopiowanie produktów.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> Z rozmyślań wyrwało ją zderzenie z obcym ciałem płci pięknej. Z tego nagłego wpadnięcia na siebie, obie wylądowały na ziemi. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Kurwa mać! - krzyknęła kobieta.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Akari podniosła głowę, do góry, a przed nią znajdowała się śliczna brunetka o zielonych oczach. Masowała sobie czoło, następnie rozszerzyła oczy z przerażenia, jakby przypomniała sobie coś bardzo ważnego. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Itachi mnie zabije! - mówiąc to, podniosła się z zmieni, złapała jakąś teczkę, następnie pobiegła w przeciwną stronę do której zmierzała Akari. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Dość... intrygująca osoba. Może ma randkę i... Zaraz, czy ona powiedziała Itachi? Cóż jeżeli tak, to czy powinna wspominać o tym Michi? Oczywiście to nie musiał być akurat ten facet, którego niebieskooka zna, poza tym mogli być rodziną... Co jest mało możliwe, ponieważ nie są za bardzo podobni, no, ale kto wie...</span></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Blondynka ze zmrużonymi oczami, opierając ręce o stół, przyglądała się papierom znajdującym na stole. Ostatnimi czas nie potrafiła się skupić nawet na czytaniu głupiej gazety, co dopiero mówić o ostatnich rozmowach ofiary. Na szczęście zbawił ją dźwięk otwierających się drzwi, a w tym wchodzącej do mieszkania Akari. Cóż... blondynka nie mogła przecież nie skorzystać z okazji i nie zrobić sobie przerwy, prawda? Chociaż... siostra wydawała się jakoś lekko podenerwowana. Zielonooka zaciekawiona uniosła brew do góry. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Michi... Itachi miał może dzisiaj jakiś gości? - spytała, rozglądając się po pokoju. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Tak. Najpierw odwiedził go brat z przyjaciółmi, a potem jeszcze kuzynka przyniosła mu jakieś papiery. A czemu pytasz? - odparła, patrząc na nią uważnie. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Bez powodu... Po prostu wyglądasz na zmęczoną, jakbyś musiała niańczyć jakieś dzieci. - powiedziała, śmiejąc się nerwowo. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Oni mieli 19 lat... poza tym nie jestem zmęczona, a ty coś kręcisz. A więc? </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Przecież ja nigdy nie kłamie, prawnikom nie wypada! - mówiła Akari, starając się wykręcić, niestety nic to nie dało, więc starała się zmienić temat. - W ogóle wiedziałaś, że tam na dole otworzyli nowy <i>Empik</i>? Normalnie idzie się zakochać. - powiedziała, starając się wyglądać przekonująco. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Co? Zaraz wracam! - mówiąc to, nałożyła szybko buty, następnie otworzyła drzwi, ale obejrzała się jeszcze przez ramie. - Jak przyjdę to wrócimy do tej rozmowy. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Brunetka westchnęła cicho, patrząc, jak zamykają się drzwi. Cóż, na jej szczęście Michi spędza zawsze pół dnia w tym sklepie...</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Do ciemnego gabinetu wpadały srebrne promienie księżyca oświetlając postać, siedzącą przy biurku. Był to mężczyzna, szef firmy Akatsuki. Prawie nie ruszył się z miejsca po wyjściu Obito. Powinien dobrze rozważyć jego słowa co nie zawsze jest łatwe. Jak powinien postąpić? Jakie decyzje byłby najlepsze? Raczej spytanie jego prawniczki nie wchodzi w rachubę, a może...? Zresztą to nie ważne, w końcu jutro też jest dzień. Czerwonowłosy odstawił szklankę z whisky, następnie zręcznym ruchem przerzucił przez ramie marynarkę. W krótkim czasie owinął się z zamknięciem drzwi do wyjścia z firmy. Gorzej było na parkingu. Zastanawiał się czy prowadzić, ale był już lekko podpity. Cóż... jego życie zbytnio go nie obchodzi, ale nie chciałby narażać innych., dlatego zadzwonił tylko po taryfę, czekając cierpliwie na jej przyjazd. W końcu to była taka piękna noc...