Adwokatka siedziała pod swoją kołdrą. Latarkę trzymała w
zębach a jej oczy bacznie obserwowały linijki pisma jej… matki. Nie mogła w to
uwierzyć. „ Bardzo interesujące…. Ale dlaczego ON tu zostawił ten notes?
Przecież chodziło mu tylko o akta…” Jej rozmyślania przerwał dźwięk budzika.
Wkurzona wyłączyła upierdliwe urządzenie. Od zajścia z włamaniem jak i
„wypadkiem” Michi minęły trzy tygodnie. Dalej nie odnaleziono sprawcy, a sprawa
w sądzie dalej trwała. Brunetka schowała notes do torby i udała się do
łazienki. Miała jeszcze godzinę, nim nie będzie autobus. Samochód pożyczyła
Michi, więc szuka nowego samochodu, takiego który nie rozwali się gdy Michi
zasiądzie zza kierownicą. A niby to ona jest tą niezdarą. Czuła jak gorąca woda
uspokaja jej napięte mięśnie, koiła nerwy i pomagała zebrać myśli. Głowiła się
nad sprawą notesu matki, który znalazła. Policja przecież je osobiście
poinformowała iż nic nie zostało po ich rodzicach. Uwierzyła im! A to było
jedno wielkie kłamstwo! Uderzyła wściekła pięścią o kafelki. Stara się zawsze
chronić siostrę, tak było zawsze. Ale przez to iż jest pochłonięta tymi
zagadkami sama już nic nie wie. Dla niej czas ucieka do przodu. Michi siedzi na
komendzie, a jej bron kręci się po biurku. Cholernie się nudziła, a nie
wiedziała co ze sobą zrobić. Ten, który chciał śmierci blondynki dalej był na
wolności, tak samo jak ten, który chciał śmierci jej siostry. Musi coś zrobić.
Do tego niebawem urodziny Akari. Przyłożyła palce do brody i myślała co by tu
siostrze zrobić. Akari sama nie cierpiała dnia swoich urodzin, a blondynka nie
wiedziała czemu. Gdy się jej pytała, ta odbiegała od tematu. Usłyszała pukanie
a po chwili ujrzała twarz Uchihy. Od tamtego wypadku ich relacje nieco się
polepszyły. Trzymał w dłoniach dwa kubki z kawą oraz reklamówkę z pączkami.
Zamknął za sobą drzwi i usiadł naprzeciwko Urokiri.
- Coś cię trapi. Masz to wypisane na twarzy.- powiedział podając ci kubek z parującą cieczą. Upiła łyk i nie spuszczała wzroku z piany.
- Cóż…. Niebawem Akari ma urodziny i nie wiem co jej zrobić. Bo jeśli zabiorę ją do baru, ta nie będzie nic pić, tylko mnie pilnować, albo jeśli umówię ją na randkę w ciemno , będzie robiła jakieś papiery z pracy.- załamana odłożyła kawę na biurko a sama oparła się o fotel.
- A nie pomyślałaś o tym, aby zabrać ją gdzieś, gdzie będą miłe wspomnienia?
- Wiesz to całkiem niezły pomysł, tylko że muszę znaleźć dla niej faceta! Pomożesz mi?- popatrzyłaś na niego słodkimi oczkami. I nie umiał ci odmówić. Czyli jeden problem z głowy, zostały jeszcze 999 innych problemów tego dnia….
- Coś cię trapi. Masz to wypisane na twarzy.- powiedział podając ci kubek z parującą cieczą. Upiła łyk i nie spuszczała wzroku z piany.
- Cóż…. Niebawem Akari ma urodziny i nie wiem co jej zrobić. Bo jeśli zabiorę ją do baru, ta nie będzie nic pić, tylko mnie pilnować, albo jeśli umówię ją na randkę w ciemno , będzie robiła jakieś papiery z pracy.- załamana odłożyła kawę na biurko a sama oparła się o fotel.
- A nie pomyślałaś o tym, aby zabrać ją gdzieś, gdzie będą miłe wspomnienia?
- Wiesz to całkiem niezły pomysł, tylko że muszę znaleźć dla niej faceta! Pomożesz mi?- popatrzyłaś na niego słodkimi oczkami. I nie umiał ci odmówić. Czyli jeden problem z głowy, zostały jeszcze 999 innych problemów tego dnia….