</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">***</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ohayo :*</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Cóż... Tym razem bez muzyczki, poza tym nasłuchaliście się pewnie wszystkiego w Sylwestra ^^</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie powiem, że cieszy mnie iż mogę powitać Was już w nowym roku. 2014, a więc cieszmy się :D (Nw, czemu, ale na ten rok, jakoś szczególnie czekałam xd)</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">A co do notki, to zdanie na jej temat zostawiam Wam czytelnikom :></span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><u> Następna notka:</u></span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Data: 16.01.2014r.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Autor: Akari</span></span>Somniumhttp://www.blogger.com/profile/04556592130655032354noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-30520389923816506322013-12-20T11:51:00.000+01:002013-12-20T11:51:29.767+01:00Rozdział 3<div class="MsoNormal">
Zdezorientowana patrzyła na mężczyznę. Jego czekoladowe,
obojętne oczy patrzyły na nią. Szybko wydobyła się z jego pewnego i mocnego
chwytu. Poprawiła kosmyk włosów i delikatnie się uśmiechnęła.<br />
- Dziękuje bardzo.<br />
- Nie ma za co. Pani jest nową prawniczką naszej firmy?- spytał patrząc na nią
obojętnie. Kiwnęła głową na tak.- Konan panią wołała.<br />
- Dobrze… zaraz przyjdę.- mężczyzna ruszył w swoją stronę a Akari tylko
pokazała na palcach do siostry, którą dopiero zauważyła żeby poczekała na nią
tu pięć minut, po czym udała się do firmy. Odnalazła ją niejaka Konan, która od
razu podała jej wszystko co miała dostać. Bez słowa niebieskowłosa odeszła a po
niej Urokiri. Usiadła na tylnym siedzeniu i przywitała się z Uchihą oraz z
siostrą. Michi zamiast odpalić samochód i ruszyć, odwróciła się w stronę
niebieskookiej.<br />
- Nie mówiłaś mi, że masz faceta. To był ten szef?<br />
- Co… Nie! Michi czy ty czasem nie uderzyłaś się w głowę? Obcas mi się złamał i
bym upadła, ale ten pan mnie złapał. I to nie jest mój szef.- zakończyła
gromiąc w nią spojrzeniem.<br />
- Twój?....O kurwa! Dostałaś tę prace!<br />
- Gratulacje.- usłyszała męski głos. Przyjrzała mu się dokładniej i uśmiechnęła
sztucznie.<br />
- Ty zapewne jesteś Uchiha Itachi, prawda?<br />
- Tak mam na imię. A ty jesteś jej siostrą?<br />
- Owszem.- Michi zmroziła ich wzrokiem i ruszyła odwieź siostrę do domu. Przez
całą drogę modliła się aby Uchiha się nie odezwał….<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Do gabinetu czerwonowłosego wszedł pewien mężczyzna. Jego
czarne oczy, nie pokazywały nic. Zajął miejsce przed nim i podał mu kopertę.
Sięgnął po nią i zaczął przeglądać, jednocześnie obserwując czarnowłosego.
Nigdy nic nie wiadomo, trzeba zawsze być na baczności.<br />
- Co się stało, że tu przyszedłeś Obito?
I po co mi to?- rzucił mu teczkę na biurko. Ten tylko uśmiechnął się niepewnie
i rozpoczęła się rozmowa….<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Godzina osiemnasta. Na komendzie policji każdy zajmował się
swoimi zadaniami. Pewna blondynka siedziała zza biurkiem i oglądała zdjęcia z
miejsca zbrodni. Chciało jej się spać, lecz wytrwale patrzyła na zdjęcia.
Szukała. Czego? Czegokolwiek. Załamana położyła głowę na biurku. Usłyszała
pukanie do drzwi. Podniosła wzrok i ujrzała Uchihę. <br />
- Przyniosłem ci kawę.- powiedział nim zdążyła się go o cokolwiek zapytać.<br />
- Nie musiałeś.- wyprostowała się, ten wszedł głębiej pomieszczenia, zamknął za
sobą drzwi i podał jej kubek. Zajął miejsce obok niej. Sięgnął po teczkę i
przyglądał się. Zakryła usta dłonią, ziewając. Podał jej kubek, który wzięła.-
Dzięki.<br />
- Proszę. Czego tu szukasz? Niczego tu nie widać.<br />
- Czegoś co nam pomoże, w znalezieniu sprawcy.<br />
- Ja tu niczego nie widzę.- jego ton był bez emocji.<br />
- Znam twoją kartotekę Uchiha. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym, jedynymi
bliskimi osobami jest twój brat Sasuke oraz
kuzynka Megan. Wiem też iż kiedyś brałeś narkotyki oraz miałeś kontakty w
drugim świecie.<br />
- Kto…- przyłożyła mu palce do ust.<br />
- Nie znasz tej osoby. <br />
- Ja też znam twoją kartotekę Urokiri. Siostra Akari, porzucone przez rodziców
w wieku dwunastu lat, widać że was nie kochali i nie dziwię im się…- dostał
pięścią w twarz.<br />
- Zamknij się. I wyjdź.- podniosła się z krzesełka, on uczynił to samo i
wyszedł. Spojrzała na kubek oraz na jego zawartość. Wzięła wszystkie papiery
dotyczące tej sprawy, spakowała do papierowej teczki i wsadziła ją do torby.
Chwyciła za kubek i wyszła. Zamknęła gabinet na klucz, położyła rzecz Uchihy na
biurku recepcjonisty i wyszła. Jedyne o czym teraz marzyła była ciepła kąpiel z
pianą….<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
~*~<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Ranek. Wydawał się dla innych tak wczesny, lecz nie dla
niej. Ona obudziła się z uśmiechem. Sięgnęła po wcześniej naszykowane ubrania i
ruszyła w kierunku łazienki. Stojąc pod prysznicem układała jak będzie wyglądać
jej dzień. Wreszcie ma pracę i chce ją solidnie wykonywać. Po kilku minutach
odświeżona i mokra wyszła z kabiny. Sięgnęła po ręcznik, którym starannie
wytarła każdy skrawek ciała, aż na koniec wysuszyła włosy, które postanowiła
zostawić rozpuszczone. Przejechała delikatnie tuszem do rzęs oraz błyszczykiem.
Posprzątała po sobie nim wyszła z pomieszczenia. Zerknęła na zegarek, który
pokazywał piątą rano. Zrobiła śniadanie siostrze, które schowała do
mikrofalówki, naczepiając na nią karteczkę z informacją. Poszła do pokoju
zabrać teczkę, torebkę oraz marynarkę. Przechodząc obok pokoju siostry,
otworzyła jej drzwi. Ujrzała śpiącą na podłodze blondynkę. Delikatny uśmiech
wkradł się na jej usta.<br />
- Miłych snów.- wyszeptała opuszczając pokój. W przedpokoju naszykowała jej
klucze jednocześnie zabierając swoje od samochodu. Rozejrzała się po
przedpokoju, starając sprawdzić czy wszystko ma i zrobiła. Po upewnieniu się
wyszła, zamykając drzwi na kluch. W uszach znajdowały się słuchawki, z których
wydobywała się piosenka. Dalej na ustach miała uśmiech, schodząc i kierując się
na parking. Odnalazła swoje auto, zajęła miejsce zza kierownicą i ruszyła. Przyglądała
się krajobrazowi. „ Zima chyba będzie w tym roku mocna.” Zaparkowała samochód,
zerknęła na zegarek. Była szósta czterdzieści. Wyjęła swoje rzeczy i ruszyła w
stronę wejścia. Chciała otworzyć drzwi, lecz ktoś ją uprzedził. Zerknęła w
stronę tego osobnika i ujrzała swojego szefa, a zza nim jego asystentkę. <br />
- Dzień dobry.- powiedziała szybko wyjmując słuchawki.<br />
- Konan.- kobieta szybko weszła do budynku, zostawiając ich samych. Czuła jego
spojrzenie na sobie, więc podniosła wzrok.- Zapraszam do swojego gabinetu.-
przepuścił ją w drzwiach i ruszyli do jego gabinetu. Przytrzymał jej drzwi,
wpuszczając do nieznanego jej pomieszczenia.<br />
- To jest twój gabinet. Zostaw rzeczy i chodź.- położyła torby na biurku i
ruszyła za nim. Powoli firma budziła się do życia. Weszli do gabinetu,
mężczyzna włączył wiadomości, zajmując swoje miejsce. Usiadła przed nim i
usłyszała znajomy głos.<br />
-„ Nic nie jest wiadome co do morderstwa, ale to nie moment na zadawanie pytań.
Proszę tylko się uspokoić i pozwolić nam pracować. Dziękuje”<br />
- Michi?<br />
- Mówiła coś pani?<br />
- Nie nic.<br />
- Pewna firma chce nam wytoczyć proces, w którym jesteśmy oskarżeni o
kopiowanie ich produkty.<br />
- A jaka to firma?<br />
- Koristumi….<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
~~~~</div>
<div class="MsoNormal">
Przepraszam za jakość notki, ale ostatnio nie miałam pomysłów.</div>
<div class="MsoNormal">
Data: 03.01.2014r</div>
<div class="MsoNormal">
Autor: Zbuntowana</div>
Akari Urokirihttp://www.blogger.com/profile/17217980057784167570noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-82422643388771573392013-12-10T08:11:00.000+01:002013-12-10T08:11:36.224+01:00Rozdział 2<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=hT_nvWreIhg">OneRepublic - Counting Stars</a> </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><u>Legenda:</u></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>kursywą</i> - tekst napisany przez Akari :D</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">~~~~</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:UseFELayout/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Dochodzi późny wieczór, Akari taksuję wzrokiem gazetę z ogłoszeniami o prace. Kręci głową, zakreśla jakieś oferty, marszczy brwi oraz przewraca strony. Siedzi już nad tym dość długo, niestety za wiele nie znalazła. Jest skupiona i zdeterminowana. Wierzy, że w końcu coś znajdzie i przestanie obciążać Michi. Rachunki ostatnimi czasy bardzo podniosły się w cenach. Dzisiejszego dnia obiecała sobie, że w końcu znajdzie pracę i na pewno tak się stanie.