Akari siedziała w
swoim gabinecie i czytała wiadomość od Ayumi. Kolejne problemy z córką. Odpisała
jej, że jak tylko skończy obecną sprawę to jej pomoże. Schowała telefon do
kieszeni marynarki i sięgnęła po notes matki oraz ołówek. Stukała nim o brodę
myśląc nad postawioną na jednej stronie zagadką. Nikły uśmiech malował się na
jej wargach. W dzieciństwie często się tak z nią bawiła. Starała przypomnieć
wszystkie zagadki, jakie rozwiązywała, jednak na marne. Usłyszała pukanie do
drzwi, schowała notes do torebki i poszła otworzyć. Za drzwiami stał jej szef,
wpuściła go do środka i zamknęła drzwi. Nie wiedziała co go do niej sprowadza.
- Pracujesz już u nas niespełna pół roku. Chciałbym sprawdzić jak wygląda twój jeden dzień w pracy. Nie martw się, każdy z pracowników przechodził taki test.
- No dobrze…- poprawiła kosmyk włosów i od razu się zaczerwieniła. No akurat czemu przy nim zawsze musi ukazywać ten swój pieprzony tik?! Na jego ustach pokazał się nikły uśmiech, który kobieta dostrzegła. Jednak nie mogła zaprzątać sobie tym głowy. Zajęła swoje miejsce, a Nagato usiadł naprzeciwko niej. Teraz to naprawdę się stresowała. Modliła się aby nikt do niej nie zadzwonił. Jednakże jak widać Bóg jej nie lubi. Dzwoniła Michi. Musiała odebrać.
- Tak?
- Ak siostro kochana, mogę ci powiedzieć iż znaleźliśmy twoje dokumenty….- urwała.
- Serio? To cudownie! Tylko powiedz mi szybko tę złą stronę tej wiadomości, nim czegoś nie zrobię.
- No dobra! Jejciu, kobieto straszna jesteś. A chodzi o to iż te dokumenty zostały spalone. Oczywiście analitycy starają się je jakoś posklejać, ale wątpię iż im się uda…
- No dobra. To wszystko? Jeśli tak to wracam do pracy.
- Tak, tak. Pracoholiczka.- mruknęła nim się nie rozłączyła.
- Przepraszam. Siostra poinformowała mnie o odnalezieniu skradzionych dokumentów, jednak ich stan nie jest idealny. Cóż zostały spalone więc nie mam za dużo materiałów do obecnej sprawy.- powiedziała z niezadowoloną miną. Ten jedynie kiwnął głową i powrócił do oglądania pomieszczenia. „ No naprawdę co jest tak interesującego w oglądaniu gabinetu?!”. Wyjęłaś zastępczą teczkę, chwyciłaś za ołówek i zaczęłaś coś bazgrolić na kartkach. Robiłaś cokolwiek byleby na niego nie patrzeć. Nagato podniósł się ze swojego siedzenia , by po chwili być za twoimi plecami i spojrzeć na to co robisz. Cała czerwienisz się na twarzy, jedna nie przestajesz pracować. Nie możesz po prostu, bo jeśli byś przerwała spojrzałabyś na niego. Dokończyłaś „pisać” i odważyłaś się spojrzeć na niego. Stykaliście się nosami, przez co twoja twarz przybrała mocniejszy odcień czerwieni. Fioletooki poprawił delikatnie kosmyk twoich włosów, a twoje serce zabiło mocniej.( nie mogłam się powstrzymać – dop. Akari)
- Czy coś robisz w ten weekend?- spytał dalej nie odsuwając się od ciebie. Jego oczy hipnotyzowały cię, jego oddech kusił. Chciałaś wiedzieć, co kryje się za tym zachowaniem mężczyzny, jednak nie umiałaś myśleć racjonalnie , kiedy był tak blisko. Przełknęła ślinę i pokręciła głową na nie. Uśmiechnął się tajemniczo, co cię pociągało.
- W takim razie zabiorę cię gdzieś w piątek po pracy…- cmoknął cię w policzek i wyszedł, zostawiając cię w szoku. To nie powinno się stać. Nie powinnaś do tego dopuścić!
- Pracujesz już u nas niespełna pół roku. Chciałbym sprawdzić jak wygląda twój jeden dzień w pracy. Nie martw się, każdy z pracowników przechodził taki test.
- No dobrze…- poprawiła kosmyk włosów i od razu się zaczerwieniła. No akurat czemu przy nim zawsze musi ukazywać ten swój pieprzony tik?! Na jego ustach pokazał się nikły uśmiech, który kobieta dostrzegła. Jednak nie mogła zaprzątać sobie tym głowy. Zajęła swoje miejsce, a Nagato usiadł naprzeciwko niej. Teraz to naprawdę się stresowała. Modliła się aby nikt do niej nie zadzwonił. Jednakże jak widać Bóg jej nie lubi. Dzwoniła Michi. Musiała odebrać.
- Tak?
- Ak siostro kochana, mogę ci powiedzieć iż znaleźliśmy twoje dokumenty….- urwała.
- Serio? To cudownie! Tylko powiedz mi szybko tę złą stronę tej wiadomości, nim czegoś nie zrobię.
- No dobra! Jejciu, kobieto straszna jesteś. A chodzi o to iż te dokumenty zostały spalone. Oczywiście analitycy starają się je jakoś posklejać, ale wątpię iż im się uda…
- No dobra. To wszystko? Jeśli tak to wracam do pracy.
- Tak, tak. Pracoholiczka.- mruknęła nim się nie rozłączyła.
- Przepraszam. Siostra poinformowała mnie o odnalezieniu skradzionych dokumentów, jednak ich stan nie jest idealny. Cóż zostały spalone więc nie mam za dużo materiałów do obecnej sprawy.- powiedziała z niezadowoloną miną. Ten jedynie kiwnął głową i powrócił do oglądania pomieszczenia. „ No naprawdę co jest tak interesującego w oglądaniu gabinetu?!”. Wyjęłaś zastępczą teczkę, chwyciłaś za ołówek i zaczęłaś coś bazgrolić na kartkach. Robiłaś cokolwiek byleby na niego nie patrzeć. Nagato podniósł się ze swojego siedzenia , by po chwili być za twoimi plecami i spojrzeć na to co robisz. Cała czerwienisz się na twarzy, jedna nie przestajesz pracować. Nie możesz po prostu, bo jeśli byś przerwała spojrzałabyś na niego. Dokończyłaś „pisać” i odważyłaś się spojrzeć na niego. Stykaliście się nosami, przez co twoja twarz przybrała mocniejszy odcień czerwieni. Fioletooki poprawił delikatnie kosmyk twoich włosów, a twoje serce zabiło mocniej.( nie mogłam się powstrzymać – dop. Akari)
- Czy coś robisz w ten weekend?- spytał dalej nie odsuwając się od ciebie. Jego oczy hipnotyzowały cię, jego oddech kusił. Chciałaś wiedzieć, co kryje się za tym zachowaniem mężczyzny, jednak nie umiałaś myśleć racjonalnie , kiedy był tak blisko. Przełknęła ślinę i pokręciła głową na nie. Uśmiechnął się tajemniczo, co cię pociągało.
- W takim razie zabiorę cię gdzieś w piątek po pracy…- cmoknął cię w policzek i wyszedł, zostawiając cię w szoku. To nie powinno się stać. Nie powinnaś do tego dopuścić!
Piątek nastąpił
bardzo szybko. Akari nie chciała iść do pracy. No kurde ludzie, ona się po
prostu boi! Dawno nie miała kontaktu z mężczyznami, chyba ostatni miała na
studiach, jeśli chodzi o randki. A Michi o tym nie powie! Jeszcze jej życie
miłe.
- Akari wstawaj!
- Nie chcę.- mruknęłaś a blondynka pojawiła się na tobie.
- Wstawaj albo będę tak po tobie skakać.
- A se skacz. I tak me życie nie ma sensu….
- Dobra co jest…. Ach! Zakochałaś się! To dlatego odmawiasz wyjścia gdzieś dziś po pracy! Jestem taka szczęśliwa!- krzyknęła wychodząc. Szatynka szukała swoich szkieł kontaktowych. Z rana była kompletnie ślepa.
- Michi! Gdzie są moje kontakty?
- Ach zapomniałam ci powiedzieć iż, się skończyły. Jutro ci kupię. Ale dziś musisz iść w okularkach.