<br /><i>- Akari... Odłóż tę gazetę i zrób coś do jedzenia. Proszę.- poprosiła blondynka, która klęczała nad zdjęciami miejsca zbrodni. Brunetka odłożyła gazetę z długopisem, udała się do kuchni. Ukucnęła, otwierając lodówkę.<br />- Masz ochotę na kanapki? - spytała, wychylając głowę. Pokręciła przecząco głową. - W takim razie za kilka minut wracam. - wzięła płaszcz, telefon oraz portfel. Ubrała się i wyszła na klatkę. Do jej nozdrzy dotarł zapach papierosów oraz alkoholu. Przywykła do niego. Schodząc ze schodów patrzyła pod nogi. Wyszła, wdychając zimne, jesienne powietrze. Wsadziła drobne, dłonie do kieszeni płaszcza i ruszyła przed siebie. Po kilku minutach dotarła do restauracji. Zza blatem ujrzała Ayume. Akari uśmiechnęła się w jej stronę.<br />- Na wynos?<br />- Tak, jakbyś zgadła.<br />- Jestem jasnowidzem. Zostawiłaś u mnie siwi, i pewien mężczyzna zostawił dla ciebie wizytówkę. - podała Urokiri. Ta usiadła przy niej, sięgnęła po wizytówkę i teczkę. Wyciągnęła telefon zerkając na zegarek. Była dopiero osiemnasta. Postanowiła zaryzykować i zaczęła pisać numer firmy. Patrzyła ze skupieniem na wizytówkę, aż nie odebrano telefonu.<br />- Halo?- usłyszała po drugiej stronie kobiecy głos.<br />- Dobry wieczór. Czy dodzwoniłam się do firmy Akatsuki?- spytała stukając delikatnie, palcami w blat. W jej głosie było słychać doświadczenie.<br />- Tak. W czym mogę służyć?<br />- Dostałam wizytówkę z państwa numerem telefonu....<br />- Rozumiem. - przerwała jej. - Już panią łączę z szefem.<br />- Słucham? - usłyszała głęboki, męski głos.<br />- Dobry wieczór. Jestem Akari Urokiri. Przyjaciółka dała mi pańską wizytówkę...<br />- Ach tak. Czyli jest pani zainteresowana pracą w mojej firmie jako jej prawnik?- przeszedł od razu do konkretów.<br />- Tak.<br />- W takim razie zapraszam jutro do firmy na jedenastą.<br />- Oczywiście. W takim razie do widzenia i życzę udanego wieczoru. - lekko się uśmiechnęła.<br />- Do widzenia. - i rozłączył się. Schowała telefon do płaszcza.<br />- Co to za uśmiech? Chłopak dzwonił?<br />- Lepiej. Mam jutro rozmowę o pracę.<br />- A więc dziś na koszt firmy.<br /> - Ale...<br /> - Żadnego " Ale". Idź, bo Michi ci zaraz z głodu umrze.- zaśmiała się. Akari cmoknęła ją w policzek, wzięła jedzenie, teczkę oraz wizytówkę i wyszła. Przez całą drogę myślała nad jutrzejszym dniem. Musiała się przygotować. Weszła do domu. Pozbyła się zbędnych warstw ubrań i weszła do salonu.<br /> - Smacznego.<br /> - Dzięki.</i><br />Blondynka leżała na kanapie ze słuchawkami w uszach czytając jakąś mangę, ale teraz rzuciła się po jedzenie. Czy ona naprawdę jest policjantem? Czasami zachowywała się całkiem na odwrót. Oczywiście Akari patrzyła się bezczelnie na siostrę co musiało wzbudzać jakiekolwiek podejrzenia ze strony zielonookiej, że coś jest nie tak.<br /> - Co? - spytała Michi z pełną buzią.<br /> - Nic, nic. - powiedziała niebieskooka z uśmiechem do twarzy. - A w sumie jest.<br />Blondynka doskonale znając swoją siostrę, przestała jeść, patrząc uważnie na brunetkę. Jej szósty zmysł mówił jej, że to zapewne ważne.<br /> - Mam spotkanie o pracę i myślę, że tym razem coś z tego będzie. - uśmiechnęła się lekko, następnie zaczęła pałaszować swoją porcje ramenu.<br /> - Kto wie jeżeli szefem będzie facet masz szanse, ale jeśli kobieta... - zielonooka nie zdążyła dokończyć, ponieważ Akari rzuciła w nią poduszką.<br /> - Jesteś wredna. - powiedziała niebieskooka z naburmuszoną miną.<br /> - Wiem. - odparła Michi pokazując język.