- Nie dobijaj człowieka….- westchnęła otwierając szufladę i wyjmując okulary… Godzina dziewiętnasta. Koniec pracy Akari i początek „spotkania” z szefem. Bała się a kto by się nie bał?! No oczywiście Michi by zaprzeczyła iż się nie boi a tak naprawdę to by ze strachu z pistoletem latała po mieście. I na co by to było? Usłyszałaś pukanie do drzwi. Podeszłaś je otworzyć, kiedy miałaś dotknąć klamki osoba stojąca zza nimi sama je sobie otworzyła.
- Gotowa?
- Jak widać.- powiedziała i oboje opuścili gabinet. Michi oczywiście nie mogła usiedzieć na miejscu. Siostra nie powiedziała z kim idzie na randkę, a co jeśli idzie z mordercą?! Dlatego właśnie wraz z Itachim ją śledzi.... I jakiego doznała szoku widząc ją ze swoim szefem! Najpierw byli na kolacji, potem w kinie a na koniec w parku , w którym ich zgubili...
- Akari wstawaj!
- Nie chcę.- mruknęłaś a blondynka pojawiła się na tobie.
- Wstawaj albo będę tak po tobie skakać.
- A se skacz. I tak me życie nie ma sensu….
- Dobra co jest…. Ach! Zakochałaś się! To dlatego odmawiasz wyjścia gdzieś dziś po pracy! Jestem taka szczęśliwa!- krzyknęła wychodząc. Szatynka szukała swoich szkieł kontaktowych. Z rana była kompletnie ślepa.
- Michi! Gdzie są moje kontakty?
- Ach zapomniałam ci powiedzieć iż, się skończyły. Jutro ci kupię. Ale dziś musisz iść w okularkach.
- Nie dobijaj człowieka….- westchnęła otwierając szufladę i wyjmując okulary… Godzina dziewiętnasta. Koniec pracy Akari i początek „spotkania” z szefem. Bała się a kto by się nie bał?! No oczywiście Michi by zaprzeczyła iż się nie boi a tak naprawdę to by ze strachu z pistoletem latała po mieście. I na co by to było? Usłyszałaś pukanie do drzwi. Podeszłaś je otworzyć, kiedy miałaś dotknąć klamki osoba stojąca zza nimi sama je sobie otworzyła.
- Gotowa?
- Jak widać.- powiedziała i oboje opuścili gabinet. Michi oczywiście nie mogła usiedzieć na miejscu. Siostra nie powiedziała z kim idzie na randkę, a co jeśli idzie z mordercą?! Dlatego właśnie wraz z Itachim ją śledzi.... I jakiego doznała szoku widząc ją ze swoim szefem! Najpierw byli na kolacji, potem w kinie a na koniec w parku , w którym ich zgubili...
- Nie wiedziałem iż nosisz okulary.
- A ja nie wiedziałam iż weszliśmy na ty.- mężczyzna zaśmiał się patrząc w niebo.
- Czyli mam się do ciebie wracać formalnie?
- Nie!- i znów się zaśmiał, tym razem dołączyłaś do niego. Na prawdę nie powinnaś się tak obawiać spotkania z facetem, nawet jeśli to twój szef to nie ma znaczenia. Dobrze się czujesz w jego towarzystwie i to ci wystarcza...
- A ja nie wiedziałam iż weszliśmy na ty.- mężczyzna zaśmiał się patrząc w niebo.
- Czyli mam się do ciebie wracać formalnie?
- Nie!- i znów się zaśmiał, tym razem dołączyłaś do niego. Na prawdę nie powinnaś się tak obawiać spotkania z facetem, nawet jeśli to twój szef to nie ma znaczenia. Dobrze się czujesz w jego towarzystwie i to ci wystarcza...
***
Tak wiem notka krótka, jednak mój czas był zabrany przez pieprzoną szkołę :/ Durne prace klasowe! Jak można coś takiego człowiekowi zrobić no?! Ale tak notkę chciałam dodać dziś ponieważ jak zapewne wie Zbuntowana mam urodziny... Tiaaa kolejny rok marnego istnienia. Ale to nie ważne. Powiedzcie jak wam idzie w nauce i jakieś plany na zbliżające się święta wielkanocne?
Data następnej notki: 20 kwietnia
Autor: Zbuntowana
Autor: Zbuntowana