<br />Mówiąc to blondynka poszła do kuchni, by wyrzucić pudełko po ramen. Następnie spogląda na grafik przyczepiony do lodówki. Z jej ust wydobyło się ciche westchnięcie, po chwili z miną męczennika patrzy na siostrę.<br /> - Mam jutro patrol o 12 z Itachim, więc mogę cię podwieźć na to spotkanie. - powiedziała zielonooka.<br /> - Michi!!! - krzyknęła Akari, wpakowując się do ramion blondynce. - Nareszcie znalazłaś faceta! - mówiąc to brunetka uśmiecha się, jak głupia.<br />Słysząc to blondynka automatycznie ją puszcza, a na jej twarzy można zauważyć delikatne rumieńce.<br /> - Uchiha to pusty, zimny, arogancki dupek, który uważa się za wielką królewnę, a ma... - nie zdążyła dokończyć, ponieważ niebieskooka zakryła jej usta.<br /> - Lubicie się. - mówiąc to Akari uśmiecha się szeroko.<br />Michi nie wytrzymuje i zaczyna biegać za uciekającą siostrą. Brunetka się przewraca, przez co obie lądują na kanapie, gdzie zielonooka może wykonać swój iście szatański plan. Niebieskooka ma gilgotki, co będzie odpowiednią karą. Około północy chyba zawarły rozejm.<br /><br /> ***<br /><br />Zaćpanym wzrokiem Michi patrzyła na swoją siostrę krzątającą się po mieszkaniu. Nie da się ukryć, że brunetka była dzisiaj szczególnie podekscytowana. Co się dziwić w końcu po raz pierwszy to ktoś ją poprosił, a by pracowała w ich firmie. Niestety, przez swoją euforię obudziła zielonooką, która jeszcze nie dawno spała.<br /> - Akari, ja przez ciebie zasnę przed kierownicą. A, jak wpadnę przez to do jakiegoś rowu? – mruknęła zaspana blondynka, biorąc porządny łyk kawy.<br /> - Itachi poprowadzi samochód. – odparła z uśmiechem, robiąc sobie koka na głowię.<br /> - Nie!!! Wystarczy mi, ze musi w nim przebywać. – odparła wzdrygając się na sama myśl o nim. – Czekaj to facet? Jeżeli twój seksapil zadziała twoim szefem będzie mężczyzna?<br /> - Chyba tak. Wiesz mogła to być kobieta z głosem mężczyzny. Pieprzone obojnaki. – odparła, malując usta.<br /> - Tiaaa… - mruknęła Michi, następnie udała się do łazienki, by wykonać poranne czynności. Około 20 minut później wyszła i o mało nie została stratowana przez brunetkę wbiegającą do WC. Zielonooka zaśmiała się tylko, następnie spojrzała na zegarek znajdujący się w korytarzu.<br /> - Ak, spóźnimy się!<br />Chwilę później pojawiła się przed nią siostra z bananem na twarzy. Następnie obie wyszły z mieszkania.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /><i>Akari siedziała obok siostry. Co chwila zerka na zegarek.<br />- Uspokój się, lepiej weź to.<br />- Po co mi szminka? I to mocno czerwona?!<br />- Kochana...musisz jakoś wyglądać.<br />- Lepiej ją sobie zostaw na Itachiego. To tu.- zatrzymała się, brązowowłosa cmoknęła ją w policzek i wyszła z pojazdu. Michi od razu odjechała, uśmiechając się do niej. Wzięła wdech i weszła. Dostrzegła siedzących sześciu mężczyzn. Zapewne i oni są w tym samym celu co ona. Każde miejsce było zajęte, ale jej to nie przeszkadzało. Czekała, starała się zachować neutralny wyraz twarzy i po prostu wyczekiwać swojej chwili. Patrzyła, jak po kolei znikają w windzie i jadą na dwudzieste piętro. Po dwóch godzinach czekania przyszła po nią niebieskowłosa kobieta. Ruszyła za nią bez słowa. Kilka kosmyków wydostało się z jej koka, więc schowała je za ucho. Gdy winda się zatrzymała, ruszyły dalej. Po chwili dotarły przed wielkie, czarne, masywne drzwi. Lekko jej je uchyliła.<br />- Zapraszam.- usłyszała ten sam głos co w telefonie. Weszła, a złotooka zamknęła zza nią drzwi. Jedynym dźwiękiem jaki było słychać był odgłos obcasów uderzających o płytki. Wskazał jej gestem dłoni, aby zajęła miejsce przed nim. Przyjrzała się mężczyźnie. Jego czerwone włosy sięgały mu do ramion, a fioletowe oczy nie wyrażały żadnych emocji.</i></span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Akari sięgnęła do torby chcąc wyciągnąć swoje siwi, ale mężczyzna ją powstrzymał.<br /> - Już je widziałem. Szczerze mówiąc przesłuchałem już 4/5 kandydatów na to stanowisko, ale jednak... myśle, że ty będziesz nadawała się na te posadę najlepiej. - powiedział obojętnie, chociaż kąciki jego ust, jakby lekko uniosły się do góry. <br />Brunetke całkiem zszokowała jego wypowiedź, że przez chwilę zamykała i otwierała usta nie wiedząc co powiedzieć. <br /> - To co, widzimy się jutro? - powiedział wstając.<br />Jak widząc chciał się jej szybko pozbyć i wrócić do papierkowej roboty. <br /> - Ja... dziękuję. - odparła, następnie wzięła swoje rzeczy, po czym wyszła z gabinetu.<br /> - Aha, bym zapomniał! Moja sekretarka przedstawi ci cały plan pracy i inne ważne rzeczy. - powiedział, następnie odebrał telefon.<br />Trochę dziwny z niego facet...</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /> - Boże, jak ja potrzebuję kofeiny! I ciasta! – jęczała Michi, następnie z chytrym uśmieszkiem na twarzy, spojrzała na bruneta. – Itachi… kupiłbyś mi? – spytała, robiąc maślane oczka.<br /> - Nie. – odpowiedział.<br />Żyła na czole zielonookiej zapulsowała niebezpiecznie. Z mordem w oczach spojrzała na Uchihę.<br /> - Chcesz może stracić swoje klejnoty?<br />Dwa razy powtarzać mu nie musiała…<br />Jechali przez miasto jej ślicznym autkiem. Nagle przerażona zobaczyła na zegarku Itackiego, że dochodzi godzina odebrania Akari. Swoją drogę ciekawe czy udało się jej w końcu z tą pracą. Blondynka skręciła w lewo czym kompletnie zbiła z tropu czarnookiego.<br /> - Powinniśmy jechać w drugą stronę. – powiedział, marszcząc brwi.<br />- Wiem, ale obiecałam siostrze, że po nią przyjadę.<br />Nie odezwał się słowem co przyjęła z wielką ulgą. Ten facet był czasami naprawdę męczący. Resztę drogi również przejechali w milczeniu, gdy… Michi z nie wiadomych powodów ostro zahamowała.<br /> - O kurwa… nic nie mówiła. – odparła cały czas patrząc przed siebie.<br />Itachi nie mógł ogarnąć całej tej sytuacji, więc podążył w końcu za jej spojrzeniem. Rozszerzył oczy ze zdziwienia. Dobrze znany mu czerwonowłosy mężczyzna trzymał w ramionach jakąś brunetką, za pewne siostrę zielonookiej. Chyba powinien pójść w końcu do okulisty, musiał źle widzieć…</span></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">~~~~</span></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ohayo :*</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Tak wiem notka średniej jakości (za szybka akcja, za dużo dialogów itp.)</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Dlatego następnym razem obiecuję, że bardziej się postaram ^^ </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Data następnej notki: 20 grudnia</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Autor: Akari</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Oczywiście liczę na komentarze ;)</span></span>Somniumhttp://www.blogger.com/profile/04556592130655032354noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-55206900328726390332013-12-01T00:03:00.000+01:002013-12-01T00:03:10.312+01:00Rozdział I<a href="http://www.youtube.com/watch?v=AmZTRPEfoAg" target="_blank">One Ok Rock <3</a><br />
Serdecznie zapraszam na pierwszy rozdział<br />
~~~~~<br />
Światło księżyca wpadało do jednego z małych pomieszczeń. Kobieta o niebieskich oczach, siedziała na podłodze, przy łóżku swojej siostry. Spojrzała na nią, uśmiechając się delikatnie. Podniosła się na nogi, kierując się po cichu na balkon. Wyszła na mroźne, listopadowe powietrze. Patrzyła na oświetlony , zamarznięty krajobraz swojej dzielnicy. Szron pięknie, przyozdobił gałęzie drzew. Czuła przeszywający ją chłód. Miała na sobie krótkie spodenki od piżamy i bawełnianą podkoszulkę na ramiączka. Mimo to nie schowała się w ciepłym mieszkaniu, tylko dalej stała na mrozie. Denerwowała się. Czym? Tym, że jej nie przyjmą. Nie chciała aby tylko Michi z nich dwóch pracowała. Oparła się o barierkę balkonu, patrząc w swoje odbicie, w oknie. Przeczesujesz palcami swoje, gęste włosy, uśmiechając się delikatnie. Podchodzisz do drzwi, myśląc, co by tu zrobić Michi na śniadanie oraz o której ją obudzić. Stwierdzasz, że zrobisz gofry i obudzisz ją o siódmej. Przechodząc obok zegarka, zerkasz na niego, niedbale, obojętnie. I z wieścią, że jest szósta trzydzieści, idziesz do kuchni, szykować jedzenie. Sięgasz po fartuch, kiedyś noszony przez waszą matkę, dziś jednak przez was. Zaciskasz usta w wąską kreskę, powstrzymując łzy. Wiążesz, włosy w niezdarnego koka i bierzesz się do roboty. Do blondynki, doszła woń czekolady, która obudziła ją z pięknego snu. Półprzytomnym spojrzeniem, ogarnęła cały pokój. Przetarła dłonią, swe oczęta, wychodząc z ciepłego łóżeczka. Z ziewnięciem, znalazła się w kuchni.<br />
- Co ty…tak wcześnie na nogach siostra?- spytała siadając na krześle przy stole.<br />
- Denerwuje się. A co jeśli mnie znowu nie przyjmą? Nie chce abyś tylko ty na nas pracowała siostra.<br />
- Akari. Opanuj się. I pokaż swoje atuty.<br />
- Nie! Michi chyba naprawdę potrzebny ci jest jakiś dobry partner w pracy.<br />
- Tia…. Dostanę partnera na zastępstwo. Oczywiście komendant nie chciał mi powiedzieć kim jest ten debil, ale to szczegół.- uśmiechnęła się zadziornie do blondynki.- Co się tak szczerzysz Ak?<br />
- A nic, nic. Smacznego.- podała jej talerz z goframi oraz poranną porcję kawy.<br />
- Dzięki.- i zaczęła pałaszować zrobione, przez siostrę jedzenie. Ta poszła do łazienki, wziąć szybki prysznic. Nakładając szampon na włosy, myślała. Tak samo Michi. Lecz tej przerwał dźwięk telefonu. Poderwała się na równe nogi, sięgając swojego telefonu. Odebrała.<br />
- Halo komisarzu?<br />
- Masz się stawić przy dzielnicy Tobiramy. Masz sprawę do rozwiązania.<br />
- Hai.- i się rozłączyła. Pognała do swojego pokoju, biorąc strój do pracy. Wskoczyła od razu do łazienki w tym samym momencie, gdy Akari z niej wychodziła. Spojrzała przelotnie na zamykające się drzwi, po czym ruszyła do siebie. Wyciągnęła czarną spódnice, białą koszulę oraz czarną marynarkę. Włosy wspięła w koka, pozwalając kilku kosmykom opadać na twarz. Usta przejechała lekko czerwoną szminką. Sięgnęła po torbę z dokumentami i opuściła pokój.<br />
- Podwieziesz mnie Michi?<br />
- Gdzie dokładniej?<br />
- Śpieszysz się?- ta tylko przytaknęła.- To idź już. Pojadę taksówką.- ucałowała siostrę, i wyszła. Zamknęła za Michi drzwi. Założyła buty na niewielkim obcasie i też opuściła mieszkanie, wcześniej sprawdzając czy wszystko jest wyłączone. Zerknęła na zegarek. Miała jeszcze dwie godziny, ale wolała być wcześniej. Wyszła i złapała taksówkę. Podała adres i została po godzinie do niego dowieziona. Wysiadła, wcześniej płacąc. Wzięła kilka oddechów i weszła do budynku. Tymczasem w jednym z magazynów Michi badała miejsce zbrodni, ze skupieniem przyglądała się każdemu kawałku. Widziała tu drugie dno. Nagle się wyprostowała.<br />
- Młody. Gdzie jest mój nowy partner?<br />
- Tam jest, szefowo.- wskazał palcem na idącego w jej kierunku mężczyznę.<br />
- Czemu los musiał mnie okaleczyć właśnie tobą?<br />
- Też się cieszę, że cię widzę Urokiri.<br />
- Wyjaśnię ci kilka zasad Uchiha. Jako MÓJ partner musisz wykonywać MOJE polecenia. Nie możesz niczego przede MNĄ ukrywać. Jasne?<br />
- Jak słońce blondyneczko. Co mamy?- ominął ją.<br />
- Jak mnie nazwałeś durniu?!- podeszła do niego i uderzyła w twarz.- Nie masz prawa tak do mnie mówić.- wycedziła przez zęby. Następnie odwróciła się na pięcie, kierując do worka, ze zwłokami ofiary. Rozsunęła i zamarła. Widziała córkę burmistrza miasta. Przełknęła ślinę, zasuwając pokrowiec. Podniosła się i ruszyła w stronę Uchihy.<br />
- Dowiedz się co robiła wczoraj wieczorem.- przytaknął jej. Z powagą pilnowała, aby został zbadany każdy zakamarek. Itachi przyglądał się jej z uwagą. Musiał pilnować. Ale czego? Lub kogo? Nie wiadomo….<br />
***<br />
Akari siedziała w restauracji „ Ichiraku”. Załamana patrzyła w blat, pustym i podanym spojrzeniem.<br />
- Co się stało Ak?<br />
- Znów mnie nie przyjęli Ayumi. Co robię nie tak?!- położyła głowę na splecionych dłoniach. Nagle poczuła jak ktoś dotyka ją po głowie.<br />
- Nie przejmuj się tym. Witaj skarbie.- powiedziała do swojej córki, która ją olała.<br />
- Co się stało Amori?- szatynka podniosła głowę.<br />
- Nie wiem. Akari możesz zanieść te zamówienia do stolika 6?<br />
- Jasne.- z uśmiechem, zdjęła marynarkę, założyła fartuch. Wzięła zamówienie i zaniosła do danego stolika. Ktoś zagwizdał. Więc odwróciła się w stronę dźwięku. Ujrzała czterech mężczyzn. Jeden miał blond włosy, drugi stalowe a pozostali dwaj czerwone. Podeszła do nich ze sztucznym uśmiechem.<br />
- Słucham?<br />
- Kotku masz i zadzwoń.- stało-włosy podał jej karteczkę ze swoim numerem telefonu. Ta tylko spojrzała na niego z politowaniem.<br />
- Jeśli myślisz, że takie słowa na mnie zadziałają i wezmę numer abyś mógł się potem ze mną zabawić to się pan grubo myli.- nagle rozniósł się krzyk. Niebiesko-oka szybko pognała w tamtą stronę.- Co się stało?!<br />
- Moja córeczka…została…zgwałcona…- Ayumi wyszlochała. Akari szybko znalazła się przy Amori.<br />
- Kto ci to zrobił?<br />
- Nikt.- odparła obojętnie, rozglądając się. Powędrowała za jej spojrzeniem. Ujrzała chłopaka o czarnych włosach oraz bladej skórze. Bez zastanowienia ruszyła w jego kierunku, pozbywając się fartucha. Podchodzi do niego. Amori dogoniła ją, chciała ją od niego odciągnąć, na marne. Chłopak uniósł na nią swoje, bezemocjonalne spojrzenie. Puścił oczko do biało-włosej. Urokiri łapie go za koszulę, podnosząc do góry. Każdy kto się znajdował w restauracji, przyglądał się tej dwójce. Amori uciekła do matki.<br />
- Nie może pani nic mi zrobić! Mój ojciec jest politykiem!<br />
- Ale według ustawy 291 każdy podlega takiemu samemu sądowi. Bez znaczenia na to kto lub z jakiej rodziny pochodzi. A karą za gwałt nieletniej jest dziesięć lat w więzieniu lub w poprawczaku. Lecz ustawa 301 mówi o tym, że pogwałcona ma prawo żądać odszkodowania o dowolnej kwocie a gwałciciel musi jej tę sumę odszkodowania wypłacić oraz spędza w więzieniu pięć lat. No więc? Uważasz, że twój ojciec będzie miał do gadania, przed sądem?- patrzyła na niego, chłodnym spojrzeniem. Po ciele szesnastolatka przeszedł dreszcz. Puściła go, a ten upadł na podłogę.<br />
- W takim razie do zobaczenia w sądzie.- powiedziała pełnym opanowania i chłodu głosem. Wyprostowała się i ruszyła w kierunku baru, gdzie była jej marynarka z torebką. Uśmiechnęła się do Ayumi, zabrała swoje rzeczy i wyszła. Mężczyzna o fioletowych oczach, podszedł do Ayumi.<br />
- Przepraszam, ale kim jest ta kobieta?<br />
- To jest Akari Urokiri. A to jej swi, którego zapomniała.- mężczyzna sięgnął po nie. Ze skupieniem je przestudiował. Po chwili oddał je kobiecie.<br />
- Jeśli by ją pani spotkała, może pani jej przekazać tę wizytówkę?- spytał podając jej kawałek papieru.<br />
- Oczywiście.- uśmiechnęła się w jego stronę promienie. Ten tylko kiwną głową i wyszedł….<br />
<div>
~~~~~</div>
<div>
I jak? Ktoś dotrwał do końca? </div>
<div>
Data następnej notki: 10 grudnia</div>
<div>
Autor: Michi</div>
<div>
Serdecznie zapraszam do komentowania</div>
Akari Urokirihttp://www.blogger.com/profile/17217980057784167570noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4791115954383483622.post-34909946920114834812013-11-27T18:49:00.000+01:002013-11-27T18:49:39.055+01:00PrologHistoria taka jak każda inna. Dwie siostry, jedna policjantka, druga prawniczka. W przeszłości straciły rodziców w bardzo krwawy sposób. To właśnie to zadecydowało o tym co teraz robią. Starają się uśmiechać, lecz czy każdy dzień musi przynosić radość? Nie. Ich dni wciąż są splecione z cierpieniem, bólem i gwałtem przeszłości. Czy uda im się odzyskać równowagę po tylu latach? Czy uda im się wreście pokazać innym prawdziwy uśmiech? Czy prędzej zginą tak jak rodzice? Cóż... Tego nie wie nikt!Akari Urokirihttp://www.blogger.com/profile/17217980057784167570noreply@blogger.com4